24 października 2010

Ja i Oni

*






Na pytanie "dlaczego mnie nie lubią?" usłyszałam dziś odpowiedź "bo jesteś ..." Jak kubeł zimnej wody na głowę.

Dlaczego w ogóle tak usilnie staram się "przypodobać" rodzinie i znajomym?

Staram się stosować do książki Carnegiego,... przysłowiowe "ugryzienie się w język" towarzyszy mi na co dzień, by być grzeczniejszym, milszym... I tak mi się "odwdzięczają"...

Gdzie zaciera się granica pomiędzy życiem dla siebie a egoizmem?

Chyba po prostu się z tym prześpię, może jutro coś mi przyjdzie do głowy. Albo jeszcze lepiej: wzorem Elizabeth Gilbert zamknę się na pół roku w odosobnieniu, może wtedy coś wymyślę.


Rozumiem, że ważne jest to, co myślą o tobie inni. A skąd wiesz, co o tobie myślą? Opierasz swoje przekonanie na strzępkach komunikatów, które dochodzą do ciebie i interpretujesz poprzez pryzmat swoich oczekiwań.

Czego oczekujesz? Że będą odwdzięczać się za to, że się starasz dopasować,dostosować? A może byłoby łatwiej wybrać jedną osobę, do której się dopasujesz, i będziesz ją rozliczać: od niej będziesz wymagać pochwał i wdzięczności. Nie dasz rady sprostać wszystkim, do wszystkich się dopasować, wszak każdy czego innego chce, prawda?
A może najłatwiej byłoby odpuścić i podejść do innych inaczej? Poprzez pryzmat własnych możliwości i pragnień.

hmmm..

Ten delikatny sarkazm dowodzi, że dotychczasowa strategia bycia lubianym doprowadziła Cię w ślepy zaułek.

Zasada naczelna: być sobą i dla siebie i dla innych. Empatycznym, wrażliwym, uczynnym, uważnym, wsłuchującym się. To jest możliwe TYLKO wtedy, kiedy potrafisz robić to dla siebie.

Twój mail sprowadzam do podstawowych pytań, które Twoja dusza pyta ciebie samą:

dlaczego ja siebie nie lubię? dlaczego ja siebie ledwie toleruję?

dlaczego gryzę się w język? dlaczego w uważny, świadomy sposób nie jestem sobą?

Pytasz o granicę miedzy egoizmem a życiem z własnego powodu, dla siebie? Takie granice wyznaczasz sobie sama mocą własnych potrzeb i własnej wrażliwości, określają je Twoje priorytety. Granica między Tobą a resztą świata jest miękka, ale musi być, by być sobą, dbać o siebie, by móc mieć siebie do dawania, bo nikt nas nie będzie szanował, jeśli nie będziemy szanować siebie samych.
Granice wyznacza też motywacja, z powodu której robisz to, co robisz. Trzeba pamiętać o sobie, kim jesteś, a jeśli czegoś w sobie nie akceptujesz, to przyjmij to, co jest, żeby to zmienić - nie dla innych, ale dla siebie.

Jedna zasada najważniejsza: każde działanie podejmujesz dla siebie, wówczas nie będziesz oczekiwać wdzięczności od kogoś? Mocą napełnia Cię własna satysfakcja, pasja, zaangażowanie.

Uważam, że jeśli cokolwiek robisz dla kogoś i nie czujesz radości, a oczekujesz wdzięczności, to nie warto tego realizować, bo po co? Nie jest to pełne i prawdziwe, bo oczekujące więcej, jakby samo w sobie się nie spełniało, tylko potrzebowało dodatków.

Wygląda na to, że dobrze się stało, jak się stało, bo możesz zobaczyć poprzez tę sytuację, iż warto zasady Carneniego zastosować dla samej siebie, poczuć je w sobie i być sobą dla innych, sobą, taką, jaką siebie czujesz i chcesz dawać, prawdziwą, ciepłą, wrażliwą, słuchającą, bo to wszytko w sobie masz.

Rozluźnij się i zacznij od siebie.

Pamiętasz, że jest obok Ciebie mąż, bezinteresowne wsparcie, największy dar? Mam przekonanie, że możesz sprowadzić jego obecność do całego świata, na jakiś czas, by zaprzyjaźnić się ze sobą od nowa.

W tym wewnętrznym galimatiasie odpuściłabym książki. W ciszy głos twojej duszy - intuicja podpowie ci, co jest najlepsze dla ciebie. Przypodobaj się sobie samej, tak na dobry początek odosobnienia. Odosobnienie w warunkach domowych to realne, możliwe, wystarczy wsłuchać się w swoje myśli, emocje, wyciszyć się, mniej mówić, więcej słuchać, siebie, innych, być delikatnym dla siebie i dla innych. Wyłączyć radio, telewizor, włączać nie-myślenie, poddawać się chwili bieżącej, sprawiać sobie drobne przyjemności, przestać nadmiernie planować, a żyć głębiej bieżącą chwilą.

