06 grudnia 2011

list od M.

*












Niniejszy list pochodzi z książki Oga Mandino pt. "Największy cud świata", wydanej po raz pierwszy w 1975 roku.


List od Boga


Do Ciebie od Pana Boga przyjmij moje rady. Słyszę Twój płacz. Przebija ciemności, wznosi się poprzez chmury, miesza ze światłem gwiazd i trafia do mego serca po promieniu słońca. Bądź spokojny. Ucisz się. Przychodzę ukoić Twój smutek, albowiem znam jego przyczynę i wiem, jak go uleczyć.

Płaczesz nad dziecięcymi marzeniami, które uleciały z biegiem lat.
Płaczesz nad utraconą godnością, którą zabiły Twoje porażki.
Płaczesz nad nie wykorzystanymi zdolnościami, które przehandlowałeś za bezpieczną egzystencję.
Płaczesz nad utratą własnej tożsamości, zadeptanej przez tłum.
Płaczesz nad zmarnowanym talentem, któremu się sprzeniewierzyłeś.
Patrzysz na siebie ze wstydem i odwracasz się w przerażeniu od swego odbicia w wodzie. Gdzie podziały się wdzięk Twoich manier, piękno Twej postaci, prężność ruchów, jasność umysłu, świetność mowy? Kto skradł Ci te dobra?
Niegdyś na polu Twego ojca układałeś głowę na poduszce z trawy, przyglądałeś się katedrom chmur i wiedziałeś, że kiedyś Twoje będzie całe złoto Babilonu.
Niegdyś czytałeś wiele ksiąg i pisałeś na wielu tabliczkach, przeświadczony ponad wszelką wątpliwość, że dorównasz w mądrości Salomonowi, a nawet go przewyższysz. Minęłyby lata i oto panowałbyś niepodzielnie we własnym ogrodzie Edenu.
Czy pamiętasz, kto natchnął Cię tymi planami i marzeniami i posiał w Tobie ziarna nadziei? Nie możesz pamiętać. Nie zachowałeś wspomnienia tej pierwszej chwili, kiedy wyszedłeś z łona matki, a ja położyłem rękę na Twoim miękkim czole. Czy pamiętasz tajemnicę, którą wyszeptałem Ci do ucha, błogosławiąc Cię? Czy pamiętasz naszą tajemnicę? Nie możesz pamiętać.
Upływające lata zabrały te wspomnienia, albowiem napełniły Twój umysł lękiem, zwątpieniem, troskami, wyrzutami sumienia. Tam, gdzie zamieszkują te bestie, nie ma miejsca na radosne wspomnienia. Nie płacz więcej. Jestem z Tobą... a ta chwila jest jak linia dzieląca Twoje życie. Wszystko, co działo się przed nią, to jakby przedłużenie okresu, który przespałeś w łonie matki. Przeszłość umarła. Dzisiaj, jak Jezus przy grobie Łazarza, rozkazuję Ci wstać rozpocząć nowe życie.
Dzisiaj są Twoje narodziny. To nowa data Twoich urodzin.
Twoje poprzednie życie było próbą przed spektaklem w teatrze. Tym razem kurtyna jest podniesiona. Tym razem publiczność patrzy i czeka, by Cię zasypać oklaskami. Tym razem nie zawiedziesz. Zapal świeczki na urodzinowym torcie. Obdziel gości. Nalej wina. Narodziłeś się ponownie. Wyfruniesz niby motyl z poczwarki, tak wysoko, jak zapragniesz i, ani osy, ani ważki, ani modliszki rodzaju ludzkiego nie przeszkodzą Ci w Twojej misji, ani w poszukiwaniach prawdziwych bogactw życia. Poczuj moją rękę na swojej głowie. Posłuchaj mojej mądrości. Pozwól, że znowu podzielę się z Tobą tajemnicą, którą powierzyłem Ci w momencie narodzin i o której zapomniałeś.
Jesteś moim największym cudem. Jesteś największym cudem świata.
To były pierwsze usłyszane przez Ciebie słowa. Potem zapłakałeś. Wszyscy płaczą. Nie uwierzyłeś mi.

W ciągu minionych lat nie zdarzyło się nic, co pozbawiłoby Cię Twej niewiary. Jak możesz być cudem, skoro uważasz, że nie radzisz sobie z najbardziej poślednimi pracami? Jak…? Jak…? Jak…? Dość! Co się stało, to się nie odstanie! Wielu posłałem proroków, mędrców, artystów, naukowców, filozofów z wieścią o Twojej boskości, o Twoich niezmierzonych możliwościach i o tajnikach osiągnięć! Jak ich potraktowałeś? Czy nie wiedziałeś, nie słyszałeś, nie rozumiałeś? Czy nie mówiono Ci o tym od zarania dziejów?

Nie wiedziałeś. Nie słyszałeś. Nie rozumiałeś, że jesteś bogiem w przebraniu, bogiem grającym rolę głupca. Powiedziano Ci, że jesteś dziełem niezwykłym, obdarzonym szlachectwem rozumu, nieograniczonymi zdolnościami, cudownie wyrażającym się przez ciało i ruch, niczym anioł w działaniu, niczym bóg w pojmowaniu. Powiedziano Ci, że jesteś solą ziemi. Wyjawiono Ci nawet tajemnicę, że możesz poruszać góry, dokonywać niemożliwego. Nie uwierzyłeś nikomu. Spaliłeś mapę wskazującą kierunek do szczęścia, zrezygnowałeś z prawa do spokoju ducha, zdmuchnąłeś świece ustawione wzdłuż przeznaczonej Ci drogi do chwały. Szedłeś, potykając się, przerażony i zagubiony w mrokach bezradności i żalu nad sobą, aż wpadłeś w piekło, które sam stworzyłeś. Potem płakałeś, biłeś się w piersi i przeklinałeś los, jaki Cię spotkał. Nie chciałeś uznać skutków własnych małostkowych myśli i lenistwa w działaniu. Szukałeś kozła ofiarnego, którego mógłbyś winić za porażkę. Jakże szybko go znalazłeś! Obwiniłeś mnie! Krzyczałeś, że Twoje ułomności, niesprzyjające warunki, porażki, były wolą Boga! Myliłeś się!
Sporządźmy wykaz. Najpierw odczytajmy listę Twoich darów. Jak bowiem mógłbym nakazać Ci budowanie nowego życia, gdybyś nie miał po temu możliwości?

Czy jesteś niewidomy? Czy nie widzisz, że słońce wschodzi i zachodzi? Nie. Widzisz. Umieściłem sto milionów receptorów w Twoich oczach, abyś mógł radować się pięknem zaklętym w liściu, w płatku śniegu, urodą sadzawki, orła, dziecka, chmury, gwiazdy, róży, tęczy i czarem miłosnego spojrzenia. Policz to jako pierwszy dar.
Czy jesteś głuchy? Czy nie słyszysz, kiedy zapłacze lub roześmieje się niemowlę? Słyszysz. Dwadzieścia cztery tysiące maleńkich rzęsek, jakie wbudowałem w każde z Twoich uszu, przenoszą drgania dźwięków, odpowiadając na szum wiatru w drzewach i fal przypływu rozbijających się o skały, majestat operowego śpiewu, śmiech bawiących się dzieci i na słowa: kocham cię. Policz to jako następny dar.

Czy jesteś niemy? Nie. Potrafisz mówić. Tego nie potrafią żadne inne z moich stworzeń. Twoje słowa mogą uspokoić, podnieść na duchu, pobudzić do działania, pocieszyć, ogrzać, pochwalić, dodać odwagi, pouczyć, i możesz powiedzieć: kocham cię. Policz to jako kolejny dar.

Czy nie możesz się poruszać? Nie. Poruszasz się. Nie jesteś drzewem przykutym do miejsca, opierającym się wichurze i nieprzychylnemu światu. Możesz się wyginać, biegać, tańczyć i pracować, albowiem w Twoim ciele umieściłem złożony układ pięciuset mięśni, dwustu kości, dwunastu kilometrów nerwów. Wszystkie one współdziałają, by wykonywać Twoje rozkazy. Policz ten kolejny dar.

Czy nie jesteś kochany i sam nie kochasz? Czy doskwiera Ci samotność? Nie. Znasz już tajemnicę miłości: kochaj nie licząc na odwzajemnienie. Kochanie po to, by uzyskać spełnienie, zadowolenie lub by się pysznić tym, że kochasz, nie jest miłością. Miłość jest darem, za który nie żąda się niczego w zamian. Wiesz teraz, że bezwarunkowa miłość jest sama w sobie nagrodą. I nawet, jeśli miłość pozostanie nieodwzajemniona, nie jest utracona, albowiem powróci do Ciebie, zmiękczy i oczyści Twoje serce. Policz następny dar. Policz go dwukrotnie.

Czy Twoje serce nie potrafi utrzymać Cię przy życiu? Nie. Dotknij piersi i poczuj jego rytm, poczuj, jak pulsuje, godzina po godzinie, dniem i nocą, trzydzieści sześć milionów uderzeń rocznie, rok po roku, kiedy śpisz i kiedy czuwasz, pompując krew przez około sto tysięcy kilometrów żył, tętnic i naczyniek. Prawie dwa i pół miliona litrów na rok. Człowiek nigdy nie stworzył takiego urządzenia. Policz ów następny dar.

Czy Twoja skóra jest chora? Nie. Twoja skóra jest czysta. To cud natury, wymaga tylko, abyś ją pielęgnował mydłem, olejkami, szczotką. Z czasem wszelka stal matowieje i rdzewieje, ale nie Twoja skóra. W końcu zużyją się najtwardsze metale, ale nie ta żywa powłoka, w którą Cię odziałem. Stale się odnawia, nowe komórki zastępują stare, podobnie jak teraz nowy Ty zastępujesz starego. Policz kolejny dar.

Czy Twoje płuca są zanieczyszczone? Nie. Twoje bramy życia stale Ci służą, nawet w najbardziej zatrutym przez Ciebie środowisku. Sześćset milionów pęcherzyków nieprzerwanie filtruje życiodajny tlen, zarazem usuwając z ciała niszczące gazy. Policz następny dar.

Czy Twoja krew nie słudzy Tobie? Nie. Twoje pięć litrów krwi zawiera dwadzieścia dwa tryliony krwinek, a każda krwinka miliony cząsteczek. Atomy wewnątrz każdej cząsteczki wykonują ponad dziesięć milionów drgań na sekundę. W każdej sekundzie dwa miliony krwinek obumierają i zastępowane są dwoma milionami nowych w procesie zmartwychwstania, który trwa od Twoich pierwszych narodzin. Jak zawsze było wewnątrz, tak teraz jest i na zewnątrz. Policz ten następny dar.

Czy Twój umysł nie jest mocny? Czy już nie myślisz samodzielnie? Nie. Twój mózg jest najbardziej złożoną strukturą we wszechświecie. Ja to wiem. W tym półtorakilogramowym narządzie mieści się trzynaście miliardów komórek nerwowych, ponad dwa razy więcej niż ludzi na ziemi. Możesz zapamiętać każde wrażenie, każdy dźwięk, smak, zapach, ruch, jakich doświadczyłeś od dnia swoich narodzin. Umieściłem w komórkach mózgu ponad miliard bilionów cząsteczek białka. Zapisane są w nich wszystkie wydarzenia Twojego życia, które czekają tylko, byś je sobie przypomniał. Aby umożliwić mózgowi kontrolę nad ciałem, wyposażyłem go w cztery miliony receptorów bólowych, pięćset tysięcy receptorów dotyku i ponad dwieście tysięcy receptorów ciepła. Żaden skarbiec złota nie jest lepiej strzeżony od Ciebie. Żaden ze starożytnych cudów świata nie jest większy od Ciebie. Jesteś moim najdoskonalszym dziełem. Energia atomów tkwiąca w Tobie wystarczy, by zniszczyć największe miasta świata i odbudować je.

