31 marca 2011

Miłość za Dziękuję

*









Co jakiś czas odlatuję. Taki ze mnie ptak, a raczej ptaszyna.
Co jakiś czas zastanawiam się nad logiką zmiany i za każdym razem wiem coraz mniej. Paradoks pozornej sprzeczności daje mi wyraźne znaki, że sens dawania i przyjmowania wykracza poza logikę rozumienia małego rozumku. I czuję jak Bóg uśmiecha się rzucając kośćmi na niebiańskim stole.
Bujając się na cienkiej linie możliwych niemożliwości spotkałam wiersz Miłość za Bóg Zapłać, i pozwalam sobie zapamiętać go jako Miłość za Dziękuję. Dzięki temu poszerzam przestrzeń wdzięczności o magiczne dziękuję płynące z duszy, z serca, z każdej komórki ciała. Struny wrażliwości subtelnie napinam i puszczam w rytm słów ks. Jana Twardowskiego:

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą.
Zostają po nich buty i telefon głuchy.
Tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze.
Najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje.
Potem cisza normalna a zatem nieznośna.
Jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
Kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.


post script_um

Lepiej odlatywać przed warsztatami niż w trakcie, prawda? Po przelocie i powrocie jestem obecna bardziej.

ad punct_um

Wdzięczność jest wielowymiarowa. Cokolwiek wybierzemy jako sposób jej okazywania sobie, bliskim, dalekim, napotkanym, chcianym, błogosławionym, niespodziewanym, niechcianym, i kiedykolwiek uczynimy gest zawierający w sobie 'dziękuję' za lekkość dzieciństwa, wariacje młodości, dary dojrzewania, spory o racje, przebrzmiałe i rozkwitające związki, magiczne spotkania, iskrzące spojrzenia, niespełnione tęsknoty, spełnione marzenia, słowa kocham i nienawidzę, ból rozczarowania i pierwotną radość istnienia, to stwarzamy wokół siebie aurę przyciągającą sytuacje wzbudzające tak samo przyjemne uczucia. Albowiem to emocje wypełniające przestrzeń w nas i wokół nas decydują o jakości rzeczywistości - one nadają rytm oddechowi, zabarwiają słowa i kształtują rzeczy na obraz i podobieństwo myśli. I chociaż myśl jest pierwsza w akcie stworzenia, to nie jest pierwotna, albowiem słowo i towarzyszące mu uczucie zaczarowują świat. Jedną myśl można gestem wolnej woli zamienić na inną poprzez zmianę perspektywy widzenia, jedno uczucie pożegnać i przywitać drugie, a słowo wzmocnione silnym uczuciem (sygnał elektromagnetyczny) ciałem się staje, tak lub inaczej, zgodnie z najprostszym prawem fizyki - prawem przyciągania.
Co ze zwyczajnością potrafi zrobić dziękuję na dzień dobry i na dobranoc? Przeprowadź eksperyment ze słowem, z gestem, z uśmiechem, z listem wdzięczności do ukochanej osoby i do osoby, której chcesz wybaczyć i podziękować za lekcję życia (napisz i wręcz osobiście, napisz i wyślij, lub napisz i spal).
A co z miłością?

No właśnie!
O niej opowiesz mi za trzy tygodnie, dobrze? Tymczasem przez najbliższe 21 dni (tyle czasu potrzebuje pamięć komórkowa, żeby zapamiętać) buduj w umyśle algorytm pt. Dziennik Wdzięczności zapisując codziennie rano lub wieczorem 20 rzeczy w dwóch kolumnach:

Dziękuję za... ___________ Przyciągam...


Czas start! Miłej zabawy! I czuj się dobrze!

foto Piotr Chara

***

26 marca 2011

konstelacje rodzinne wg Hellingera


*

Jaka jest tajemnica szczęścia?
Szczęście nie jest czymś ulotnym, co przychodzi i odchodzi, istnieje szczęście, które także przy nas pozostaje.





