Marzyć to, co innego, niż planować, analizować, rozstrzygać, porównywać, przewidywać, asekurować się. Dla marzeń trzeba zaufać, określić priorytety, robić to, co jest do zrobienia, i cieszyć się chwilą bieżącą.

Rzecz nie w tym, żeby kogokolwiek ignorować. Opinie można wysłuchiwać, ale opinie to tylko opinie, słuchasz, a one płyną. Ważne jest to, co TY czujesz i co myślisz, i w jaki sposób słuchasz. Życzliwie innych słuchająca możesz żyć po swojemu, bo tego nikt ci nie zabrania, bo jesteś dorosła, dojrzała, samodzielna, niezależna. Nikt nie wejdzie na twoje podwórko bez twojej zgody, i to wewnętrzne i to zewnętrzne.

Życie po swojemu nikomu nie przeszkadza, o ile Tobie robi dobrze i wiesz czego chcesz, i szanujesz swoją niezależność i szanujesz niezależność innych wedle granic czasu, miejsca, własnej ciszy.

Cisza... ona już w Tobie jest, weź głęboki oddech i otwórz drzwi do jej pokoju.



Dziękuję za inspirację

dar wolnej woli

*










cytujesz Liz z 'jedz, módl się kochaj"... ale kto z nas żyje bez poświęceń? i cóż mogę Tobie odpowiedzieć?

hmmm...

życie to nie jest kwestia poświęcenia, a kompromisowych decyzji,
ani trochę nie zgadzam się ze słowem 'poświecenie'

jest taakie ciężkie, ze nawet wielbłąd nie byłby w stanie go unieść,

nie czuje go, i nie używam, bo nie potrafię,
ciekawe, kto je rozpowszechnił i jaki miał cel, co chciał przez to wyrazić?


nasze życie składa się z decyzji wynikających z odpowiedzialności za nie, za tych, którzy nas potrzebują, na których życie mamy wpływ,
i to jest dar dar wolnej woli i świadomego podejmowania wyzwań
działanie i nie-działanie to zawsze kwestia decyzji

właściwe decyzje, błędne decyzje to także decyzje prawda? mamy do wszystkich przyrodzone prawo

Liz dojrzewa do zrozumienia życia takim, jakie ono jest,
wyzwaniem, darem, rozwojem, przemianą, doświadczeniem, ciszą w sobie,

w naszym życiu jest miejsce na ból,
jest miejsce za żal i żałobę, jest miejsce na dziką przyjemność i na radość, a temu wszystkiemu codziennemu towarzyszy głęboko zakorzeniona miłość, uświadomiona mniej lub głębiej, a zatem dopuszczona i obecna mniej lub bardziej

poświęcenie to wyrzeczenie się samego siebie
...
kojarzy mi się z owcą albo złotym cielcem na tacy,

zaś świadomy wybór jednego działania zamiast innego wynika z systemu wartości, z priorytetów, czegoś, co wyrasta z nas, z duszy, z serca, i celów życiowych

któż z nas żyje bez lęku?
oto jest pytanie
któż z nas żyje bez oczekiwania?

któż z nas żyje bez poczucia konieczności dokonywania wyborów?

któż z nas jest doskonały?

któż z nas pragnie miłości?
któż z nas ... i tu jest miejsce na wiele pytań, które obnażają nasze światłocienie, najwierniejszych towarzyszy codzienności,

tacy już jesteśmy, doskonali swą niedoskonałością - ludzie,
i dlatego jestem uważna na słowa, którymi karmię siebie i innych, bo ważne jest, żeby mnie unosiły, żeby mi dodawały wewnętrznego światła, podtrzymywały je, wzniecały wewnętrzny ogień, głaskały moje lęki z miłością, a nie pogłębiały je

i proponuję: dzielenie się, zaangażowanie, troskę, bezinteresowną miłość...

dixi

23 października 2010

jak chcesz

*



Każdy idzie swoją drogą, i niech idzie.

Jeśli myślisz o innych zbyt wiele, to uciekasz od swoich spraw. Jak chcesz.




Zapomnienie o sobie, o swoim życiu, o swoich możliwościach dla siebie, zapomnienie o czasie dla siebie, jest odrzuceniem Daru życia. Znaleźć równowagę pomiędzy byciem ze sobą, dla siebie i byciem dla innych, i dla siebie poprzez innych, to jedno z wyzwań, niełatwe, ale konieczne do zrobienia. Dusza zawsze upomni się o siebie, tak lub inaczej, prędzej lub później, bo to ona pragnie poprzez nas w pełni, poprzez Nas samych, w naszej formie, w strukturze naszego odczuwania, poprzez nasze bycie sobą, posmakować człowieczeństwa.
Kiedy znajdujemy równowagę pomiędzy życiem w świecie wewnętrznym i zewnętrznym wówczas możemy w pełni dawać siebie.
Już mamy co dawać! SIEBIE... a wówczas niczego nie tracimy, a zyskujemy, bo kiedy potrafimy dbać o innych tak samo, jak dbamy o siebie, to nawzajem wzrastamy.