Zobacz! Zliczyliśmy wspólnie Twoje bogactwa. Przestudiuj listę. Jesteś bogaczem! Policz je raz jeszcze. Podlicz swoje aktywa. Dlaczego zdradziłeś samego siebie? Dlaczego płakałeś, że zostały Ci zabrane wszystkie dary dane człowiekowi? Dlaczego powiadasz, że nie masz w sobie mocy, by odmienić swoje życie? Czyż nie posiadasz talentu, rozumu, zdolności, nie odczuwasz pragnień i przyjemności, nie odbierasz wrażeń, nie masz dumy? Czy nie ma w Tobie wiary? Dlaczego kulisz się w cieniu, pokonany olbrzym, oczekując tylko, by litościwie zabrano Cię w upragnioną pustkę, w piekielną otchłań? Masz tak wiele. Twoje dary przepełniają kielich. Ale nie pamiętałeś o nich, chociaż ja szczodrze i stale Cię nimi obsypuję. Odpowiedz mi. Odpowiedz sam sobie. Jakiż bogacz, stary, chory, słaby i bezradny, nie oddałby całego złota ze swego skarbca za dary, które traktowałeś tak lekko!
Poznaj pierwszy sekret szczęścia i powodzenia: posiadasz, nawet w tej chwili, wszystkie dary potrzebne do zdobycia wielkiej chwały. Są one Twoim skarbem, narzędziami, którymi będziesz budował, począwszy od dzisiaj, podstawy nowego, lepszego życia. Licz swoje dary i wiedz, że już teraz jesteś moim najwspanialszym dziełem. To jest pierwsze prawo, któremu bądź posłuszny, aby dokonać największego cudu świata, powrócić do człowieczeństwa, obudzić się. Bądź też wdzięczny za lekcje, których nauczyłeś się, żyjąc w niedostatku. Albowiem ten jest bogaczem, kto niewiele pragnie, gdyż prawdziwie bezpieczne życie nie zależy od rzeczy, które człowiek posiada, lecz od tych, bez których potrafi się obejść. Gdzie są przeszkody, w których upatrujesz źródło swoich porażek? Istniały tylko w Twoim umyśle. Licz swoje dary.

Drugie prawo podobne jest do pierwszego: głoś swoją cudowność. Skazałeś siebie na to, by być gliną na poletku garncarza i leżałeś tam, niezdolny wybaczyć sobie, że upadłeś, zabijając się samooskarżeniami i wstrętem do siebie na myśl o niegodziwościach, jakich się dopuściłeś wobec siebie samego i innych. Czy to Cię nie zdumiewa? Czy nie zastanawiasz się, dlaczego ja potrafię Ci wybaczyć Twoje upadki, grzechy, użalanie, a Ty nie potrafisz wybaczyć sobie?
Zwracam się teraz do Ciebie z trzech powodów. Jesteś rzadkim klejnotem, jesteś najcenniejszym skarbem na ziemi, bo wiesz, kto Cię stworzył i jesteś jedyny w swoim rodzaju spośród siedemdziesięciu miliardów ludzi, którzy chodzili i chodzą po tej planecie od zarania dziejów. Nigdy nie było na niej nikogo dokładnie takiego samego jak Ty. Nigdy, aż po kres wszelkiego istnienia, nie będzie nikogo takiego jak Ty. Nie wiedziałeś o swojej niepowtarzalności i nie doceniałeś jej. A przecież jesteś wyjątkowy. Z ciała Twego ojca w chwili najwyższego uniesienia wytrysnęła olbrzymia ilość nasionek miłości, ponad czterysta milionów. Wszystkie one, poruszając się w łonie Twej matki, obumarły. Wszystkie z wyjątkiem jednego. Ciebie. Ty jedyny przetrwałeś w przyjaznym cieple matczynego ciała, szukając swojej drugiej połówki, pojedynczej komórki tak maleńkiej, że potrzeba by takich ponad dwa miliony, by wypełnić skorupkę żołędzia. I pomimo znikomych szans, jakie miałeś w tym ogromnym oceanie ciemności, nie ustałeś, znalazłeś tę nieskończenie małą komórkę, złączyłeś się z nią i rozpocząłeś nowe życie. Twoje życie.
Przybyłeś na świat, przynosząc ze sobą, jak każde dziecko, przesłanie, że bynajmniej nie zniechęciłem się do człowieka. Dwie komórki złączyły się, tworząc cud: setki genów zawierających się w każdym z dwudziestu trzech chromosomów każdej z nich określą wszystkie Twoje cechy, kolor oczu, Twój wygląd, wielkość mózgu. Połączyłem jedną komórkę Twojej matki z jedną wybraną spośród czterystu milionów komórek Twego ojca. Rozporządzając ponadto wielu możliwymi kombinacjami zawartymi w nich genów, mogłem stworzyć trzysta bilionów istot ludzkich, każdą inną. A kogo stworzyłem? Ciebie! Jedynego w swoim rodzaju. Najrzadszy z rzadkich klejnotów, bezcenny skarb, istotę wyposażoną w zalety umysłu, mowy, powierzchowności, zdolność poruszania się i działania, niepodobną do nikogo, kto kiedykolwiek żył, żyje czy żyć będzie. Dlaczego ceniłeś się w groszach, podczas gdy wart jesteś królewskiego okupu? Dlaczego słuchałeś tych, co Cię pomniejszali, i, dlaczego im uwierzyłeś?
Przyjmij radę.
Nie ukrywaj już dłużej swojej cudowności pod korcem, wynieś ją na światło. Pokaż światu. Nie chodź śladami Twojego brata, nie naśladuj mowy Twoich przywódców ani nie trudź się jak ludzie mierni. Nigdy nie rób czegoś tak jak inni. Nie naśladuj. Skąd wiesz, że pójdziesz za dobrym przykładem? Naśladującemu dobro nie udaje się w pełni. Nikogo nie naśladuj. Bądź sobą. Pokaż swoją cudowność światu, a ludzie obsypią Cię złotem. To jest drugie prawo. Głoś swoją cudowność.
Tak oto poznałeś dwa prawa. Licz swoje dary! Głoś swoją cudowność! Nic nie stoi Ci na przeszkodzie.

Przejdźmy do Twojej drugiej skargi. Uważasz, że omijają Cię wszelkie okazje? Przyjmij moją radę, a to się odmieni, albowiem oto podam Ci prawo osiągania powodzenia w każdym przedsięwzięciu.
Wiele stuleci temu prawo to ogłoszono Twoim pradziadom ze szczytu góry. Niektórzy go posłuchali i patrz - oto zebrali w życiu owoce: zdobyli szczęście, wykształcenie, złoto, spokój ducha. Większość nie posłuchała, lecz szukała sposobów magicznych, krętych ścieżek albo oczekiwała, że szczęśliwy traf przyniesie im życiowe bogactwa. Czekali na próżno, tak jak i Ty czekałeś. A potem płakali, tak jak Ty płakałeś, uważając, że szczęście omija ich z mojej woli. Prawo jest proste: młodzieniec czy starzec, żebrak czy król, człowiek biały czy czarny, mężczyzna czy kobieta, wszyscy mogą wykorzystać jego sekret dla siebie, albowiem spośród wielu zasad osiągania powodzenia, przekazywanych ustnie bądź w pismach, jedna tylko nigdy nie zawiodła: "A kto by Cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie". I to jest trzecie prawo. Sekret, który przyniesie Ci bogactwa i uznanie, o jakich nie śniłeś. Przejdź następną milę!
Jedyny pewny sposób osiągnięcia sukcesu to służyć więcej i lepiej niż się od Ciebie oczekuje, niezależnie od rodzaju wykonywanej pracy. Zwyczaj tez stosowali od zarania dziejów wszyscy, którym się powiodło. Dlatego posłuchaj: najpewniej skażesz się na przeciętność, pracując tylko tyle, za ile Ci płacą. Nie czuj się oszukany, jeśli praca Twoja warta jest więcej niż srebro, które otrzymujesz. Albowiem w życiu obowiązuje prawo wahadła i jeśli Twój trud nie zostanie wynagrodzony dzisiaj, wahadło cofnie się jutro, zwracając Ci wszystko dziesięciokrotnie.
Człowiek przeciętny nigdy nie idzie następnej mili, uważając, że na tym traci. Ale Ty nie jesteś przeciętny. Przejście następnej mili jest przywilejem, na który musisz sobie zasłużyć własną inicjatywą. Nie wolno Ci tej dodatkowej drogi unikać. Zaniechasz jej, będziesz robił nie więcej niż inni, a odpowiedzialność za porażkę spadnie tylko na Ciebie. Nieotrzymanie sprawiedliwej zapłaty za służbę jest nie bardziej możliwe niż uzyskanie jej za niewykonaną pracę.
Przyczyny i skutku, środków i celów, nasienia i owocu nie sposób rozdzielić. Skutek już rozkwita w przyczynie, cel kryje się w środkach, a owoc w nasieniu. Przejdź następną milę.
Nie martw się, jeśli służysz niewdzięcznemu panu. Służ mu lepiej. A zamiast niego będę Twoim pracodawcą, wówczas poznasz, że każda chwila dodatkowej służby, każdy dodatkowy wysiłek będą wynagrodzone. I nie martw się, gdyby Twoja nagroda nie nadchodziła szybko, bo im dłużej jej nie otrzymujesz, tym lepiej dla Ciebie.
Procent składany od składanego procentu to największa korzyść z tego prawa. Nie możesz domagać się sukcesu, możesz nań tylko zasłużyć. A teraz poznałeś wielką tajemnicę, jak stać się godnym tej rzadkiej nagrody. Przejdź następną milę!
Gdzież jest równina, skąd wznosił się Twój krzyk, że omijają Cię okazje? Rozejrzyj się wokół siebie. Spójrz, tam gdzie wczoraj taplałeś się w błocie użalania się nad sobą, teraz kroczysz wyprostowany po królewskim dywanie. Nic się nie zmieniło poza Tobą, a Ty jesteś wszystkim. Jesteś moim największym cudem. Jesteś największym cudem świata.

A zatem trzy są prawa osiągania szczęścia i powodzenia. Licz swoje dary! Głoś swoją cudowność! Przejdź następną milę! Bądź cierpliwy w kroczeniu naprzód.
Liczenia darów z wdzięcznością, głoszenia swojej cudowności z dumą, przejścia następnej mili, a potem jeszcze jednej - tego nie nauczysz się ani nie dokonasz w mgnieniu oka. To, co zdobywasz z największym wysiłkiem, najdłużej zachowujesz, podobnie ten, kto zapracował na fortunę, bardziej o nią dba niż jego spadkobiercy. Nie lękaj się, wchodząc w nowe życie. Każdej szlachetnej zdobyczy towarzyszy ryzyko. Kto nie ryzykuje, niech nie oczekuje zwycięstwa. Teraz wiesz, że jesteś cudem. Jako cud jesteś nieustraszony. Bądź dumny. Nie jesteś chwilowym kaprysem beztroskiego stwórcy eksperymentującego w laboratorium życia. Nie jesteś niewolnikiem niepojętych sił. Nie stworzyła Cię żadna inna siła poza moją, żadna miłość poza moją. Jesteś jej swobodnym przejawem. Stworzyłem Cię celowo. Poczuj moją dłoń. Usłysz moje słowa. Potrzebujesz mnie i ja potrzebuję Ciebie. Chcemy odbudować świat, a jeśli to wymaga cudu, cóż to dla nas znaczy? Obaj jesteśmy cudami i teraz mamy siebie nawzajem. Nigdy nie utraciłem wiary w Ciebie, od chwili, gdy wyprowadziłem Cię z oceanu i postawiłem bezradnego na piasku. Według Twojej miary czasu stało się to ponad pięćset milionów lat temu. Próbowałem wielu modeli, wielu kształtów, wielu rozmiarów, aż wreszcie około trzydziestu tysięcy lat temu nadałem Ci formę doskonałą. Potem już przez wszystkie te lata nie czyniłem żadnych ulepszeń. Jak bowiem można ulepszyć cud? Spoglądałem na Ciebie z zachwytem i byłem zadowolony. Dałem Ci ziemię i uczyniłem jej panem. Następnie, by umożliwić Ci rozwinięcie w pełni Twoich możliwości, położyłem raz jeszcze rękę na Tobie i obdarzyłem Cię mocami, jakich nie zna żadne inne stworzenie we wszechświecie po dziś dzień.