Metoda ustawień rodzinnych przeznaczona jest dla osób mających problemy w rodzinie. Pomaga skutecznie doprowadzić do ich rozwiązania, choć często jawią się one jako nierozwiązywalne. Ustawienie w bardzo konkretny sposób przywraca porządek w systemie rodzinnym, w sytuacjach konfliktowych lub kryzysowych.
Bert Hellinger, twórca metody konstelacji rodzinnych, odkrył, że to, co dzieje się w rodzinie ma kluczowy wpływ na jednostkę i decyduje o jej zdrowiu i powodzeniu w życiu. Dotyczy to zarówno rodziny pochodzenia (rodzice, rodzeństwo, dzieci), jak i rodziny aktualnej (mąż, żona,  dzieci).
Czy chcemy tego, czy nie, czy wiemy o tym, czy też nie, jesteśmy częścią całości, należymy do systemu, jesteśmy połączeni z naszymi krewnymi żyjącymi, nawet pomimo dzielących nas geograficznych odległości, a także, mimo iż nie widujemy się z nimi często (a czasem wcale). Jesteśmy połączeni także ze zmarłymi członkami rodziny, nawet z tymi, których nie poznaliśmy, bo należą do odległych generacji.
Metoda Berta Hellingera zakłada, że każdy członek rodziny, żywy czy umarły ma takie samo prawo do przynależności do systemu. Rodzina jawi się tutaj jako żywy organizm, pole energetyczne, rządzące się własnymi prawami, w którym każda należąca do niej osoba posiada swe miejsce. Można by powiedzieć, że rodzina jest swego rodzaju klanem, obdarzonym własną duszą. Dusza ta jest niejako strażnikiem moralnego porządku w każdej rodzinie. Dąży ona do wyrównania krzywd moralnych (jeśli takowe miały miejsce) w obrębie systemu, a także w stosunku do osób spoza niego. I dąży do tego wytrwale, przez pokolenia.
Dzieci są członkami rodziny, które całkowicie, poza swoją wiedzą i poza intencją przejmują wszystkie energie systemu. Nowi przybysze, czyli właśnie dzieci przejmują na siebie niesprawiedliwości i winy. Są wtedy uwikłane w los swych przodków, to znaczy, przyjmują ich postawy i losy, żyjąc niejako nie swoim życiem. W ten sposób próbują wyrównać „moralne krzywdy”, które miały miejsce w systemie.
Cóż może być taką „moralną krzywdą” dla duszy rodziny? Przedwczesna śmierć jednego z jej członków (tuż po urodzeniu, w czasie porodu, na wojnie, w wypadku, w wyniku aborcji), wykluczenie członka z systemu rodzinnego (odrzucenie, zapomnienie, zemsta, milczenie), trudny los jednego z członków rodziny (kalectwo, choroba psychiczna, wczesne wdowieństwo, bieda), zło spowodowane przez członka rodziny (gwałt, morderstwo, niesprawiedliwy spadek). W ustawieniu uwalniają się napięcia, gdy zostanie odkryte i nazwane podobieństwo i związek. Odkryte podobieństwa zdejmują z ustawiającego konieczność odpłacenia za cudze krzywdy, tym samym uwalniają z uwikłań do życia we własny, niepowtarzalny sposób.
Wiele pytań typu: „dlaczego znów mnie to spotyka” znajduje tu swoją odpowiedź. Przejęte poczucia winy, uczucia i losy („przez całe życie towarzyszy mi tęsknota”, „pieniądze nie trzymają się mnie”, „kobiety w mojej rodzinie często chorują na raka”) są związane z naszą głęboką, choć najczęściej – nieuświadomioną miłością do naszej rodziny. Ustawienia pokazują te energetyczne, podświadome powiązania, dając możliwość załatwienia wielu spraw, które do tej pory uważaliśmy za stracone.
Uczestnictwo w warsztatach ustawień konstelacji rodzinnych w roli obserwatora nawet wówczas, gdy nie posiadamy żadnych trudności i problemów stanowi niezwykłe źródło rozwoju wewnętrznego. Uczestnicy ustawień zyskują wgląd w niezwykłe doświadczenia życiowe. Stający w miejsce obcej osoby reprezentant spotyka się z przeżyciami, których być może nigdy by nie doświadczył. Uczestnictwo w rolach innych ludzi prowadzi również we własne wnętrze i przekazuje empatyczne zrozumienie innych ludzi i ich losów.
ZASADA PRZYNALEŻNOŚCI
Każdy z nas należy do rodziny. Każdy z nas ma w niej swoje miejsce. Jesteśmy energetycznie i emocjonalnie powiązani z ojcem, matką, rodzeństwem, dziadkami, dziećmi poprzez fakt biologiczny, a także z tymi członkami rodziny, o których istnieniu często możemy nic nie wiedzieć. Każdy z członków rodziny przynależy do niej i dzieli jej los, jaki by nie był.
Wykluczenie z rodziny, lub wczesna śmierć któregokolwiek przodka powoduje zaburzenia w polu energetycznym obecnej rodziny. Zwykle ktoś, na nieświadomym poziomie i w nieskuteczny sposób będzie starał się ten los powtórzyć.Te zapomniane osoby wymagają uznania i uhonorowania swojego losu i miejsca w rodzinie. Zakłócenie porządku może nastąpić poprzez pominięcie jakiejś osoby, która należy do systemu rodzinnego, jak np. wydziedziczenie, porzucenie dziecka, dzieci wcześnie zmarłe, aborcje czy adopcje.
Z pracy Hellingera wynika, że dzieci adoptowane zawsze będą tworzyły bliską więź ze swoimi rodzicami biologicznymi i z nimi tworzą pole energetyczne rodziny. I w takim rozumieniu nikt i nic nie zastąpi im biologicznej rodziny. Podczas ustawiania konstelacji ujawniają się te osoby, które zostały zapomniane, czy świadomie odrzucone, zostają uhonorowane i odzyskują należne im w rodzinie miejsce.
ZASADA PORZĄDKU I STARSZEŃSTWA
System rodzinny tworzy naturalny porządek starszeństwa w rodzinie. Rodzice stoją zawsze przed dziećmi, a te z kolei podlegają porządkowi starszeństwa. Jeśli porządek ten zostanie zakłócony, a tak się często dzieje, kiedy np. umiera dziecko i rodzice przelewają całą miłość na następne, zapominając o zmarłym, kiedy syn przejmuje rolę słabego ojca, lub córka rolę matki, lub gdy młodsze rodzeństwo stawia się nad starszym, wtedy relacje rodzinne nie dają nam bezpieczeństwa i miłości. Często przenosimy te „zaburzenia” na swoje rodziny, które tworzymy, na relacje w pracy, lub relacje, jakie tworzymy z innymi ludźmi. Podczas pracy z konstelacjami stopniowo naturalny porządek przepływu miłości w rodzinie zostaje przywrócony.
ZASADA RÓWNOWAGI DAWANIA I BRANIA CZYLI SPRAWIEDLIWEJ WYMIANY.
Tylko równowaga w dawaniu i braniu w związku zapewnia jego powodzenie. Głęboko w psychice tkwi potrzeba wyrównania. Jeśli ktoś coś otrzymuje ma potrzebę wyrównania i też daje. Rodzinna więź powstaje dzięki temu, że każdy daje i bierze. Każdemu można dać tylko tyle ile on jest w stanie wziąć. Kiedy zdarza się, że ktoś dostaje więcej, najczęściej nie może sobie z tym poradzić i aby zachować osobistą integrację, z systemu odchodzi. To samo może dotyczyć osoby, która chce dać, a ta drugie nie umie, nie chce, bądź nie może wziąć. Wzbranianie się przez przyjmowaniem, może oznaczać, że podświadomie osoba ta chce przejąć pozycję osoby silniejszej, niezależnej i samodzielnej.
Bert Hellinger mówi „w związku zawsze daj trochę więcej dobrego i oddaj trochę mniej złego”. Wtedy twój związek będzie miał szansę rozwoju i większe poczucie szczęścia partnerów. Szacunek wobec dającego i autentyczna wdzięczność otrzymującego jest podstawą szczęśliwej rodziny. W rodzinie kierunek dawania łączy się ze starszeństwem. W kochającej i szanującej się rodzinie, w naturalny sposób, starsze rodzeństwo zawsze daje trochę więcej młodszemu.
METODA PRACY:
Osoba, która poszukuje sposobu na zmianę sytuacji życiowej wybiera spośród uczestników warsztatu przedstawicieli swojego systemu rodzinnego (reprezentantów) i ustawia te osoby w przestrzeni, kierując się przy tym swoim „wewnętrznym obrazem rodziny”. Prowadzący próbuje odkryć nieświadomą dynamikę i doprowadzić do korzystnego rozwiązania. Praca prowadzącego oraz uczestników ustawienia zmierza do tego, aby wykluczeni członkowie systemu mogli przynależeć, pozbawieni szacunku i godności – otrzymać je, a zaburzone więzi mogły być na nowo uznane.
WIEDZĄCE POLE
Ustawienia rodziny wykorzystują coś zupełnie nowego, co dotychczas nie było świadomie zauważone w żadnym kierunku terapeutycznym. Jest to fenomen, zjawisko, które po raz pierwszy zostało określone jako „wiedzące pole” przez Albrechta Mahra. Bez zrozumienia tego fenomenu nie można zrozumieć i pojąć pracy z ustawieniami rodziny.
„Wiedzące pole” znaczy tyle, że reprezentanci otrzymują dostęp do wiedzy osób, których miejsca zajęli. Jako te osoby odbierają uczucia i relacje ustawianej rodziny. Reprezentanci nawiązują kontakt z głębszą warstwą lub prawdą związków w obcym systemie – zjawisko dotychczas niewyjaśnione.
Osoba, która ustawia zawsze słucha z ogromną uwagą tego, co przekazują reprezentanci. Bardzo rzadko zdarzało się, że odrzuciła przekazywane informacje jako nietrafione. Raczej jest zaskoczona prawdziwością słyszanych wypowiedzi, nawet jeżeli są sprzeczne z powierzchownymi zachowaniami w jej rodzinie. Choć brzmi to niewiarygodnie, w ustawieniach rodzin całkowicie obcy ludzie stają się kanałem prawdy o danym systemie.
Proszę sobie wyobrazić, że jesteś w grupie, aby ustawić swoją rodzinę. Dotychczas nieznany ci uczestnik ustawia jako pierwszy, wybiera cię jako reprezentanta i wskazuje ci miejsce. Gdy stają również inni członkowie rodziny, ty wczuwasz się w swoje miejsce i nagle zaczynają ci drżeć nogi. Odczuwasz sympatię do siostry stojącej naprzeciw i niechęć do brata stojącego z boku. Zapomniana i wykluczona z rodziny ciocia zostanie ustawiona naprzeciw ciebie. Nagle w oczach pojawiają ci się łzy i czujesz niesamowitą miłość do tej nieznanej ci osoby. To brzmi niesamowicie i jest tak niezwykłe, iż najpierw pojawia się sceptycyzm. Na zdrowy rozum trudno się z tym zgodzić, wątpliwości wydają się uzasadnione. Naturalnie, również wątpiący widzi, że reprezentanci reagują i że pojawiają się gwałtowne uczucia.
Ustawienia są dla większości ludzi sprzeczne z dotychczasowym obrazem świata. Interesujące, że laikom jest zwykle łatwiej zaakceptować zjawisko ustawień. Trudniej przychodzi to specjalistom z dziedziny psychologii, którzy dotychczas nie spotkali się z tym fenomenem. Cały bagaż wiedzy przeszkadza im bez uprzedzeń obserwować nowe zjawisko.