dixi

16 października 2010

cząstka doskonałości

*








*

w pismach różnych systemów religijnych jest napisane, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo swoje, i nosimy w sobie cząstkę boskości, która w każdym wymiarze jest boska

wiec każda moja mikrokomórka jest cząstką Boga,
i to jest prawda absolutna i wypełniająca ogromną mocą,
nosimy w sobie i atrybuty boskie i atrybuty ludzkie,
rzecz w tym w jakim stopniu budujemy w sobie równowagę i godzimy się na to, z czym przychodzimy na ten świat

każdy z nas jest blisko Boga na tyle, na ile podejmuje decyzję, by być świadomym tego, że Bóg jest w nas
i na tyle, na ile jesteśmy blisko siebie, pogodzeni ze sobą, w zgodzie ze sobą, na tyle jesteśmy blisko Boga
to jest dla mnie tak oczywiste jak słońce wschodzi i zachodzi

nasze świadome istnienie, codzienne przyjmowanie darów życia, kreowanie, akceptowanie tego, co jest, co przychodzi, budowanie marzeń, realizowanie pragnień, przyjmowanie darów losu, jest formą manifestacji Boga w ludzkiej formie, i modlitwą do Niego

tak już jest

po prostu

i to jest najpiękniejsze uczucie, jakie mi towarzyszy, kiedy raz za razem przypominam sobie te prostą prawdę

i nie ma tu znaczenia zewnętrzna forma celebracji Boga,
czy to ma formę chrześcijańskiego obrządku, czy judaizmu, czy buddyzmu,
czy też indywidualnej medytacji zachwytu pięknem tego świata na łonie natury,
czy też porannej medytacji wdzięczności za życie

wszystkie kryteria ludzkiej oceny nie mają znaczenia wobec wymiaru większego niż ludzki umysł; człowiek, który ma dostęp do swej boskości w sobie, nie porównuje i nie ocenia, lecz przyjmuje inność z błogosławieństwem - po prostu


***

10 października 2010

mam siebie w dwóch dłoniach

*













On:
Szukam siebie


Hmmm...

... mężczyzna dojrzały, przystojny, doświadczony zawodowo, niezależny finansowo. Silny, i odważny, bo podjąłeś decyzję o samodzielnej działalności gospodarczej, bo zbudowałeś wraz z kobietą, która kochasz, mamę Waszego dziecka, dom, bo pokochałeś i zdecydowałeś się na drugi związek. Jesteś już 13letnim ojcem dla swojego syna i nieco młodszej córki, utrzymujesz kontakt i spędzasz z nimi tyle czasu, ile go otrzymujesz do wspólnego bycia ze sobą.
W roli męża, ojca, głowy drugiej rodziny radzisz sobie doskonale, i to są fakty, które mocno zakorzeniają Cię w teraźniejszości.
Dostrzegaj i doceniaj to, co wypełnia Twoja codzienność dziś, w ten sposób otworzysz drzwi dla marzeń, tego, co pragniesz, by zdarzyło się jutro.
Powiadasz, że szukasz siebie. Nie szukaj daleko, bo to, czego szukasz, masz bliziutko. Spójrz na swoja ukochaną kobietę z czułością i przytul bez słów, spójrz na śpiące maleństwo, zadzwoń do syna i pogadaj po męsku i z troską ojca zarazem, zapytaj córkę, jak minął dzień nie oczekując niezwykłych wynurzeń. Raz w tygodniu zaproś żonę na kolację, którą przygotujesz samodzielnie (wierz mi, że pop corn, czerwone wino i świecie też są ok:)) i porozmawiajcie tak, jak lubicie, i o swoich marzeniach, o swoich uczuciach, o swoich lękach, o swoich radościach. Jest to, co jest. Codzienność spleciona z tego, co jest, i z marzeń. Po prostu, jest to, co chcesz i to, co przynosi figlarny los.
W jednej dłoni masz to, co już masz, co się właśnie dzieje, zaś w drugiej swoje marzenia.

Uśmiechnij się. Wygląda na to, że nie ma powodu szukać tego, co już masz. Otwórz oczy. Jest dobrze!

02 października 2010

dotknąć nieskończoności

*









Jestem przy Tobie. Kocham Cię. Nie przeszkadza mi, że musisz przepłakać cała noc, i zostanę z Tobą. Jeśli znów potrzebny ci lek, nie wahaj się, weź go... ja i tak będę Cię kochać. Jeśli nie potrzebujesz leku, też będę Cię kochać. Nie ma niczego, co mogłoby odebrać moją miłość. Będę Cię chronić aż do końca, a i po śmierci wciąż będę Cię chronić. Mam większą moc niż Przygnębienie i więcej odwagi niż Samotność i nic nigdy nie wyczerpie mych sił.

"Jedz, módl się, kochaj"
Liz Gilbert



zaufać
pokochać
to zrobić krok w przepaść i dotknąć nieskończoności


*

linkWithin

Related Posts with Thumbnails