Dałem Ci moc myślenia. Dałem Ci moc miłości. Dałem Ci moc woli. Dałem Ci moc śmiania się. Dałem Ci moc wyobraźni. Dałem Ci moc tworzenia. Dałem Ci moc planowania. Dałem Ci moc mowy. Dałem Ci moc modlitwy. Jestem z Ciebie bezgranicznie dumny. Stworzyłem dzieło doskonałe. Pełną żywą istotę. Kogoś, kto potrafi się przystosować do każdego klimatu, znieść wszystkie trudy, podjąć każde wyzwanie. Kogoś, kto potrafi rządzić swym przeznaczeniem bez mojej interwencji. Kogoś, kto potrafi działać na podstawie wrażeń i odczuć, kierując się mądrością intuicji, myśląc i rozważając, jakie działanie będzie najlepsze dla niego i całej ludzkości.

Dochodzimy teraz do czwartego prawa powodzenia i szczęścia. Dałem Ci jeszcze jedną moc, moc tak wielką, że nie posiadają jej nawet moi aniołowie. Dałem Ci wolność wyboru. Wyposażając Cię w ten dar, wyniosłem Cię ponad aniołów. Aniołowie nie mają wolności wyboru grzechu. Dałem Ci absolutną władzę nad Twoim losem. Pozwoliłem, byś sam kształtował siebie zgodnie w własną wolną wolą. Ani niebiański, ani ziemski z natury, uzyskałeś wolność formowania siebie wedle własnego życzenia. Mogłeś wybrać upadek w najniższe formy życia, ale także, kierując się osądem duszy, ponowne narodziny w wyższych formach istnienia, boskich.
Nigdy nie odebrałem Ci tej wielkiej mocy - wolności wyboru. Cóż uczyniłeś z tą potężną mocą? Spójrz na siebie. Pomyśl, jakich wyborów dokonałeś w życiu i przypomnij sobie te gorzkie chwile, kiedy chętnie padłbyś na kolana, prosząc o możliwość wybrania raz jeszcze. Lecz co minęło, to minęło.
A teraz znasz już czwarte prawo szczęścia i powodzenia. Używaj mądrze swej wolnej woli. Wybieraj miłość. Wybieraj śmiech. Wybieraj tworzenie. Wybieraj wytrwałość. Wybieraj pochwałę. Wybieraj uleczanie. Wybieraj dawanie. Wybieraj działanie. Wybieraj rozwój. Wybieraj modlitwę. Wybieraj życie.

Teraz wiesz, że Twoje nieszczęścia nie spotkały Cię z mojej woli, albowiem w Tobie jest wszelka moc. Nagromadzone uczynki i myśli, które zawiodły Cię na ludzkie śmietnisko, to był Twój wybór, a nie mój. Moce, którymi Cię obdarzyłem, okazały się zbyt wielkie wobec Twojej niedoskonałości. Ale teraz wyrosłeś wysoki i mądry i Twoje będą wszelkie owoce ziemi. Jesteś czymś więcej niż skończonym bytem: Ty się stajesz. Zdolny jesteś do wielkich cudów. Twoje możliwości są nieograniczone. Które jeszcze spośród moich stworzeń opanowało ogień? Które jeszcze pokonało grawitację, przebiło niebiosa, zwycięża choroby, plagi i suszę? Nigdy więcej nie pomniejszaj siebie. Nigdy więcej nie zadowalaj się okruszynami ze stołu życia. Nigdy więcej, od teraz, nie ukrywaj swoich talentów. Wspomnij dziecko, które mówi, Kiedy będę dużym chłopcem... Ale cóż to znaczy? Albowiem duży chłopiec powiada, Kiedy dorosnę...`A gdy dorośnie, mówi, Kiedy się ożenię.... I w końcu, cóż to oznacza? W miejsce tej myśli pojawia się wkrótce, Kiedy przejdę na emeryturę... Przychodzi pora emerytury i człowiek patrzy wstecz na przebytą krainę. Hula po niej zimny wicher, wszystko w życiu jakoś mu umknęło i nic nie pozostało.
Ciesz się każdym dniem, dzisiaj. Dokonałeś największego cudu świata. Narodziłeś się na nowo. Każdy nowy dzień jest wyzwaniem i radością. Narodziłeś się ponownie, lecz tak samo jak poprzednio, możesz wybrać porażkę i rozpacz, albo powodzenie i szczęście. Wybór należy do Ciebie. Wyłącznie do Ciebie. Ja mogę się tylko przyglądać, tak jak przedtem - z dumą lub smutkiem.
Zapamiętaj cztery prawa szczęścia i powodzenia:
Licz swoje dary.
Głoś swoją cudowność.
Przejdź następną milę.
Używaj mądrze swej mocy wolnej woli.
I zapamiętaj jeszcze jedno, które dopełni te cztery: Rób wszystko z miłością, miłością do siebie, miłością do ludzi, miłością do mnie. Obetrzyj łzy. Wyciągnij rękę, uchwyć moją dłoń i wyprostuj się. Chodź ze mną: JESTEŚ NAJWIĘKSZYM CUDEM ŚWIATA!

______________________

foto Google
inspiracja Blog Iwony Majewskiej Opiełka

29 listopada 2011

to, co proste i prawdziwe

*

















Pewnego razu chłopiec wybrał się na spacer do lasu i doszedł do dużej polany, na której wznosił się dom. Po obu jego stronach ciągnęły się duże ogrody, a w każdym z nich znajdował się ogrodnik. Ogrody okazały się jednak bardzo różne. Jeden był dziki i pełen chwastów, a jego ogrodnik sprawiał wrażenie zdesperowanego. Wyrywał zielsko i wciąż przeklinał.
W drugim ogrodzie panowała harmonia. Wszędzie kwitły kwiaty, wszystko wyglądało pięknie i naturalnie, a ogrodnik wydawał się panować nad wszystkim. Opierał się o drzewo i gwizdał jakąś piosenkę.
Chłopiec postanowił porozmawiać z ogrodnikiem wyglądającym na zadowolonego z siebie. Spytał go, jak to się dzieje, że w jego ogrodzie panuje ład i nie musi niczego robić, podczas gdy sąsiedni ogród jest taki zaniedbany, chociaż opiekujący się nim ogrodnik bez przerwy pracuje.

To ciekawe - odpowiedział ogrodnik - Był kiedyś czas, kiedy pracowałem tak jak mój kolega. Wyrywałem chwasty, ale stwierdziłem, że nie mogę sobie w ten sposób z nimi poradzić. Zawsze pozostawała w ziemi część korzeni i przy wyrywaniu spadały na nią nasiona i w efekcie wyrastały nowe chwasty. Kiedy skończyłem pracę z jednej strony ogrodu, to na drugiej czekała już na mnie kolejna robota. Wtedy wymyśliłem sobie nową strategię. Zacząłem sadzić rośliny, które rosły szybciej niż chwasty. Wkrótce wygrałem pojedynek z zielskiem. Wszędzie tam, gdzie rosną te rośliny, nie ma chwastów. Mój ogród utrzymuje się sam w czystości.

Zapadł zmrok i chłopiec poszedł razem z ogrodnikiem do jego domu. Kiedy siedzieli w pokoju, ogrodnik zgasił nagle światło. Zrobiło się ciemno jak w grobie. Ogrodnik spytał wtedy chłopca: czy możesz wyrwać ciemność? Następnie zapalił światło i, nie czekając na odpowiedź, ciągnął: jedynym sposobem przezwyciężenia ciemności jest przesycenie jej światłem. Nie możesz jej wyrwać.
Nie jest łatwo walczyć ze swymi obawami. Bardzo dobrym środkiem przeciwko strachowi jest na przykład wdzięczność. Jeżeli kiedyś będziesz czuł lek przed przyszłością, zaczniesz się obawiać, że coś ci się nie uda, że nie podołasz wszystkiemu, wypróbuj jedno bardzo proste ćwiczenie: napisz pięć rzeczy, za które jesteś wdzięczny. Strach jest jak ciemność.


















Kiedy chłopiec następnego ranka wybrał się w dalszą drogę, zobaczył nagle trzeci ogród. Niedaleko zobaczył jakąś rodzinę. Podszedł więc bliżej i zapytał czyją stanowi własność ten ogród. Odpowiedzieli: Należy do naprawdę nadzwyczajnego lekarza. Z trujących roślin, które tam rosną, robi lekarstwa.

Zapanuj nad swoją sytuacją i z warunków, w których się znajdujesz, uczyń lekarstwo. Zmobilizuj się do działania, aby przezwyciężyć fatalny splot okoliczności. Nie życz sobie jasnych, nieskomplikowanych sytuacji, lecz umiejętności, które pozwolą ci poradzić sobie z trudnościami. Presja, której ulegasz, może wpływać pozytywnie, może zapobiegać marnowaniu się sił umożliwiających działanie. Bądź aktywny i pomysłowy. Działaj twórczo. Presja okoliczności może okazać się dla ciebie trucizną albo lekarstwem. Ty decydujesz o tym. Jak oceniasz swoje możliwości? Jak oceniasz siebie? Czy jesteś profesjonalistą? Pamiętaj, że profesjonalistą pozostaje ktoś, kto potrafi działać sprawnie także wtedy, kiedy nie najlepiej się czuje.
Każdy może odnosić sukcesy, ale dźwignięcie się z życiowej porażki wymaga prawdziwej sztuki.

____________________________________
Bodo Schafer Droga do finansowej wolności
foto Google

14 listopada 2011

Dzień Piłsudskiego

*

wiem co mam teraz robić, oddychać dalej
bo jutro znów wzejdzie słońce, kto wie co przyniesie przypływ - Cast Away 2000














Historia odzyskiwania Niepodległości jest długa. Tyle razy się wydarzała w naszym kraju, że już nie wiem, która ważniejsza. Faktem jest, że przyjęto uchwałą i potwierdzono w 1989 roku, w trakcie obrad Okrągłego Stołu, jako narodowe Święto Niepodległości 11 listopada, które mój syn określił jako Dzień Piłsudskiego (pamiętny wjazd przyszłego Naczelnika państwa do Warszawy w 1918 roku i przekazanie mu władzy przez Radę Regencyjną). Pierwsza taka uchwała miała miejsce w 1937 roku.

Dziś jest to dzień wolny od pracy, ale prócz oficjalnych państwowych uroczystości nie mamy jako naród zwyczaju czynić czegoś szczególnego w prywatnej przestrzeni swojego życia, jak to się dzieje w innych krajach, choćby we Francji czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie Dzień Niepodległości jest także świętem rodzinnym. W jaki sposób jest to związane z naszą budujacą sie tożsamością narodową, a na ile sposobnością do spotkań towarzyskich czy zabawy? Niełatwo jednoznacznie powiedzieć...