SIŁA
 
      Spotykając innych ludzi, natychmiast czujemy, czy mają siłę i ile jej mają. Człowiek, który kocha rodziców, ma więcej siły niż ktoś, kto odrzuca jednego rodzica lub nawet oboje rodziców. Mężczyźni i kobiety, którzy mają dzieci i troszczą się o nie z miłością, mają więcej siły niż mężczyźni i kobiety, którzy są bezdzietni. Również małżonkowie mają z reguły więcej siły i większy ciężar niż osoby samotne. Najwyraźniej zatem ludzie powiązani z innymi mają więcej siły niż ci, którzy zamykają się na innych - niezależnie od tego, z jakiego powodu tak czynią.
      Ludzie, z którymi jesteśmy związani miłością miłującą, szanującą, obdarowującą i przyjmującą, dają nam pełnię i ciężar. Im większe jest grono ludzi, z którymi jesteśmy związani w taki sposób, tym większy będzie nasz ciężar duchowy i tym większa będzie siła, którą mamy i którą promieniujemy.
      Z tego, co powiedziałem, wynika, że możemy swoją siłę wzmóc i pomnożyć. Po pierwsze, zwracając się do członków swojej rodziny, którzy przyszli przed nami, biorąc z miłością i szacunkiem to, co od nich do nas płynie, i dając im miejsce w swoim sercu. Odnosi się to przede wszystkim do naszych rodziców.
      Czasami rodzice są nam obcy, ponieważ doszło do wczesnego rozstania (np. jedno z rodziców zmarło, rodzice się rozeszli) albo jako małe dziecko chcieliśmy się do nich zbliżyć, jednak ruch miłości został przerwany lub uniemożliwiony przez niesprzyjające okoliczności (np. byliśmy długo chorzy lub chore było jedno z rodziców). Dla dziecka takie rozstanie jest do tego topnia bolesne, że swój ból potrafi wyrazić jedynie odrzuceniem, rozpaczą i złością. Cokolwiek rodzice robią potem, żeby pomóc dziecku, nie dociera to do niego. Zarówno rodzice, jak i dziecko cierpią z tego powodu i tracą w ten sposób siłę.
      Rozwiązanie polega na tym, że dziecko wraca do czasu przed rozstaniem. Wraca niejako do swojej pierwszej miłości. Gdy zrozumie, że wyobcowanie wynika z niezaspokojonej tęsknoty i potrzeby, wtedy z pierwotną miłością raz jeszcze może podjąć ruch miłości ku rodzicom, aż w końcu ten ruch dotrze do celu. To udaje się łatwiej, kiedy przyjęcie rodziców sięga początków życia; kiedy dziecko mówi wewnętrznie swoim rodzicom: „Biorę od was życie tak, jak wy otrzymaliście je od swoich rodziców i od wszystkich przodków przed wami, ze wszystkim, co ze sobą niesie, z możliwościami i ograniczeniami, z radością i cierpieniem, z zadaniami, korzyściami i nieuniknioną ceną. Wy jesteście dla mnie jedynymi możliwymi i jedynymi właściwymi rodzicami. Biorę was jako moich rodziców takimi, jacy jesteście, jako jedynych i najlepszych dla mnie". W tym momencie cała siła rodziców może spłynąć na dziecko. Dziecko dzięki rodzicom czuje się bogate i spełnione, a oni dzięki niemu też czują się bogaci i spełnieni.
      Oczywiście, rodzice popełniają błędy. Są jak wszyscy ludzie ograniczeni w swoich możliwościach przez swoje pochodzenie i przez swoją historię, przede wszystkim zaś przez swoją osobistą winę. Czy to właśnie - choć może brzmi to dziwnie - nie czyni ich większymi? Niedoskonali rodzice przekazują swoim dzieciom rzeczywistość życia. Nie ułatwiają im życia, ale za to lepiej je do niego przygotowują. Kto zatem zgodzi się na rodziców takich, jacy są, kto ich szanuje takimi, jacy są, kto weźmie ich także z tym, czym go obarczyli i czego od niego wymagają, ten zyskuje całą siłę, możliwą dla niego do osiągnięcia.
      Ludzie zyskują siłę także dzięki losowi, wykonanym zadaniom i zaznanemu cierpieniu, ponadto dzięki ludziom, z którymi byli i są związani, którzy im - niczym niewidzialny krąg wokół nich - dają ciężar, siłę i format. Na przykład ocaleni z holocaustu wydają się otoczeni przez zmarłych, z którymi są związani losem, jak gdyby zmarli byli z nimi jak niema siła. I dlatego się wydaje, że ocaleni, żyjąc, przynależą do zmarłych, jak gdyby przypominali tych zmarłych i jak gdyby przypominali nam o innej, potężniejszej, mrocznej rzeczywistości. Podobnie jest z ocalonymi wojownikami. Również oni są związani z wieloma zmarłymi, otoczeni przez zmarłych towarzyszy broni i zmarłych wrogów.
      Siłę zyskujemy też dzięki tym, których wspieramy, którym dzięki swojemu działaniu umożliwiamy życie oraz trwanie. Odnosi się to nie tylko do tych, którzy bezpośrednio są w służbie życia, na przykład lekarzy, lecz także do wszystkich, którzy coś robią dla innych, niezależnie od tego, w jakiej dziedzinie. Należą do tej grupy przede wszystkim ci, którzy mają wpływ na życie wielu ludzi, na przykład politycy, pracodawcy, dowódcy, i w tym kontekście również ludzie bogaci, jeśli ich bogactwo służy innym. Także wszelka przedsiębiorczość daje tym, którzy się nią zajmują, osobisty ciężar, szczególne promieniowanie i siłę.
      W psychoterapii ma znaczenie to, czy terapeuta poświęca uwagę pojedynczemu człowiekowi, czy ma na oku ludzi, z którymi ten pojedynczy człowiek jest związany.
      Kiedy klient zajmuje się tylko sobą, całą swoją wewnętrzną dychodynamiką, ma z reguły mniej gify chyba że chodzi o osobistą traumę. Kiedy jednak ma na oku tych, którzy do niego należą, zyskuje siłę, a terapeuta może lepiej i skuteczniej z nim pracować. Jeśli klient jest na przykład zagrożony samobójstwem i mówi o tym tylko w odniesieniu do swoich uczuć, to jest słaby, a terapeuta niewiele może dla niego zrobić. Jeśli klient ma na względzie członków swojej rodziny i opowiada na przykład, że matka jego matki zmarła w połogu, wtedy jego problem jawi się w innym kontekście. Można teraz zobaczyć klienta razem z jego matką i babką. On i jego problem zyskują dzięki temu na ciężarze i na sile.
      Również terapeuta zyskuje siłę, gdy ma zawsze na oku i klienta, i jego rodzinę i daje im wszystkim miejsce w swoim sercu, przede wszystkim tym, którzy w tej rodzinie zostali wykluczeni, oczernieni lub zapomniani. Oni dołączają niejako do ludzi z rodziny terapeuty, dających mu siłę, i do tych, którzy do niego należą, ponieważ on zajął się nimi wcześniej w szczególny sposób. Z tą siłą i z tym ciężarem terapeuta może ingerować w system klienta bez uzurpacji i znaleźć rozwiązanie, które zarówno klientowi, jak i członkom jego rodziny wskaże drogę wyjścia z ich uwikłań oraz nowe możliwości spełnionego życia.


