06 czerwca 2009

niebo strzyka mi w kolanach

*

W nieruchomym punkcie wirującego świata...
W nieruchomym punkcie odbywa się taniec

T.S. Eliot




Ciało jest światynią ducha... od tych słów rozpoczęłam opowieść o mojej codziennej praktyce 'jogowania' i zamyśliłam się na ponad rok czasu.

Kobra, pies z głową w dół albo w górę, gwiazda, dziecko, trójkąt, drzewo, wojownik, góra, .... oto asany, w rytm których wyginam ciało, żeby się na dobre obudziło do nowego dnia, do śniadania, do pracy, do działania w ogóle... To czas, kiedy wsłuchuję się w ciało, w oddech, ogarniam swoje emocje, dyscyplinuję nieustanny strumień myśli.

Można zasłuchać się w ciszę swojego ciała w swoim towarzystwie albo w grupie, tak jak realizowany jest projekt „joga na trawie” w różnych miejscach w Polsce, a w Zielonej Górze na polance obok amfiteatru w każdy sobotni bezdeszczowy poranek, albo w szkole jogi - w moim mieście to ulubiona przeze mnie Szkoła Jogi: Powitanie Słońca.


ps.
anegdota, z której zaczerpnęłam tytuł wpisu:
otóż 23 kwietnia 2008 podczas wykonywania asan na porannej grupowej sesji jogi, którą prowadziła Joasia Szczepaniak, jedna z ćwiczących pań o imieniu Bronia, mająca niezwykłe poczucie humoru, tak skomentowała strzykanie w swoich kolanach: kości mi strzykają jak u nieboszczyka. Wybuchł śmiech i z zabawy słownej w przeróżnych kontekstach ustaliliśmy, że to niebo strzyka w naszych kolanach

____________________________
foto Gairanger

linkWithin

Related Posts with Thumbnails