Tak czy inaczej, piękny i jesienny dzień jest okazją do zadumy podczas popołudniowego spaceru w lesie na temat swojego miejsca na Ziemi.



post scriptum - wrzesień 2011


Kilka tygodni temu, przyjaciel mieszkający daleko stad wybrał sie w długa samochodową podróż, żeby usłyszeć siebie.
Adelajda

______________________________________
fragment wpisu www.silamarzen.pl
foto google

11 listopada 2011

po obu stronach cienia

*


















Naszym największym lękiem nie jest to, że jesteśmy nieodpowiedni. Naszym lękiem jest to, że jesteśmy silni ponad miarę. To nasze światło, a nie nasza ciemność nas przeraża. Pytamy siebie: „Kimże jestem, aby być błyskotliwym, wspaniałym, utalentowanym, sławnym?” Właściwie to kimże jesteś, aby takim nie być? Jesteś dzieckiem bożym. Twoje udawanie małego nie służy światu. Nie ma nic oświeconego w kurczeniu się po to, aby ludzie nie czuli się przy tobie niepewnie. Wszyscy jesteśmy stworzeni, by błyszczeć jak dzieci. Urodziliśmy się po to, aby przejawiać bożą chwałę, która jest w nas. Ona Nie jest w niektórych z nas; jest w każdym. Jeżeli pozwalamy świecić naszemu światłu, to nieświadomie pozwalamy, by czynili to samo. Jeżeli wyzwalamy się ze swoich lęków, nasza obecność automatycznie wyzwala innych.

Marianne Williamson




*

16 października 2011

istnieć, być, doświadczać

*

























Poczucie życia jest świadomością obecności. Uczestnicząc i obserwując. Przynosi radości i smutki ale pozwala naprawdę cieszyć się życiem. Faktem doświadczania. A ponieważ lubimy wiedzieć, co robimy, odkrywamy tajemnice świadomości w kierunku pełnego uczestnictwa.

Obudzić świadomość w ciele. Co to oznacza?

Oddech...

c.d.n.

11 września 2011

motywacja odnaleziona

*

Motywacja jest tym, co pozwala Ci zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala Ci wytrwać.
Jim Ryun





















Motywacja to rozrusznik pojazdu Twojego życia. Pozwala Ci zacząć działać. A działanie to jedyna droga, do osiągnięcia swoich celów. Gdy już ruszysz z miejsca, dalej prawem impetu i dzięki nawykom sukcesu pojedziesz tam, gdzie zapragniesz.

Jak szybko ruszyć do działania?

Za chwilę poznasz bardzo silną technikę, którą poznałem od Paula McKenny. Jej podstawą jest wizualizacja, dzięki której nastawisz swój podświadomy umysł na działanie.

Generator Motywacji

1. Pomyśl o zadaniu lub czynności, do której chcesz się zmotywować.

2. Wyobraź sobie, że przed Tobą pojawia Twoje drugie Ja. Zobacz siebie, który jest silnie zmotywowany do działania i prawie nie może ustać w miejscu, chcąc się zabrać do roboty!

3. Zobacz, co Twoje drugie Ja może dzięki tej ogromnej motywacji osiągnąć. Jakimi zasobami dysponuje, których brakowało Tobie? Może to pewność siebie? Wytrwałość w działaniu? Samodyscyplina? Wiara w swoje możliwości?

4. Wyobraź sobie, jak Twoje drugie Ja prezentuje w/w zasoby. Jak z łatwością i ogromną chęcią zaczyna działać. Jak błyskawicznie realizuje swoje zamierzenia. Przyjrzyj się uważnie, jak tego dokonuje. Jaką ma postawę? Jaki ton głosu? Jak się zachowuje? Jaki ma wyraz twarzy? Im więcej szczegółów zauważysz, tym lepiej.

5. Teraz wejdź w swojego drugiego Ja tak, jakbyś wchodził w kombinezon kosmonauty. Pozwól, aby podświadomość połączyła obie osobowości. Poczuj, jak ogromna, przyjemna energia i zasoby wypełniają Ciebie. Zobacz, że zaczynasz się zachowywać i działać dokładnie jak Twoje drugie Ja.

6. Pomyśl teraz o sytuacji, w której chciałeś być zmotywowany. Zobacz, jak z ogromną ochotą i motywacją przystępujesz do działania. Jak błyskawicznie realizujesz swoje zadania.

7. Przez kilka chwil zachowuj się tak, jak robiło to Twoje drugie Ja. Pozwól, aby podświadomość w pełni i do końca przejęła nowe wzorce zachowań i przekonań. Nawet jeśli czujesz, że udajesz, to Twój mózg nauczy się korzystania z nowego sposobu działania.

Jeśli to ćwiczenie powtórzysz kilka razy dziennie lub w razie potrzeby, jeszcze silniej zadziała. Za każdym razem będziesz wzmacniał swoją motywację do działania!

_______________________________________
przeczytane w Grupie Mistrzostwa Osobistego

skarby podświadomości

*

Tam, gdzie jest światło, tam jest również cień. 


















To już kiedyś było - myślę sobie.
Znów to samo - stwierdzam ze złością.
Ta sama zdarta płyta gra tę samą melodię. Nie chce tak się czuć! Nie lubię tak się czuć. O co chodzi? Co się ze mną dzieje? Przecież to tylko rozmowa.

Spotkanie. Interesujące, bo emocjonujące. Trzy kobiety z różnych światów. Każda inaczej ciepła, życzliwa, z wielobarwnym bogactwem doświadczeń. Podczas rozmowy wypłynęło sporo zaskórniaków w postaci obaw, lęków i poczucia zagrożenia. Uwielbiam obserwować siebie, przyglądać się z ciekawością innym, jak emocje 'grają' każdą z nas, robią nasze reakcje, słowa, aktywują sprawdzone strategie obronne.

Obserwuję emocje, myśli jak kwiaty kołyszące się na wodzie w rytm wiatru, albo jak przepływające chmurki na niebie.  Przeglądam się w sytuacjach, jak w lustrze i dostrzegam, jak z głębin nieświadomości wynurzają się cienie, jak sznur kolorowych korali.

Gdzie ja, tam i mój cień.

______________________________
 fotografia w cyklu: W moim domu, DL

31 sierpnia 2011

Pan Los w Polu Miłości

*
















Wczoraj spotkałam się z matką swojego syna i synowej. Historia poruszyła mnie swoim nieprawdopodobieństwem. Przed oczyma pojawiły się ustawienia rodzinne, pole miłości rodziny i Pan Los. Słuchałam, powiedziałam kilka słów i została cisza. Nieme porozumienie z czymś, co jest większe i nienazwane. Wiara, że najlepsze rozwiązania przyniesie czas, dobro, miłość.
Pragnieniem moim jest pogłębiać w sobie przestrzeń nieskończenie pojemnej pokory słuchania drugiego człowieka i wsłuchania się w głos, który prowadzi do postawienia pierwszego kroku ku uznaniu tego, co jest, i ku upragnionej zmianie. Bert Hellinger jest inspiracją do podjęcia decyzji sprzecznej z ludzką potrzebą kontroli, wyzwalającej kaskadę zdarzeń prowadzących do harmonii, tak, by każdy znalazł się na swoim miejscu, tam, skąd w naturalny sposób czerpie silę życiową z miłości. Proces przypominający układanie obrazu z kawałeczków puzzli.
Trzeba być otwartym i gotowym, poddać się sile losu, by ruch harmonizacji mógł dziać się w swoim rytmie. Cierpienie i łzy biorą się z naturalnego oporu ego przed zmianą, kiedy Stare umiera, by zrobić miejsce dla Nowego, kiedy na końcu procesu, tak lub inaczej, pojawia się ład, jak tęcza po burzy.
Pisząc te słowa widzę postać Piotra, najodważniejszego mężczyzny, jakiego poznałam w ostatnich latach. To on pierwszy pośród znanych mi osób postawił krok do uzdrowienia relacji rodzinnych uczestnicząc w warsztatach hellingerowskich, dzięki niemu iskierka przemiany w rodzinie zaczęła się tlić w moim umyśle, aż poprzez kolejne sploty okoliczności zapłonęła jasnym płomieniem i przyniosła niezwykłe efekty. Piotr, tak jak każdy z nas, niesie w sobie los, który ciągle domaga się nielogicznej pokory, i gotowości poddania większej sile, niż człowiek potrafi sobie wyobrazić i zrozumieć.
Konstelacje rodzinne to proces wymagający uważności i ciszy, niezwykły w swoich konsekwencjach. Jest prawdą duszy i serca, o której nie można opowiedzieć prostej historii Opowieść przemiany losu pisze życie poprzez uśmiech, łzy, radość, uznanie, pokorę, bezinteresowną miłość, życzliwość dla siebie i innych oraz w głębokiej ciszy wsłuchanie w głos duszy.
Za dwa tygodnie odbywa się 3 dniowe seminarium z Hellingerem, Drogi Miłości we Wrocławiu. Jeśli ktokolwiek ma pragnienie, by coś ważnego w swoim życiu ruszyć z miejsca, to polecam bardzo posłuchać głosu intuicji i pójść za nim. Natenczas cytuję słowa Gerharda Walpera, ucznia i terapeuty. Różne mogą być elementy indywidualnej drogi życia, na której poznajemy siebie. Ich wybór jest sprawą wolnej woli. Pozdrawiam i zapraszam do lektury.


Co nowego Bert Hellinger wprowadził w ostatnich latach do sposobu postępowania?

  • Osoba prowadząca ustawienie pozostawia za sobą obrazy woli pomagania i woli doprowadzania do rozwiązania. Wszystko jest tu w gestii wewnętrznego ruchu, przez który pochwyceni są reprezentanci, prowadzący i klienci. Ustawiający zawierza się prowadzeniu, pomagając również klientowi w pełnym oddaniu się większej Sile. Nie ma konieczności prowadzenia ustawienia do „rozwiązania”. Wystarczy istotny impuls, który pozwoli klientowi ruszyć dalej.
  • To, co prowadzi dalej, przychodzi z zupełnie innego obszaru (pola), jako zaskakujący, również dla ustawiającego, duchowy impuls. Jego „duchowość” potwierdza sposób jego działania: działa w sposób bezpośrednio twórczy, nastawiony jest na zmianę i aktywność.
  • Często rozmowy i mówienie nie wystarczają, raczej przerywają one decydujący, wewnętrzny, twórczy ruch i są częścią naszej potrzeby kontroli. To, co reprezentanci odpowiadają na zadawane im pytania powstaje często uwięzione we własnych ocenach i osądach, w obrazach o tym, co właściwe, a co nie, albo w woli pomagania. Bez mówienia pozostajemy w kontakcie z wewnętrznym ruchem, który może się wtedy coraz bardziej usamodzielniać. Chodzi zatem o cichy, skupiony sposób prowadzenia ustawienia, który tworzy przestrzeń coraz większego zaufania dla reprezentantów. Działanie ma pierwszeństwo przed interpretacją.
  • Osoba ustawiająca prowadzi pojedynczą osobę i grupę do „miłości Ducha“ zwróconej ku wszystkiemu, jakim ono jest i ku każdemu człowiekowi, takim jaki on jest – z miłością.
  • Rozpoznaje on to, co uzdrawiające i prowadzące dalej w tym, co klientowi przeszkadza, albo czego chce się on pozbyć. Tak, jak „śmierć przychodzi zawsze we właściwym czasie” (Bert Hellinger), tak też konflikty (w partnerstwie, z dziećmi, zawodowe) albo choroba, która nas pochwyca, pojawiają się w najwłaściwszym momencie. Są koniecznością.
  • „Problem“ klienta, jego choroba, jego niepowodzenie nie są niczym osobistym” (Hellinger). Wypływają one z pewnego ruchu duchowego pola rodziny, jako skutek zaburzenia lub naruszenia porządku w tym polu. Pole poszukuje w sposób twórczy przy pomocy choroby, problemu albo konfliktu takiego ruchu, który przyniesie rozwiązanie i poprowadzi dalej. Taki ruch jest ruchem wielkiej miłości, Ruchem Ducha (Hellinger)
  • Ustawiający prowadzi tylko powierzchownie. Postrzega siebie we wszystkim, co robi jako tego, który kierowany jest przez Siłę wychodzącą daleko poza niego. Otwiera się na prowadzenie poprzez tę Siłę i czeka, aż coś większego włączy się do całości. Takie czekanie jest miłością, duchową miłością. Przygotowuje często drogę temu, co decydujące.
  • Całej pracy ustawieniowej towarzyszyć powinno oczyszczenie z wewnętrznych obrazów, które stają przeciwko życiu i miłości, a które utrzymywane są przez nasze sumienie. Są to przede wszystkim nasze własne osądy i oceny, które pozwalają nam z czystym sumieniem pozostawać w naszej rodzinie, gdyż zapewniają przynależność do niej. Miłość Ducha wynosi nas krok po kroku ponad te granice, ku harmonii z większym polem, większymi siłami i z większą miłością.
  • Główna uwaga „kierującego” ustawieniem skierowana jest na odebranie władzy wewnętrznym obrazom i zdaniom klienta, które stają na drodze jego własnemu rozwojowi i spełnianiu się miłości w relacjach i związkach. Będzie on w stanie tego dokonać wtedy, kiedy pokona z miłością swoje własne wewnętrzne zdania i obrazy, w których pozostaje uwięziony poprzez osądy i oceny.
  • „Tylko miłość uwalnia” (Hellinger). Prowadzący ustawienie daje miłości potrzebny jej czas do ukazania się. Osoby niedoświadczone przerywają, zanim pełnia miłości pochwyci ustawiającego i reprezentantów: jako bezsilny ból, który uwalnia – jako żal i pokora, które pozwalają znów wrócić do godności – jako głębokie współodczuwanie i większa wyrozumiałość, która łączy ze sobą to, co było oddzielone – jako niemoc, która głęboko kłania się wewnętrznie przed działaniami większych sił, doświadczanych jako te, które przynosi nam ze sobą Los, a które są przepotężne.