Jaka jest tajemnica szczęścia?
Szczęście nie jest czymś ulotnym, co przychodzi i odchodzi, istnieje szczęście, które także przy nas pozostaje.
Trwałe szczęście ma również związek z naszymi korzeniami. Często nierozwiązane problemy z przeszłości przeszkadzają w osiągnięciu szczęścia. Za pomocą sprawdzonej metody ustawień rodzinnych Bert Hellinger wyjaśnia, jak przez rozwiązanie rodzinnych uwikłań udają się także relacje - między mężczyzną i kobietą, ale także między rodzicami i dziećmi. W wielu poruszających przykładach Hellinger pokazuje, jak znaleźć szczęście, które przy nas pozostaje - ponieważ z nami czuje się dobrze.


„Gdy spotykają się mężczyzna i kobieta, mężczyzna zauważa, że mu czegoś brakuje, a kobieta zauważa, że jej też czegoś brakuje. Czymże jest w końcu mężczyzna bez kobiety, i czymże jest kobieta bez mężczyzny? Mężczyzna istnieje dzięki odniesieniu do kobiety, a kobieta dzięki odniesieniu do mężczyzny. Gdy się wiążą, każde dostaje to, czego mu brakuje. Mężczyzna dostaje kobietę, a kobieta dostaje mężczyznę. Od mężczyzny przyznanie się, że brakuje mu kobiety, i od kobiety przyznanie, że brakuje jej mężczyzny, wymaga pokory. To nie przychodzi łatwo. Każdy uznaje przy tym swoje ograniczenia.
Niektórzy próbują się od tego wymigać, na przykład przez to, że mężczyzna rozwija w sobie to, co kobiece, a kobieta próbuje rozwinąć w sobie to, co męskie. Ponieważ wtedy mężczyzna już nie potrzebuje kobiety, a kobieta nie potrzebuje już mężczyzny. Wtedy mogą być jedni bez drugich. Związek pary udaje się, gdy oboje, mężczyzna i kobieta, przyznają, że im drugiego brakuje, że potrzebują drugiego dla swojego dopełnienia. Jeśli nawzajem podarują sobie to, czego drugiemu brakuje, wtedy stają się cali i pełni.
Miłość kobiety i mężczyzny znajduje swoje spełnienie w akcie seksualnym. Seksualne spełnienie jest tym, do czego zmierza związek pary. Jest to najgłębsze spełnienie życia i przewyższa każdy inny akt, w tym także duchowe spełnienie. Dzięki niemu jesteśmy w zgodzie z tym, co istotne na świecie. Albowiem cóż bardziej nakłada na nas obowiązki wobec istoty życia i dzięki czemu bardziej rośniemy niż ten akt i jego skutki? Coś jeszcze jest związane z tym aktem. Dzięki aktowi seksualnemu powstaje więź. Po nim para już nie może się rozłączyć. Dlatego nie można sobie z nim poczynać, jak gdyby było to coś dowolnego. Ma on daleko idące skutki.
Co oznacza więź i jak głęboko sięga, możemy zobaczyć po bólu i uczuciu winy i zawodu, które para doznaje przy rozstaniu. Nie mogą się rozstać bez poczucia i uznania tej więzi.
Jaki ma to wpływ na późniejsze związki, można odczytać z faktu, że dziecko z drugiego związku reprezentuje partnera z pierwszego związku. Ma ono uczucia tego partnera i wyraża je wobec rodziców. Nie można zatem igrać z wcześniejszymi związkami. One działają dalej. Możemy również obserwować takie zjawisko: Gdy jakaś para się rozstaje i wiąże się z innymi partnerami i znów się rozstaje, wtedy przy drugim rozstaniu ból i uczucie winy są mniejsze niż przy pierwszym rozstaniu. Przy trzecim rozstaniu ból i uczucie winy są jeszcze mniejsze, a po pewnym czasie nie odgrywają już żadnej roli. Z reguły partnerzy w późniejszych związkach nie mają odwagi, żeby wziąć nowego partnera w równie głęboki sposób jak pierwszego.
Rozwiązaniem dla nich jest okazanie przy rozstaniu szacunku i miłości wobec wcześniejszego partnera. To nie zawsze udaje się obu partnerom jednocześnie. Wtedy dla obojga pozostaje coś bolesnego."

Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy,
w stosunkowo krótkim czasie ludzie w wielu krajach mogli doświadczyć, dokąd prowadzą nas ustawienia rodzinne. Prowadzą nas w naszych związkach do szczęścia, które trwa. W tej książce zebrałem to, co ustawienia rodzinne ujawniają na temat tego szczęścia. Opisuję przede wszystkim to, co wyszło na jaw na temat życia i miłości. Jakie szczęście pozostaje z nami, w naszych związkach i w naszym życiu? Szczęście, które się u nas dobrze czuje, ponieważ jest szanowane i chętnie dzielone. Jak dzielimy się szczęściem? Kiedy jesteśmy życzliwi wobec innych ludzi i życzymy im wszystkiego dobrego pod każdym względem. Wtedy nasze szczęście się cieszy. Czuje się u nas dobrze i chce być dla nas naprawdę dobre - trwale dobre. Wprawia nas w ruch miłości. Jakie pozostaje w tym ruchu? - Szczęśliwe.
Wasz Bert Hellinger


 _________________________________________
fragmenty z książek - Berta Hellingera
 Odchodzimy spełnieni
Miłość szczęśliwa

ilustracja google


radość po ciemnej stronie księżyca i potrzebne pojawia się samo


*

Odwróć twarz w stronę słońca, a cień zostanie za tobą – mawiają Nowozelandczycy


















Masz ubrań wiele.
Wszystkie na sobie.

Jak, doświadczenia.
Maski.

Systemy myśli.
Budujące niby Ciebie.

Zakodowane głęboko,
W mózgu, ciele i przestrzeni..

Gromadzone latami.
Pokoleniami.

Służą dobrze.
I służą źle.

Żadne nie jest Tobą.

Zdejmujesz je.
Konstatując.
To nie moje, to nie moje, to nie moje.
To nie moje.

Nagi.
Wchodzisz pod prysznic.
Zmywasz, nie Twoje.

Czujesz, ciepło i
Masz dla kogo żyć.
Tym Kimś jesteś Ty.

Stajesz się.
Sobą.
Magnesem.

Nowych sytuacji.
Nowych ludzi.

Kreujesz.
Bez kreowania.

Potrzebne pojawia się samo!


Akceptacja tego, co jest.

Śri Bhagavan tłumaczy, że kiedy rzeczywiście widzimy naszą ciemną stronę i akceptujemy to, co tam jest, wiedząc, że jest to prawda, wraz z tym przychodzi radość. Z tą radością odkryjemy wkrótce całkowitą nieobecność konfliktu.

To jest pierwszy krok w duchowości. Potem wszystko jest automatyczne. Gdy jest kompletna akceptacja, jest to medytacja.

Wszystko, co możesz zrobić, to zobaczyć co jest w twoim wnętrzu. Przede wszystkim nie wiesz co tam jest, ponieważ długie lata od tego uciekałeś. Widzisz, codziennie znajdujesz tylko ja. Tak więc dowiesz się.

To jest pośrednia droga do poznania, ale naprawdę spojrzeć na to jest bolesne. Patrzeć na twoje pełne zazdrości, zawiści, pełne lęku, pełne niepokoju myśli, nie jest zbyt miłym doświadczeniem.

Cały czas uciekasz od tego. To jest jedyny problem, który ma człowiek. Tak więc, kiedy mówimy ci „ spójrz, odwróć się, skonfrontuj, spójrz na to” może powiesz „dobrze, spróbuję”. Początkowo może być to trudne, lecz wkrótce zdasz sobie sprawę, że jest to bardzo kuszące i bardzo miłe, by naprawdę widzieć.

Kiedy zobaczysz swoją ciemniejszą stronę, swoją negatywną stronę, nagle przestaniesz potępiać swoje myśli i uczucia, ponieważ zrozumiesz, że to prawda. Następnie pojawi się radość i z tą radością ujrzysz niebawem, że skończył się twój wewnętrzny konflikt.

To nie oznacza, że twoja negatywna strona zniknęła. Nie że przestałeś być zazdrosny, przestałeś być wściekły, przestałeś być pełen lęku. Nie, nie, nie, nic z tych rzeczy. Jesteś w stanie, po raz pierwszy w życiu, powiedzieć: „Tak, jestem tym. Nie wstydzę się tego. To jest jedyna prawda. Jestem szczery”.

To wtedy uczyniłeś pierwszy krok w duchowości. Jest to jednocześnie ostatni krok. Potem wszystko jest automatyczne. Nie potrzebujesz guru, ani nauk. Wszystko się dzieje automatycznie.

Myślisz, że możesz coś zrobić, by tam dotrzeć. Nie ma nic, co możesz zrobić, by tam dotrzeć. Jeśli jesteś zazdrosną osobą, nie przestaniesz taki być. Jeśli jesteś pełen obaw, nie staniesz się odważny jak lew. Jeśli natomiast masz tendencję do depresji, nie oznacza że nagle będziesz pełen euforii.

Nie możesz się zmienić. Możesz próbować jak chcesz, lecz nie możesz się zmienić. Jaka jest więc z tego nauka? Nauka mówi, że nie możesz się zmienić i nie ma potrzeby, by się zmienić, ponieważ tak zostałeś zaprojektowany i jesteś tym. To wszystko, to jest jedyna nauka.

Dlatego akceptujesz. Aha, nie mogę się zmienić. To co mam robić? Po prostu nic. I nie ma w tym nic złego, ponieważ tak Cię zaprojektowano. Nie zaprojektowałeś się sam. Bóg tak cię zaprojektował. Projektując cię miał jakiś cel.

Tak więc, jest kompletna akceptacja. Jeśli zaakceptujesz to, co jest, to jest medytacja, to jest sadhana, to jest wszystko. Jest to bardzo proste. Proszę zrób to.



post scriptum

Droga nie wybrana


Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w krzakach i gęstych konarach;

Potem ruszyłem drugą z nich, nie mniej ciekawą,
Może wartą wyboru z tej jednej przyczyny,
Że rzadziej używana, zarastała trawą;
A jednak mogłem skręcić tak w lewo, jak w prawo:
Tu i tam takie same były koleiny,

Pełne liści, na których w tej porannej porze
Nie znaczyły się jeszcze śladów czarne smugi.
Och, wiedziałem:
choć pierwszą na później odłożę,
Drogi nas w inne drogi poprowadzą - i może
Nie zjawię się w tym samym miejscu po raz drugi.

Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to w westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną -
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.




______________________________________________________________________________
http://www.worldonenesscommunity.com/video/accepting-what-is-there)

Droga nie wybrana - Robert Lee  Frost,Tłum. Stanisław Barańczak
 

fotografia własna - nad Motławą 2007 



22 marca 2011

ładniejszy scenariusz dnia

*









Butelka wina i świeca gwarantują ładne zakończenie dnia. Choćby nie wiem co było się wydarzyło wcześniej. Takową konkluzją pożegnaliśmy się dziś w szkole rodzenia, gdzie co jakiś czas podejmuję temat pielęgnacji związku mężczyzny i kobiety w kontekście zmian, jakie wnosi do rodziny maleństwo.
Grupa młodych małżeństw. Za każdym razem jest ciut inaczej. Inne mamy, inni tatusiowie, inne dzieci prawie gotowe do narodzin, jeno energia ta sama, delikatnie wibrująca, miękka, pełna czułości. W takim klimacie bliskość zyskuje wymiar magiczny i moim zadaniem jest wprowadzić element tę bliskość utrwalający na tyle, by stała się wsparciem na wielobarwną, pełną nieoczekiwanych wyzwań, nierzadko szarą, codzienność.

Co lubicie robić razem? Co sprawia, że lubicie swoje towarzystwo? W jaki sposób dbacie o siebie nawzajem?

Rzadko spędzamy czas razem, bo nie mamy czasu.

Lubimy razem gotować, jadać, czytać. Tomek masuje mi stopy. Uwielbiam to.

Oglądamy filmy, czasem idziemy na spacer, najczęściej odwiedzamy rodzinę.


Mężczyzna i kobieta - ciało i dusza związku. Niezależny żywy organizm, którego dynamika jest wypadkową i niezależności i zaangażowania obu stron dla siebie nawzajem. Warto zatrzymać się na pytaniu: co... jeśli?

Co stanie się z naszą bliskością, kiedy będzie nas troje, jeśli nie mamy czasu dla siebie teraz?

Co jeśli będziemy pamiętać o sobie?

Jeśli lubimy razem oglądać filmy to oglądajmy na całego pijąc wino albo gorącą czekoladę z chili (błogosławiony afrodyzjak), jedząc chipsy albo krewetki lub prażone migdały, tuląc się, głaskając i kochając, choćby na podłodze, poduszkach, cokolwiek wyobraźnia i fantazja podpowie dla naszej przyjemności, bo...

Tak jak na początku wszystkiego, co jest, było i jest słowo, tak i w każdej sytuacji rodzinnej pierwszy jest związek i o tym koniecznie trzeba pamiętać, szczególnie wtedy, kiedy już maluszek uśnie w łóżeczku, a pranie może zaczekać do jutra. Rodzice i teściowie też.

Co możemy zrobić dla siebie, tu i teraz?
Być!


post script_um

Dobre rady nie wystarczają, trzeba jeszcze motywacji, by je zastosować, solidnej motywacji.

Tomek, Daria.
Oboje są małżeństwem od kilkunastu lat. Pragną z całego serca urodzić maleństwo. Nie zachodzą w ciążę i ten aspekt krnąbrnego losu jest dlań dużym wyzwaniem. Zniecierpliwienie, złość, rozczarowanie, pretensje. Powiadają, że to jest powodem oddalenia.
Czy rzeczywiście niespełnione pragnienie jest powodem niesnasek? Czy może to niesnaski pokazują, że dzieje się jeszcze coś innego, co domaga się uważności, zatrzymania się, uznania. Czas płynie, wszystko wokół nas i w nas się zmienia, a oni w swym zapatrzeniu na cel, w Przyszłość, zapomnieli o sobie, o związku, że w są oboje razem w drodze. A droga i cel są tak samo ważne, ba, to droga wyczerpuje cel.

Kiedyś Einstein powiedział, że tylko głupcy oczekują zmiany robiąc ciągle to samo, więc jeśli chcemy przyciągnąć w swoim życiu Nowe, to trzeba zrobić coś innego niż zwykle w swej codzienności, bo drobna zmiana czyni dużą różnicę.
Przyglądam się od kilku lat innej parze oczekującej na dziecko. Oboje przede wszystkim żyją swoim życiem, dzielą się nim tak jak potrafią. Bywa różnie, kwadratowo i podłużnie. Zmieniają się i wprowadzają w swoje życie różne zmiany, wspierają się, dojrzewają do bycia razem, dojrzewają jako kobieta i mężczyzna, jako związek i jako rodzice. Dbają o swoje Tu i Teraz, o siebie.

Paweł, Sylwia.
Chłopiec ma 3 miesiące, a oni szukają wspólnego celu na Przyszłość. Ona ma wątpliwości. Nie ufa. Mają rozbieżne podejście. On jest skupiony na tym co robi, wierzy w strategię budowania powoli, krok za krokiem. Ona czuje się niepewnie, potrzebuje pewnej Przyszłości. On ufa sobie, a ona nie ufa jemu. Kłótnie i ciche dni.

- Przyszliśmy tutaj, żeby ustalić cel.
- No dobrze. Jaki chcecie zbudować cel?
- Kochamy się. Kochamy naszego syna. Nie potrafimy ustalić wspólnego celu.
- No dobrze. A jak wygląda wasz wspólny czas we dwoje?
- Nie potrafimy spędzać czasu we dwoje bez kłótni, dlatego jesteśmy tutaj?
- Ok, a zatem co jeszcze lubicie razem robić?
- Nie robimy razem nic, bo się kłócimy. Kiedyś jadaliśmy razem, graliśmy w karty, teraz nie mamy na to czasu.
- Ok. Czy jeszcze lubicie swoje towarzystwo?