Gerhard Walper

Dodam, że konstelacje rodzinne są dla większości ludzi sprzeczne ze znanym, stereotypowym, logicznie doświadczanym obrazem świata. Poszukującym odpowiedzi laikom jest zwykle łatwiej zaakceptować zjawisko ustawień. Trudniej przychodzi to specjalistom z dziedziny psychologii, którzy dotychczas nie spotkali się z tym fenomenem. Cały bagaż wiedzy przeszkadza im doświadczać przepływu energii w rodzinie bez uprzedzeń.

30 sierpnia 2011

cuda zdarzają się codziennie


*

Ćwiczenie  15 Minutowy Cud  przyjęłam 5 stycznia 2008 roku podczas warsztatów rozwoju osobistego w Poznaniu i odkryłam go na nowo podczas porządkowania bogatego archiwum do przeprowadzki. Cytuję swobodnie całość zadania do codziennego praktykowania.

 








 

15 Minut, bo przeznaczasz nań tylko 15 minut dziennie. Jest to pierwsza rzecz jaką robisz rano, zaraz po przebudzeniu. Najlepiej mieć zeszyt przy sobie. Cud, bo wydarzają się naprawdę cudowne rzeczy.

 
W zeszycie na osobnej kartce piszę u góry dzisiejszą datę.
Resztę kartki dzielę na 2 części, pionowo. Powstają 2 sąsiadujące kolumny.
Lewej kolumnie nadaję tytuł "Jestem wdzięczny" i wpisuję w niej 10 rzeczy, za które jestem wdzięczna w życiu. Są to rzeczy i sytuacje które budzą we mnie radość i wzruszenie. Pamiętam, że im większe uczucie wdzięczności tym lepsze rezultaty. Zgodnie z Prawem Przyciągania czując wdzięczność wysyłam wibracje, które przyciągają więcej rzeczy o tak samo mocnych wibracjach, rzeczy, za które jesteś już wdzięczny.

Prawej kolumnie nadaję tytuł "Przyciągam" i wypisuję 10 rzeczy, które przyciągam do swojego życia pamiętając przy tym o pozytywnym wyznaczaniu celów. Zamiast pisać "nie choruję", piszę "jestem zdrowy". Zamiast pisać "wyszedłem z długów" piszę "jestem wolny finansowo". Druga rzecz jaką trzeba przestrzegać to pisanie w czasie teraźniejszym. Zamiast pisać, "
będę zarabiać 20tys. miesięcznie" piszę "zarabiam 20tys. miesięcznie". Pamiętam, że chcę przyciągnąć "mam", a nie "będę mieć", bo inaczej będę przyciągać w nieskończoność "będę mieć... będę, będę...". Ważne jest, że już je "mam" i ważne jest, że już za nie dziękuję.
I tu tak samo, im silniejsze i bogatsze emocje podczas pisania tym skuteczniej działają.

Kolejny plus z tego ćwiczenia jest taki, że jeżeli naprawdę jest zrobione zaraz po przebudzeniu to przyjemnie programuję się na cały dzień.

Więc, stawiaj sobie i swojej nadświadomości - Boskiej Inteligencji / Boskiemu Ja - wielkie cele.

Działaj!
 



________________________________
 foto Z rodzinnego archiwum" DL
ilustracja google

przebudzony Tygrys_ w dniu 45 urodzin

*
















Nie chodzi o naprawianie siebie, bycie lepszym lub gorszym. Rzecz w tym, czy jestem świadoma lub nieświadoma, przebudzona czy pogrążona we śnie. Mogę zrezygnować z jakiegoś zachowania lub nie, a i tak w kosmicznym porządku rzeczy wszystko pozostaje jedną energią: tak czy owak jest dobrze. Ode mnie zależy na ile jest mi ze sobą dobrze. Jakim Tygrysem jestem i jak szeroki horyzont możliwości otwieram. Na ile zanurzam się w strumieniu życia i poddaję rytmowi harmonijnego działania.

Czego chcę? Co pogłębia moje uczucie szczęścia, wewnętrznego spokoju, zadowolenia i spełnienia?

*

23 sierpnia 2011

pudełko z niespodzianką


*

Gdziekolwiek idziesz, tam się znajdujesz. Nie można cofnąć się do przeszłości ani jej zmienić, ale zawsze można iść naprzód i zmieniać przyszłość.

















Zamknij oczy i wyobraź sobie...

Jest piękne i spokojne letnie popołudnie, a ty przebywasz sam na łonie natury. Łagodny wietrzyk igra w koronach drzew. Na wodzie migają iskierki światła, kiedy jej kręgi rozchodzą się po powierzchni tak blisko ciebie, że mógłbyś ich dotknąć. Gdzieś wysoko postrzępione chmury przesuwają się po niebie, a kwiaty przechylają główki ku słońcu.

Teraz wyobraź sobie, że słyszysz wodę przelewającą się po kamieniach, echo dalekich ptasich nawoływań, tchnienie wiatru w drzewach. Poczuj, jak delikatny orzeźwiający, chłodny wietrzyk rozwiewa ci włosy. Przesuń lekko palcami po wodzie, aby dotknąć jej aksamitnego chłodu. Wdychaj powietrze: zapach skoszonego zboża płynący z dalekich pól, intensywny aromat wiciokrzewu pnący się po zapomnianej pergoli. Uczyń w swej wyobraźni to wszytko jak najbardziej rzeczywistym.

Następnie wizualizuj na swoich kolanach małe drewniane pudełko. Jest otwarte. Oczami wyobraźni zobacz to, czego chcesz się pozbyć. Mogą to być zmartwienia, lęki, niepokoje, złe wspomnienia - wszystko to, od czego pragniesz się uwolnić, żeby poczuć większy spokój i ulgę.

Teraz ze swojego umysłu wyjmuj kolejne rzeczy w formie małych kamyczków i wkładaj po jednej do pudełka, każda z nich uważnie oglądając. Gdy włożysz już wszytko, czego już nie potrzebujesz, zamknij pokrywkę i delikatnie postaw pudełko przed sobą w strumieniu. Widzisz, jak się uniosło i płynie w dół?

Patrz, jak porywa je prąd i powoli niesie hen ze sobą. Nie odrywaj od niego wzroku. Cały czas śledź, jak unosi się na powierzchni wody i staje się coraz mniejsze, gdy odpływa od ciebie w dal, aż zupełnie znika. Kiedy już całkiem stracisz je z oczu, jeszcze przez kilka chwil upajaj wzrok tą scenerią, a następnie otwórz oczy i powróć do swojej codziennej rzeczywistości. Twoje emocjonalne bagaże stały się teraz lżejsze. Uśmiechnij się.

____________________________________________

cytuję za Andrew Bienkowski, Mary Akers "Radykalna wdzięczność",

Wydawnictwo Medium 2008, str.171

20 sierpnia 2011

co zrobisz z tą nagością?

*




















Bliskość, zbliżenie się do drugiego człowieka, oznacza odrzucić wszystkie mechanizmy obronne. Tylko wtedy owa bliskość jest możliwa. Ale powstaje lęk, że gdy przestaniesz się "bronić", gdy zrzucisz wszystkie maski jakie nosisz... kto wie, co zrobi ten drugi...


Wszyscy ukrywamy tysiące rzeczy, nie tylko przed innymi, ale nawet przed samymi sobą, gdyż byliśmy wychowani w społeczeństwie, które narzuciło nam tysiące zahamowań, tysiące zakazów, nakazów, tabu. Stąd lęk przed innymi. I czujesz się lepiej, gdy zachowujesz trochę dystansu i masz w zanadrzu swoje mechanizmy obronne, gdyż ktoś może dotknąć ran. Tak, każdy, dosłownie każdy, obawia się bliskości.


Sytuacja jest niełatwa, gdyż każdy PRAGNIE bliskości. Bez niej jesteś samotny we wszechświecie, żyjesz bez przyjaciela, bez ukochanej, bez kogokolwiek komu mógłbyś ufać, bez kogokolwiek przed kim mógłbyś odkryć swoje rany. Warto pamiętać, że rany nie zabliźnią się, jeśli nie są odsłonięte. Gdy je zasłonisz, wypełnią się jedynie jeszcze większą ropą.


Bliskość jest podstawową potrzebą człowieka. Każdy jej pragnie, ty też. Jednocześnie pragniesz, aby to ta DRUGA osoba się zbliżyła, aby się odsłoniła, odrzuciła swoje mechanizmy obronne, odkryła swoje rany, zerwała maski, które nosi, odkryła swoją autentyczną osobowość, stanęła zupełnie "nago" przed tobą.





















Pragniesz i masz...
Co teraz zrobisz z tą 'nagością' ?

13 sierpnia 2011

czym jestem?


*

I gdy to, co ziemskie cie zapomni,
do milczącej ziemi powiedz - płynę.
Do płynącej rzeki mów - Jam jest.
Rainer aria Rilke "Sonety do Orfeusza...II 29 


Istniejemy jako punkty świadomości - Nisargadatta

Istnieję w słowach i poza słowami - Jam



















"Ja jestem" to miejsce zwyczajnego istnienia. Jako takie jest spontaniczne, twórcze, ciekawe i otwarte. Nie ograniczają go sztywne nakazy, zasady, koncepcje i wierzenia. To miejsce POZA tym, co znane, co już było. To miejsce, w którym wszyscy zaczynamy ludzkie życie. To miejsce człowieczeństwa - miejsce czystej miłości. Z punktu "ja jestem" zaglądamy do sedna wszystkiego. Doświadczamy podziwu i zadziwienia. To miejsce, do którego większość ludzi pragnie powrócić, kiedy wyruszają w duchową podróż.

....

To miejsce już odnalezione. Tu gdzie jestem, że...Ja Jestem (13.08.2015)

_____________________________________
inspiracja:
Charlotte Kasl "Gdyby Budda utknął..." 

ilustracja by Rauf Janibekov

12 sierpnia 2011

duchowa podróż

*























szukamy sposobów na rozwój duchowy
rozwijamy się duchowo
duchowy rozwój to nasz cel

co robimy?
joga
warsztaty jeden za drugim
książka jedna po drugiej
czasem, ba, częściej niż czasem, zapobiegliwość, pęd, przekształca się w pęd za rozwojem duchowym i szukaniem doskonałości, chceniem zmieniania siebie,
jeden po drugim
warsztat za warsztatem
szkolenie za szkoleniem
od szkoły do szkoły
nauczyciela, autorytetu, wzorca, guru, jeden za drugim

a jak może wyglądać przejaw duchowego rozwoju?
jaki mógłby być duchowy aspekt codziennego życia?