Bert Hellinger pisze:

Dla związku ważne jest, że ma pierwszeństwo przed byciem rodzicami, bowiem bycie rodzicami jest kontynuacją związku. Jeśli jakaś para ma trudności i prosi mnie o radę, wtedy często pytam: "Co ma dla was pierwszeństwo: bycie rodzicami, czy bycie parą?". Albowiem jeśli para ma dzieci, często bycie rodzicami zabiera całą energię i dla pary niewiele wówczas pozostaje. Miłość rodziców do dzieci karmi się miłością pary, jest jej kontynuacją. Jeśli więc relacja pary znów może zająć pierwsze miejsce, wtedy udaje się też lepiej bycie rodzicami. A przede wszystkim: dzieci, które widzą, że ich rodzice się kochają, czują się bardzo szczęśliwe.

_______________________________________

Miłość Ducha. Czym jest i jak osiąga spełnienie?_B.Hellinger
foto z Google

21 marca 2011

pamiętam, że...

*










I co mam zrobić?



Wiosna to czas, kiedy przyroda budzi się do życia. W codziennym nieco pospiesznym rytmie w funkcji autopilota warto zatrzymać się i zauważyć zielone liście na drzewie, usłyszeć śpiew ptaków, zwrócić uwagę na zwyczajne rzeczy.

Marzenia motywują ludzkie działania, nadają życiu sens, ale najważniejsza jest droga, która do nich prowadzi. Często długa i kręta. Drobiazgi powszedniego dnia, jak puzzle, składają się na końcowy cel, dlatego ważne jest dostrzegać ich piękno, czerpać z nich radość i codzienne zadowolenie. Zasypiając dziękuj za nie i za wszystkie dary losu, albowiem to dzięki nim jesteśmy Tu i Teraz. Za to, że masz dach nad głową, męża, dzieci, dwie ręce, które upiekły pyszne ciasto. Podziękuj sobie, że zrobiłaś zakupy, zmyłaś naczynia, znalazłaś czas dla siebie, i że pozostałe rzeczy możesz przełożyć na jutro. Bo jutro też jest dzień i kolejne 1440 minut do zagospodarowania. W ten sposób budujesz w sobie gniazdko wewnętrznej ciszy, w której odpoczywasz.

W ramach zarządzania swoim życiem możemy zdecydować się na świadome dzielenie się tym, co sami pragniemy otrzymywać, bo podstawowe prawo naturalne powiada: co dajesz to wraca zwielokrotnione. Do ciebie należy decyzja, z jakim nastawieniem umyjesz okna, wyprasujesz ubrania, ugotujesz obiad, czy uśmiechniesz się do drugiej osoby. Przepływ emocji jest przepływem energii, która rozprzestrzenia się wokół nas, jak światło słońca. Inspiracja, okazje, możliwości płyną z zewnątrz, a ostatnie słowo w tej sprawie należy do ciebie.

Przebudzenie, samoświadomość, poczucie szczęścia nie przyjdą same. Zatrzymaj się na chwilę, rozejrzyj dookoła, zdecyduj, że chcesz być szczęśliwa. Pamiętasz? Jesteś słońcem swojego małego wszechświata. Po prostu.

***

17 marca 2011

znaleźć swoje słowo

*











Z ciekawości i nieodpartego pragnienia poznania bierze się stawianie kroków, tych pierwszych, kiedy uczymy się dosłownie chodzić, i kolejnych, które prowadzą nas przez życie. Wytyczamy swoją drogę, po swojemu, tak jak chcemy, lub tak jak nie chcemy. Motywacja zależy od wielu zbiegów okoliczności, a przede wszystkim od uświadomienia sobie, że mamy wpływ na jakość i kształt swojej rzeczywistości.

Rodzimy się w określonym miejscu i czasie, spotykamy ludzi i zdarzenia jak drogowskazy, które prowadzą nas dalej i dalej. Podejmujemy decyzje, idziemy, potykamy się, zatrzymujemy, stawiamy krok do tyłu, i przyglądamy się i sobie i temu, co znajduje się wokół nas:

Gdzie jestem? Co mam? Kim jestem? Czego chcę? Czy akceptuję to, co widzę? Co chcę zmienić? Jak chcę to zrobić? Co potrafię? Czego chcę się nauczyć? Jak chcę się czuć?

Kiedy znamy prawa natury, i kiedy znamy i akceptujemy siebie, to możemy świadomie dokonywać oczekiwanych zmian. Ponieważ życie ma to do siebie, że ciągle ulega przemianie, czy nam się to podoba czy nie, to korzystając z wolności wyboru i zdolności podejmowania decyzji, możemy świadomie wziąć aktywny udział w procesie przemiany świata i zdecydować, w którym kierunku się będziemy się rozwijać. Zajmujemy się sobą, albowiem nasze centrum wszechświata znajduje się w naszym sercu, umyśle, w duszy. Doświadczając codzienności, poszukując inspiracji i czegoś ‘więcej i głębiej’, aktywujemy i wydobywamy na światło dzienne swojego wewnętrznego nauczyciela – intuicję oraz swoje możliwości i wykorzystujemy je dla swojego dobra. Jako że w świecie ludzkim nie jesteśmy samotną wyspą, a wpływamy na siebie nawzajem jak naczynia połączone, to nasz dobrostan ma wpływ na stan szczęśliwości naszych najbliższych: rodziny, przyjaciół, znajomych. To, co myślę, co czuję, jak się czuje moje ciało, decyduje o jakości energii, jaką rozprzestrzeniamy wokół siebie. Tak lub inaczej wzrastamy razem.

Każdy warsztat jest przygodą odkrywania czegoś nowego dla siebie na swój własny niepowtarzalny sposób. Spotkanie z drugim człowiekiem staje się zwierciadłem, w którym możemy się przyglądać poprzez swoje myśli, emocje, reakcje ciała i czytać o swoim wewnętrznym świecie, jak w książce. To Dar odkrywania prawdy o sobie, swojego głosu, swojego słowa.

Notabene, w sprawie przeglądania się w lusterku nasuwa się śmiała teza, że ten, kogo codziennie tam widzimy, jest naszym jedynym autorytetem w każdej sprawie. Czy zgodzisz się ze mną? Ciekawam Twojego doświadczenia na ten i każdy inny temat.