???

ja, ciało, myśl, uczucie...
zatrzymanie i dostrzeżenie: jest to, co jest
ja jestem
jestem, jaka jestem
doskonała, wyjątkowa, przejaw boskości


w duchowej podróży zostawiamy
pośpiech na stacji, żegnamy się z nim czule i z wdzięcznością
zapobiegliwość i planowanie
wybieganie i nieustanną potrzebę działania

zatrzymujemy się, by zaprosić uważność
zaprosić spokój i harmonię
i z takiego zatrzymania działamy
raz po raz jedno po drugim
chwila za chwilą
dzień a dniem

dzień dobry dniu
dziękuję moja lewa stopo ze mnie nosisz, dziękuję prawa stopo
dziękuję za uśmiech dziecka i trel ptaka
za słonce, za chmurę za deszcz

za dom
za las
za wyzwania

zatrzymaj się i zrelaksuj
zatrzymaj się i poczuj, że jesteś

Ja jestem. Amen.


____________________________________________
fotografie w cyklu W moim ogrodzie - DL

24 czerwca 2011

mam prawo do trzech głupot dziennie

*

Czerwone oznacza zielone, czyli interesowny artykuł o szkoleniu CMF w Tarnówce






















20.06.2011r. – dzień pierwszy

Na podwórko gospodarstwa agroturystycznego w Tarnówce Dąbskiej o godz. 11.03 zajechało czarne Volvo z zielonogórską rejestracją. Dojechaliśmy prawie punktualnie, nie wykorzystując możliwości błądzenia na polach i łąkach, co nierzadko funduje podróżnikom GPS, przez niektórych kierowców zwany Hołkiem. Czy nie masz Czytelniku wrażenia, że twoja nawigacja realizuje od czasu do czasu algorytm na poczucie humoru?

Mam prawo do trzech głupot dziennie.

Powitanie. Team trenerski, Jessica i Pan Prezes Jurkowski, oraz uczestnicy: Wiola, Lucyna, Zosia, Paweł i Dorota. Grupa szkoleniowa idealna, żeby dynamicznie i bez migania się wymodelować i utrwalić w sobie postawę idealnego szefa.

Jakie mamy oczekiwania? Nabrać pewności i spójności w działaniu, pogłębić poczucie własnej wartości, dostrzec swoje wewnętrzne i zewnętrzne walory, by emanować nimi w każdym geście, spojrzeniu, słowie, by osiągać małe i większe sukcesy, czyli realizować swoje marzenia.

Każde kolejne ćwiczenie, począwszy od przedstawienia siebie w samych superlatywach (wypowiedź na temat: co lubię w sobie) poprzez przeprowadzenie narady w firmie (pantonima dla każdego), aż do wyboru szefa spośród załogi firmy handlującej meblami ogrodowymi, której prezes wyjechał na 3tygodniowe międzynarodowe targi (‘gorąca’ dyskusja grupy w celu wypracowania jednolitej decyzji), działało jak czuły skaner na systemy naszych przekonań, nawyków, aktywowało z coraz większą mocą różne stany emocjonalne i penetrowało coraz głębiej cieniste obszary podświadomości.
Skutecznym elementem energetyzującym umysł i ciało stało się wyjście pomiędzy usłane polnymi kwiatami pola i praktyka Chi Gong, którą rozpoczęliśmy od spaceru stawiając kroki w określony przez Tai Chi sposób, a zakończyliśmy Modlitwą Tybetańską. Wokół koncertowały ptaki, pachniały pokrzywy, a w łanach zbóż, jak na obrazach Chełmońskiego, rozkwitały maki, rumianek i chabry.

Podczas negocjacji nigdy nie zaczynam negocjacji, tylko czekam na pierwszy ruch z drugiej strony.

Integralną częścią szkolenia stały się posiłki przy wspólnym stole. Domowe jedzenie, m.in. zupa pomidorowa, kurczak w galarecie, sałatki jarzynowe, czy aromatyczne świeże pomidory, jakby zerwane przed chwila z krzaka, były pysznym dodatkiem do wspólnych pogaduszek czy anegdotycznych dykteryjek Prezesa. Pamiętam jeszcze zapach i smak domowego ciasta, jaki zajadaliśmy podczas przerw: orzechowca i szarlotki. Idealne do kawy, aromatycznej herbaty ze świeżej pokrzywy i koszyczka rumianku, czy też wody z imbirem i cytryną.
Po kolacji odwiedziliśmy biuro Zbyszka, jednego ze współpracowników Firmy. Z zainteresowaniem przyglądaliśmy się analizie miejsca wedle zasad Feng Shui, jakiej dokonała Jessica. Po kilku drobnych korektach biuro staje się miejscem przyciągania wszelakiej obfitości.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy wejściu na teren byłego obozu zagłady w Chełmie nad Nerem, który uruchomiono w grudniu 1941 roku, jeszcze przed konferencją w willi Wannsee w Berlinie z dnia 20 stycznia 1942 r., podczas której formalnie przywódcy III Rzeszy podjęli decyzję o masowej eksterminacji ludności żydowskiej. Z tablic informacyjnych dowiedzieliśmy się m.in. że muzeum byłego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem zostało oficjalnie otwarte w dniu 17 czerwca 1990 roku jako Oddział Muzeum Okręgowego w Koninie. W dalszym ciągu na terenie obozu trwają prace archeologiczne. Takie miejsca mają w sobie niemal paraliżującą energię i pozostawiają po sobie niezapomniane wrażenie zatrzymania w czasie. Zanurzyliśmy się w głębokiej ciszy przez kolejny kwadrans.

Najdłuższy wieczór tego roku. Po zachodzie słońca delektowaliśmy się gorącą zieloną herbatą i winem z podróżnego barku, kontynuując radosny nastrój i kolorowe opowieści z dużą dawką poczucia humoru. Podkręcaliśmy się analizą kolorów, jakiej na każdym z nas dokonała Jessica. Dowiedzieliśmy się, co oznacza zamiłowanie do czerwonych samochodów, czarnej albo czerwonej bielizny, z jakiego powodu zakładamy podświadomie białe podkoszulki, nosimy klasyczne niebieskie dżinsy, szare marynarki, brązowe spódnice, z jakiego powodu otaczamy się odcieniami fioletowymi albo niebieskimi, wprowadzamy w swoje otoczenie zieleń czy kolor pomarańczowy ( lektura obowiązkowa w tej materii to książka Dariusza Tarczyńskiego pt. Zrozumieć człowieka z wyglądu).
O północy dobranoc.

21.06.2011r. – dzień drugi
Ostatni dzień wiosny a pierwszy dzień lata przebudził mnie o 4.20, tuż przed wschodem słońca. Czy jestem gotowa na kolejny etap odkrywania tajemnic w sobie? Czy jestem gotowa na lekcje pokory? Czy jestem gotowa na zmiany, czy jestem gotowa uczyć się więcej? Pierwszy dzień lata 2011 rozpocznie się o godz. 19.16. Co się wydarzy w ciągu następnych 14 godzin?
Na dobry początek w pszenicznych łanach Modlitwa Tybetańska i jogiczny zestaw asan Powitanie Słońca. Ciało zanurzone w świetle pomarańczowej kuli wznoszącej się nad horyzontem coraz wyżej i wyżej, a w drodze powrotnej fotografie.

Każdego poranka myślę o ośmiu rzeczach niemożliwych.

















Siedem osób od godz. 8.00 wygina ciało śmiało na zielonej trawie między budynkami. Wyspani i zadowoleni. Ciekawi. Rozgrzewkę prowadzi Jessica. Zbieramy energię słonecznego poranka i wypełniamy się nią na resztę dnia. Przebieramy na pachnące jajecznicą, twarogiem, pomidorami śniadanie. Gawędzimy, smakujemy, cieszymy się swoim towarzystwem.
Szkoleniowo kontynuujemy temat poprzedniego dnia formułując cechy idealnego szefa. Łatwo dostrzec, jak coraz bardziej otwieramy się i nabieramy do siebie nawzajem zaufania. W takim klimacie można się odsłonić i przetransformować lęki, które powstrzymują od przekraczania wewnętrznych barier.

Dyplomacja dyplomaty polega na tym, iż kiedy dyplomata mówi ‘tak’ to oznacza ‘być może’, kiedy dyplomata mówi ‘być może’ to oznacza ‘nie’, dyplomata nigdy nie mówi ‘nie’. Dyplomacja kobiety polega na tym, że kiedy kobieta mówi ‘nie’ to oznacza ‘być może’, a kiedy powiada ‘być może’ to oznacza ‘tak’.

Zajęcia w kameralnym gronie kontynuujemy na zewnątrz. Słoneczny jasny dzień, błękitne niebo i delikatny wiatr. Idealna pogoda na opaleniznę i na dyskusję o tym, co nam przeszkadza być idealnym szefem samego siebie i innych. Co zatrzymuje nas w podążaniu za celem? Co sprawia, że czasem mamy poczucie, iż kręcimy się w kółko, nie mogąc ruszyć z miejsca? Czy to lęk, czy to strach, a może tylko złudzenia? Dla uzyskania jasności umysłu i działania warto jeszcze raz zresetować rzeczywistość i zagospodarować swój dzień od nowa, wpleść weń to, co jest niezbędne dla codziennego funkcjonowania, i to, co wynika ze szczegółowego planu realizowania swoich celów.

Obiad to pachnący czerwony barszcz z makaronem. Intrygujące połączenie smaków zgodne z tradycją kuchni Wielkopolskiej, którego jeszcze nie spotkałam. Aromatyczny dorsz wpasował się w wegetariańskie upodobania Jessici i moje. Drzemkę poobiednią zamieniam na fotografowanie kwiatów. Lubię bawić się światłem, eksperymentować z ekspozycją, wyszukiwać smaczki i zatrzymywać je na dłużej: trawy, kłosy, kwiaty, liście, robaczki, drzewa. Dostrzegam nieopodal fotografującą w skupieniu Jessicę. Jej fotografie wypełnione energią praktyki Zen można zobaczyć na stronie www.innerbirdphysiology.com

Popołudniowe ćwiczenia zamykają proces kreowania idealnego szefa, którego dostrzegamy w sobie. Utrwalamy jego wizerunek najpierw poprzez opis swojego portretu, potem prezentację siebie, a następnie realizując indywidualne zadania. To było najzabawniejsza część szkolenia. Już dawno nie poruszyłam śmiechem tak głęboko mięśni brzucha, jak podczas szefowania każdego z nas, a szczególnie Tomka, w czasie, kiedy wykonywałyśmy ćwiczenia zgodnie z jego zaleceniami, chodząc po całym podwórku. Jego ruchy, wskazujące na potrzebę dotlenienia całego ciała, i nasz śmiech były na tyle dwuznaczne, że wzbudzały zainteresowanie pracujących nieopodal panów. W trakcie innych zadań pojawiły się taneczne podskoki w kółeczku, przypominające zabawy na przedszkolnym podwórku, które zainicjowała Lucyna, i niepokojące odgłosy zwierząt pod dyktando Wioli. Czego to nie zrobi człek dla szefa, jeśli tylko zostanie przekonująco doceniony?

Każdy szef mówi o sobie: Wierzę w siebie, mam autorytet, wzbudzam zaufanie, cieszę się każdym sukcesem, skutecznie motywuję ludzi, konsekwentnie dążę do celu, świadomie deleguję zadania, umiem docenić siebie i innych, jestem profesjonalistka w swojej dziedzinie, jestem odważna, intuicyjna, wrażliwa, rozważna, zdecydowana, elegancka, uśmiechnięta, pracowita, dynamiczna, kreatywna, spontaniczna, elastyczna, cierpliwa, lubię ludzi i z łatwością akceptuję ich inność, potrafię planować, jestem dobrym obserwatorem, widzę sytuacje z wielu perspektyw, potrafię zachować dystans w sytuacjach konfliktowych, jestem samodzielna a jednocześnie potrafię prosić o pomoc, potrafię zorganizować swój czas prywatny i zawodowy, jestem wymagająca od siebie i od innych, jestem znakomitym organizatorem, jestem zaangażowana w rozwój swój i firmy, jestem otwarta na wyzwania i nowatorskie pomysły, potrafię się uczyć, sumiennie realizuję swoje zadania, jestem dobrym negocjatorem i strategiem, mam poczucie humoru, mam czas na wszystko to, co jest dla mnie ważne, i jeszcze ważniejsze: czerpię radość z roli szefa.

Warto w codziennym życiu ćwiczyć różne społeczne role i pozostać w nich neutralnym uczestnikiem, a najlepiej dobrze się nimi bawić.
Jak ćwiczyć targowanie się? Jak założyć swój biznes? Jak smakuje czerwone albo różowe wino lub schłodzone piwo? Jak się bawi młodzież podczas imprezy z okazji 18tych urodzin? Odpowiedzi na te pytania znajdowaliśmy długo rozmawiając we wtorkowy wieczór, a niektórzy z nas usiłując zasnąć w środku nocy.


22.06.2011

Kontrola ruchu. Jakość podróży określa stan umysłu, który decyduje o ekspresji i kształtowaniu rzeczywistości. Stan umysłu określa stopień zanurzenia w teraźniejszości, czyli skupienie na Tu i Teraz. Pierwszy krok to świadomy oddech, drugi krok to wyłowić z otoczenia wszystkie dochodzące do nas odgłosy, trzeci krok to świadome skoncentrowane działanie.

Mam swój styl. Świetnie się bawię. Idealnie nadaję się na szefa!

Światło dnia przebudziło zmysły tuż przed wschodem słońca. Droga prowadzi między polami dojrzewających zbóż. Gospodarstwa oddalone od siebie, i wiedzie mnie cisza tak głęboka, że słychać szelest liści, kołyszące się kłosy, i rajcujące, jak przekupki na targu, ptaki. Gdyby wsłuchać się bardziej, to mogłabym usłyszeć, jak rośnie zielone sałata na zagonach. Tymczasem rozkrzyczały się kury i słychać pianie koguta, a nad horyzontem wyłania się słońce. Wiem już na pewno, że warto było wstać, żeby je zobaczyć w tych okolicznościach przyrody. Poranne światło dnia rozsypało ciepłe promienie słoneczne, w które z przyjemnością wtula się wszystko, co żyje.

Uśmiechnij się do siebie.



Tradycyjnie, o ósmej, mniej lub więcej wyspani, ćwiczymy na trawie. Zbieramy energię w dolnym tantiem, kołyszemy się, oklepujemy i rozciągamy ciało, a całość praktyki kończymy Modlitwą Tybetańską.
Śniadanie, czyli twaróg, parówki, pomidory plus idealnie wysmażona jajecznica i domowa konfitura z wiśni (pycha!!!), okraszone swobodną rozmową, wewnętrznym rozluźnieniem i poczuciem humoru Pana Prezesa, to luksusowa wersja porannego biesiadowania. Po godzinie z pełnymi brzuszkami wchodzimy w proces dokańczania spraw w sferze emocjonalnej, praktycznej czy w obszarze relacji z innymi.
Okres wakacji jest czasem idealnie skrojonym przez wszechświat, by zamykać to, co należy do przeszłości i co absorbuje naszą uwagę.

Czy masz jakiś cel, do którego dążysz? Co ci przeszkadza w realizacji tego celu?
Czy pogodzenie się z kimś przyniosłoby Tobie ulgę?
Czy rozpocząłeś projekt, którego nie zakończyłeś?
Czy masz w szafach nieużywane ubrania?
Czy posiadasz rzeczy, których nie potrzebujesz?
Czy masz płynność finansową, czyli posiadasz pieniądze na bieżące potrzeby, a w razie kredytów przejrzysty plan ich spłacenia?

Każda rzecz sprawiająca, że oglądamy się za siebie, działa jak przysłowiowy ogon, który ciągniemy za sobą. Pochłania to naszą energię i nie możemy w pełni zaangażować się w teraźniejszość,. Jesteśmy obecni trochę tam, trochę tu, tym samym nie jesteśmy w pełni skupieni na działaniu Tu i Teraz. Konsekwencje? Z jednej strony poczucie, że mogłoby być lepiej, a z drugiej włącza się krytyczna spirala pretensji, co obniża efektywność w kolejnych projektach. Konstruktywnym działaniem jest wykonanie listy spraw do zrealizowania w ściśle określonym czasie, np. wybaczenie komuś i sobie, oddanie rzeczy potrzebującym, wykonanie telefonu, napisanie maila czy doprecyzowanie etapów prowadzących do długofalowego celu.
Jessica prowadzi nas systematycznie przez obszar naszych potrzeb, wprowadzając w do deklaracji zmian żywioły. Przed oczyma mam obraz, jak stoimy w kręgu wokół żarzącego się ogniska, który przemienia zapisane intencje w energię wspierającą nasze decyzje dotyczące Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości. W tym momencie widzę naszą grupę z najwyższej gałęzi kasztanowca, czyli jestem swoim własnym obserwatorem, zyskując dystans do rzeczywistości, zarówno jej aspektu duchowego jak i materialnego. To ciekawe doświadczenie, w którym drzemie ogromny spokój.

To jest twoje.

Ostatnim elementem szkoleniowym stała się transformacja destrukcyjnych emocji w emotki. Wyobraź sobie, że stoi przed Tobą intensywnie ujadający pies. Hau, hau, hau jest głośne, irytujące, wywołujące niemal fizyczny ból. Wyobraź sobie, że stawiasz przed sobą ogromny lejek skierowany tak, że jego ujadanie wpada do środka i spływa po ściankach do samej ziemi. Wyobraź sobie kogoś, kto mówi do ciebie niemiłe, ba, obraźliwe słowa, a one nie są w stanie ciebie zranić, bo należą do tej osoby i do lejka.

Na zakończenie cyklu szkoleniowego usiedliśmy w Dąbiu przy aromatycznym obiedzie. Podsumowując: cele postawione na początku szkolenia zostały zrealizowane, a oczekiwania spełnione. Proces przebudowy wewnętrznej struktury umysłu został głęboko i solidnie zakotwiczony. Elementem zwieńczającym trzydniową wspólną pracę jest wdzięczność za zaufanie, otwartość, i docenienie siebie nawzajem takimi, jacy jesteśmy: doskonali na swój indywidualny sposób. Życzliwy uśmiech na pożegnanie.

Dziękuję, że mogliśmy się poznać i spędzić ze sobą czas.
















______________________________
fotografie własne DL
tekst dla  CMFakty

16 czerwca 2011

wszystko przemija prócz zmiany

*
Z pożądaniem posiadania czegoś na stałe walczyć niełatwo; sprzedaje się ono za cenę duszy.












Prawem wszechświata jest zmiana. Pory roku przychodzą i odchodzą. Po dniu następuje noc. Nic nie pozostaje takie samo. Każda decyzja i jej konsekwencje, każde doświadczenie, spotkanie, rozmowa, ba, każda myśl zmienia nas, a poprzez nas dokonuje się zmiana w świecie, w którym żyjemy. Warto o tym pamiętać, kiedy pragniemy zmiany tam, gdzie coś nam się nie podoba. Oczekiwana zmiana swój początek bierze w nas i emanuje z nas: od wewnątrz na zewnątrz.

Dynamika zmiany zarządza naszą codziennością. Nigdy nie jesteśmy tacy sami. Zmiany przychodzą do nas z zewnątrz i wówczas często czujemy się obdarowani czymś, czego tak naprawdę nie chcemy. Zmiany możemy wprowadzać samodzielnie, mocą pragnienia zmiany, co wynika z pozytywnego i realistycznego podejścia do życia. Nastawiając się na rozwój i kolejne osiągnięcia, utwierdzamy się w tym, iż mamy wpływ na swoje życie - kształtujemy je 'po swojemu'.

Życie jest dynamiczne. Wszystko ulega ciągłej zmianie. Zmiany popychają do działania, także do oporu przed zmianą, kiedy lękając się zmiany tego, co oswojone, na coś innego , 'nie-wiadomo-co', doświadczamy bólu. Niełatwo jest dla kochającego stałość i stabilność umysłu przekroczyć strefę komfortu, gdzie wszystko wydaje się znajome i bezpieczne, wkroczyć w strefę nieznanego, w strefę przygody, i poddać się odkrywaniu tajemnicy.

Proces zmiany jest wyrazem postępu. To, co robimy teraz, nadaje kierunek zmianom, które, tak, jak płynie rzeka, dzieją się nieustannie. W naszym ciele, w każdej minucie, obumierają miliony komórek, a na ich miejsce powstają nowe, jako ich zwierciadlane odbicie, czego efektem, co kilka lat, jest zupełnie nowe ciało. Czy potrafimy sobie wyobrazić, jaki mamy wpływ na ten nieodwracalny proces? Czy opieramy się tej zmianie? Nie. Ona dzieje się z mocy natury. Możemy ją wspierać lub ignorować, ale nie możemy jej powstrzymać.

Zmiana następuje w każdym życiu. Warto, dla doświadczenia własnej mocy sprawczej oraz przyjemności, przyjąć odpowiedzialność za zmianę, jakiej chcemy i którą przyjmujemy. W pierwszym wypadku stajemy się kreatorami, w drugim elastycznie poddajemy się temu, co do nas przychodzi, akceptujemy i dostosowujemy zmieniające się okoliczności do swoich preferencji, a w każdej sytuacji działając, uczymy się czegoś nowego.

Jak pisze Ewa Foley : zakochany w życiu człowiek odrzuca w rozsądny sposób to, co stare, i akceptuje nowe. Pozbywając się zbędnego bagażu, wytwarzamy próżnię i przyciągamy nowe fascynujące doświadczenia, nowych ludzi, nową wiedzę, nową perspektywę widzenia, nowe zjawiska.

W swej doskonałości możemy zmienić fryzurę, sposób ubierania się, mówienia, zachowania, możemy zmienić swoje nawyki, kiedy świadomie rezygnujemy z tego, co nas nie wspiera na służące naszemu rozwojowi, kiedy stajemy się mocniejsi wewnętrznie, spójni i zintegrowani, bardziej świadomi, skuteczniejsi. Możemy zmienić nie tylko przekonania o tym, co jest dla nas ważne i ważniejsze, ale i pracę, miejsce zamieszkania, upodobania, a każda zmiana przynosi kolejne osiągnięcia i kolejne zmiany.

Każdy z nas w różny sposób podchodzi do zmian. Niektórzy unikają zmian, inni podchodzą doń, jak do jeża, jeszcze inni albo walczą z nieuniknionym albo udając, że nic się nie zmieniło, kurczowo trzymają się starego, psiocząc przy tym niesłychanie, jeszcze inni elastycznie dostosowują się do tego, co przychodzi, a jeszcze inni kształtują zmiany, mniej lub bardziej rozważnie, podejmując ryzykowne decyzje i działania. Ona - zmiana, tak czy inaczej, zapuka do drzwi, albo wejdzie oknem.












Co niesie ze sobą zmiana?
Czym jest przywiązanie do rzeczy?
Czym jest dom, tradycja, rodzina, skoro wszystko się zmienia?
Czym są rytuały?
Na jaką zmianę czekam?
W jaki sposób aktywnie kreuję zmiany?
W jaki sposób przyjmuję zmiany, które mnie zaskakują?
Co mnie powstrzymuje przed zmianą w jednej sferze życia, a napędza do nieustannej przemiany w innej?
Co jest ważniejszego od zmiany?

Sztukę tracenia łatwo opanujesz
O tylu rzeczach wiesz, że je utracisz
A mimo to ich straty nie żałujesz.
Trać coś codziennie…

_______________________________
Fragment wiersza - Elizabeth Bishop One Art
inspiracje:
Ewa Foley _ Zakochaj się w życiu
Studia filozoficzne, nr 7-8, 1989
Foto

03 czerwca 2011

dialog nad przepaścią

*
Dopiero wtedy, kiedy pierwszy człowiek rzucił się w morze, fale cofnęły się i woda się rozstąpiła...












Pewien ateista spadł ze skały. Zsuwając się w dół, złapał gałąź małego drzewka. I zawisł tak, pomiędzy niebem nad sobą i skałami tysiąc stóp niżej, wiedząc, ze długo tak nie wytrzyma.
Wtedy przyszedł mu do głowy pomysł.
- Boże - wykrzyknął z całej siły.
Cisza. Nikt nie odpowiedział.
- Boże - krzyknął znowu. - Jeżeli istniejesz, ocal mnie, a obiecuję, że będę w ciebie wierzył i innych uczył wiary.
Znowu cisza.
Wtem omal nie puścił gałęzi, słysząc potężny głos, rozbrzmiewający echem w wąwozie:
- Wszyscy mówią to samo, gdy potrzebują pomocy.
- Nie, panie, nie. - wykrzyknął z iskierka nadziei. - Nie jestem taki, jak inni. Czyż nie widzisz, że zacząłem wierzyć, słysząc twój głos mówiący do mnie. Ocal mnie tylko, a ja będę głosił twe imię po wszystkich krańcach ziemi.
- Dobrze - rzekł głos. - Ocalę cię. Puść gałąź.
- Puścić gałąź? - zawołał przerażony człowiek. - Czy myślisz, że zwariowałem?


Modlitwa żaby_Anthony de Mello, str.97
foto Google
***

01 czerwca 2011

Dzień Dziecka, czyli o przytulaniu, głaskaniu, rozpieszczaniu, zabawie i miłości.

*
Podczas, gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza, Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje, zaś Sowa wygłasza wyrocznie, Puchatek po prostu jest. Każdy czas jest dobry na szczęśliwe dzieciństwo.
Z dedykacją dla każdego dziecka, szczególnie dla dzieci, które wybrały mnie













Jednym z najważniejszych aspektów naszego życia jest dziecko, które w nas mieszka. Jest ono częścią Ja, częścią czującą, wrażliwą, bazą naszych emocji. Nawiązać kontakt z naszymi emocjami, by je zaakceptować, oznacza pozostawać w kontakcie z tym właśnie dzieckiem. Jest jeszcze w nas dziecko magiczne, połączone z magią wszechświata, dziecko rozbawione, rozpromienione, i jest też mądre dziecko, które wszystko wie i widzi poza pozorami stworzonymi przez dorosłych. Dziecko jest tą cząstką osobowości, która jest najbliżej naszej duchowej esencji. Zapewne nieraz odczuliśmy w kontakcie z nowo narodzonym dzieckiem głębokie wzruszenie, bo w nim dostrzegamy odbicie swojego ducha. Kultywowanie naszego związku z wewnętrznym dzieckiem umożliwia połączenie z tą esencją, która wtedy może w pełni się wyrazić.

Nawiązanie kontaktu z wewnętrznym dzieckiem jest ważne też dlatego, że ono posiada klucz do naszej kreatywności. Nie boi się eksperymentować i próbować nowych rzeczy. Gdy dziecko rysuje obrazek, nie zastanawia się, jak będzie ocenione. Robi to, bo rysowanie sprawia mu radość. Dzieci nie oceniają, ryzykują, są ciekawe i odważnie zadają pytania i eksplorują otaczający je świat. Kontakt z energią wewnętrznego dziecka pomaga w rozwinięciu twórczego potencjału, w zdobywaniu większej niezależności, podnoszeniu poczucia własnej wartości, w przekraczaniu niepożądanych nawyków i wstydu oraz nadmiernej powagi i krytycyzmu, pogłębianiu dystansu wobec codziennych sytuacji i swoistej lekkości oraz pobudzaniu spontaniczności. Im bliżej tej części swojej osobowości pozostajemy tym lepszymi rodzicami jesteśmy.

Wewnętrzne dziecko ma też klucz do bliskości w związkach z innymi ludźmi, jako że dziecko jest tą cząstką, która odczuwa najgłębsze emocje, potrafi kochać, jest wrażliwa, otwarta i bezbronna. Doświadczyć prawdziwej bliskości można będąc bezbronnym i otwartym na miłość. Wrażliwe dziecko pozwala zbliżyć się do ludzi, sprawia, że przebywanie w towarzystwie kogoś, kto ma z nim kontakt, jest przyjemnością i zabawą, albowiem wzrusza nas tak samo, jak małe dzieci.

Większość z nas wyparła bądź zapomniała o swoim wewnętrznym dziecku. Odkrywszy, że świat nie jest bezpiecznym miejscem, stworzyliśmy mur wokół niego, by jak najlepiej chronić tę wrażliwą i delikatną esencję. W efekcie tego procesu dziecko jest ukryte głęboko w nas, przytłoczone stertą przekonań, emocji, gdzie czuje się zapomniane, niechciane, niekochane, odrzucone. Nie pamiętamy o jego istnieniu. Uruchamiamy automatyczne systemy obronne, które kiedyś stworzyliśmy, by je chronić, ale już nie pamiętamy, komu one służą. Nie pamiętamy o istnieniu dziecka, o różnorodnych jego potrzebach, i o tym, że nie odchodzi, nie dorasta, nie umiera. Potrzebuje nadal miłości, troski, radości, uwagi, zabawy, czułości, uznania i ochrony. Jego potrzeby staja się naszymi nieuświadomionymi potrzebami i motywują nasze działania. Dopóki nie uświadomiamy sobie, skąd bierze się motywacja, to na oślep ulegamy wewnętrznym impulsom, realizujemy zadania, a dziecko nadal pozostaje niezauważone, a my czujemy się niespełnieni. Bo to nie tylko o potrzebę chodzi, ale i o dziecko. Ba, ono jest pierwsze. Czasami tak ignorowane dziecko sabotuje naszą szansę na osiągnięcie sukcesu, ponieważ wie, że JEGO potrzeby nie będą w ten sposób zaspokojone. Tak się dzieje do momentu, kiedy się nim zaopiekujemy, otoczymy miłością, zaczniemy z nim spędzać czas, bawić się.

Tak oto skontaktowanie się z dzieckiem i świadoma nad nim opieka staje się wyzwaniem. To pozwala osiągnąć równowagę i sprecyzować życiowy system wartości. W stałym kontakcie z ta cząstką samych siebie osobowość harmonizuje się w zdrowy i zrównoważony sposób i stajemy się w pełni sobą.

Jak skontaktować się ze swoim wewnętrznym dzieckiem? Bawić się z dziećmi tej samej płci. Przebywać na łonie natury, najlepiej ze zwierzętami. Rysować, malować, tańczyć, bawić się w dziecięce zabawy. Myśleć o sobie zwracając się zdrobniałym imieniem. Kupić ulubioną zabawkę z dzieciństwa. Popatrzeć w lustro i w swoje oczy i zapytać: Kochanie. Co mogę dziś dla ciebie zrobić? Na co masz ochotę? Poczekać na odpowiedź i zrobić to. Przełomowe jest napisanie listu od dużego Dorosłego do małego Dziecka, oraz regularna wizualizacja spotkania z wewnętrznym maluchem.

Pamiętajmy, by codziennie, co najmniej przez kwadrans, dzieckiem być.

Pysznej zabawy w przytulanie siebie samego!

____________________________________

Inspiracje:
Janusz Korczak_Jak kochać dziecko
Ewa Foley _Zakochaj się w życiu
Jamek Redfield_Niebiańskie proroctwo
Dariusz Chwiejczak_Czarodzieje mogą wszystko
Osho_Odwaga. Radość niebezpiecznego zycia
Don Miguel Ruiz_Ścieżka miłości
Alan Aleksander Milne_Kubuś Puchatek
Walter Makichen_Dziecęce dusze

22 maja 2011

miej odwagę być (sobą)

*















Każdy oddech jest święty, a każdy moment boski.


Kiedy czuję, że zapominam żyć w chwili teraźniejszej, używam kilku narzędzi, żeby się skoncentrować, zharmonizować własne emocje i powrócić uwagą do "tu i teraz".

Przede wszystkim oddychaj. Regularny, głęboki oddech może zdziałać cuda, jeśli chodzi o koncentrację umysłu, a nawet o nasze zdrowie. Podczas oddychania naprawdę zwracaj uwagę na wymianę tlenu, jak również na same wdechy i wydechy, a wówczas szybko powrócisz do chwili obecnej. twoja uwaga się wyostrzy.

Nie oceniaj i nie osądzaj siebie. Rozmyślając o przeszłości, najczęściej osądzamy siebie: żałujemy, że coś zrobiliśmy lub czegoś zaniechaliśmy, odgrywamy dawne sceny oraz zastanawiamy się, jak mogliśmy postąpić lepiej, a nawet planujemy nasza idealną reakcję w przyszłości. Takie rozważania to strata energii i przeciwieństwo uważnej obecności.

Bierz udział w tym, co robisz. Kiedy świadomie koncentrujesz się podczas wykonywania swych codziennych zadań - nawet przyziemnych, takich jak zmywanie naczyń czy spożywanie posiłków - możesz powrócić do uważnej obecności i uniknąć rutyny, która każe nam tkwić w utartych schematach zachowań.

Uśmiechaj się. Nic tak nie poprawia nastroju jak zwyczajny uśmiech. Już samo ułożenie mięśni twarzy w uśmiech wystarczy, aby uaktywnić endorfiny, które polepszą ci humor. I podobnie jak w przypadku praktykowania wdzięczności, nawet mały uśmiech otwiera drogę do liczniejszych i szerszych uśmiechów.

Słuchaj. Codziennie otaczają nas rozmaite dźwięki: śpiew ptaków, odległy turkot pociągu, muzyka, poszum wiatru w drzewach. Skoncentruj się przez moment na odgłosach tego, co się wokół ciebie dzieje, a dzięki temu powrócisz do chwili teraźniejszej.

Zwolnij. Pośpiech towarzyszący naszemu codziennemu życiu przekreśla wszystko z wyjątkiem panicznych starań, aby zdążyć na zebranie lub zawieźć po szkole dzieci na zajęcia dodatkowe. Podnosi to ciśnienie krwi i powoduje ogromny stres. Pozwól wiec sobie trochę wytchnąć, zanim wyruszysz tam, gdzie musisz, a wtedy cała wyprawa stanie się przyjemniejsza.

Obejrzyj coś nowego. Poszukaj rzeczy, których nie widziałeś wcześniej. Przedmioty, które na co dzień nas otaczają, mogą stać się tak niedostrzegalne jak tapeta na ścianie. Ale gdy znajdziemy chwilę, by się naprawdę czemuś przyjrzeć - czemukolwiek - da nam to nowy wgląd, zrozumienie i spokojną świadomość, ile cudów jest na tym świecie.
Gdy skupimy uwagę bardziej na "być" niż "robić" i więcej energii poświęcimy swojej uważnej obecności, nasze życie stanie się lepsze. Życie w chwili teraźniejszej jest świadomym wyborem bycia obecnym.

__________________________
całość wpisu cytuję z książki "Radykalna wdzięczność"
Andrew Bienkowski, Mary Akers, str.92,93
foto

linkWithin

Related Posts with Thumbnails