Do zobaczenia!
***

16 marca 2011

zapraszam do tańca

*








Każdy z nas jest aniołem, który ma tylko jedno skrzydło. Jeżeli chcemy się wzbić ponad ziemię, musimy się wziąć w objęcia.

Luciano de Crescenzo



Niejeden z nas pamięta czasy swojego dzieciństwa, kiedy wierzyliśmy w bajki i miewaliśmy bajkowe sny, ba, jestem pewna, że nadal takie sny miewamy, na szczęście. Przyznam się, że w ostatnim czasie odnoszę wrażenie, jakby w moje życie wplątały się zdarzenia z krainy baśni i snów, w których pojawiają się, i demony, i czarownice, i dobre wróżki, i anioły, a czasem zły wilk. Najważniejsze są ziemskie anioły - przyjaciele, ludzie, którzy, jak dary losu, stają na drodze niby przypadkiem, a odgrywają rolę zupełnie nieprzypadkową, bo zmieniają bieg życia.

Czasem sobie myślę, że anioł, ziemski anioł, jest jak osobisty Piotruś Pan, któremu czasem pozwalamy się porwać i odlecieć, odetchnąć głęboko w nieograniczonej przestrzeni, zobaczyć siebie, swoją drogę, słońce i księżyc z innej perspektywy. Z takiej podróży wracamy wypełnieni pozytywną energią, wręcz nieziemską siłą, i stawiamy odważniej kolejne kroki na zawiłej „twardej” drodze pokręconego życia. Tak jakoś pięknie się dzieje, że jeśli blisko nas jest Ktoś, komu ufamy, na kim możemy polegać, to łatwiej chcieć i łatwiej móc, łatwiej wierzyć, kreować zdarzenia i dostrzegać dary z krainy cudów. Obecność drugiego człowieka, w oczach którego możemy przeglądać się jak w lustrze, dostrzegać w nich potwierdzenie swego istnienia i bezwarunkową akceptację, potrafi dodać skrzydeł. Taaaak, Piotruś Pan niejedno ma imię...

Dobrze mieć ziemskie anioły wokół siebie, dobrze jest czasem wzbić się ponad ziemię i oderwać się od powtarzalnej codzienności, dobrze jest też podać rękę życiu, które, wyłaniając się codziennie zza rogu czasu, mówi do nas „zapraszam do tańca”, i dobrze jest zatańczyć z nim, każdego dnia, niepowtarzalny taniec pełen oddania i pasji.

Moim dobrym duchom, aniołom, przyjaciołom i wszystkim ludziom dobrego serca dedykuję słowa, które zafascynowały mnie swoją prostotą, i które przypominają, zwłaszcza w chwilach zwątpienia o tym, co jest w życiu najważniejsze.


Przyjacielu,

Nie interesuje mnie, czym się trudnisz.
Chcę wiedzieć, nad czym bolejesz i czy śmiesz marzyć o spotkaniu z tym, za czym tęskni Twoje serce.
Nie interesuje mnie ile masz lat.
Chcę wiedzieć, czy gotów jesteś wyjść na głupca dla miłości, dla marzeń, dla przygody, jaką jest życie.
Nie interesuje mnie jakie planety zrównują się z Twoim księżycem.
Chcę wiedzieć, czy dotknąłeś środka własnego smutku; czy zdradzony otwarłeś się, czy skurczyłeś i zamknąłeś w sobie, ze strachu, przed dalszym cierpieniem!
Chcę wiedzieć czy potrafisz siedzieć z bólem, moim lub Twoim, nie poruszając się, by go ukryć, stłumić lub uleczyć.
Pragnę wiedzieć, czy możesz współistnieć z radością, moją lub swoją; czy umiesz zapamiętać się w tańcu i pozwolić, by ekstaza wypełniła Cię po czubki palców dłoni i stóp, nie każąc zachowywać ostrożności, myśleć realistycznie czy pamiętać o ograniczeniach kondycji ludzkiej.
Nie interesuje mnie, czy opowiadasz mi prawdziwą historię.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz rozczarowywać innych, aby pozostać wiernym sobie; czy umiałbyś znieść oskarżenie o zdradę i nie zdradzić własnej duszy.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz zaufać, a zatem i być godnym zaufania.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz dostrzec piękno, nawet gdy nie co dzień jest ładna pogoda, i czy umiesz wywodzić swe życie z obecności Boga.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz żyć z porażką, nie tylko swoją, stanąć nad brzegiem jeziora i do srebrnego księżyca krzyczeć: TAK!
Nie interesuje mnie gdzie mieszkasz i ile masz pieniędzy.
Chcę wiedzieć czy umiesz wstać po nocy żalu i rozpaczy, wyczerpany, zbity jak pies, i robić to, co trzeba, dla swoich dzieci.
Nie interesuje mnie, kim jesteś, skąd tu się wziąłeś.
Chcę wiedzieć, czy staniesz ze mną w środku ognia, i nie cofniesz się.
Nie interesuje mnie, gdzie, jakie i u kogo pobierałeś nauki.
Chcę wiedzieć co Cię podtrzymuje od środka, gdy wszystko inne odpada.
Chcę wiedzieć, czy umiesz być sam ze sobą, i, czy naprawdę lubisz tego, z którym przystajesz w chwilach pustki.

Oriah Mountain Dreamer


_________________________________________

tekst archiwalny, inspirowany korespondencją z Piotrem
publikacje: Dziennik - Siła Marzeń 13.09.2007r.

miesięcznik OdNowa 03.2008r.
Kopalnia Wolnego Czasu






Foto z Google

14 marca 2011

pokochać siebie

*











kiedy kocham cię bardziej
niż kocham siebie
w gruncie rzeczy kocham cię mniej

kochając siebie mniej niż ciebie
utrudniam ci
kochanie mnie

twoja miłość do mnie
tak bardzo zależy
od mojej miłości do siebie

a moja miłość do ciebie
będzie silniejsza
jeżeli pokochasz siebie tak, jak kochasz mnie.

Pokochać siebie

Ulrich Schaffer

***

13 marca 2011

symbol oparty na wartościach

*






symbol oparty na wartościach, na tym, co ważne i upragnione

lampka z wisienką, ba, 3 wisienkami albo oliwkami w uroczym męskim towarzystwie



Na rogu miasta spotkały się pewność z śliwkowym jedwabnym sarongu, skuteczność w białym lnianym komplecie i lekkość w białej bawełnianej sukience (dziecięca niewinność, frywolność tancerki, elegancja damy, gracja baletnicy, spontaniczność podróżnika, odwaga ciekawości).


______________________________________
ilustracja google
zapis ćwiczenia z procesu coachingowego

życie i śmierć

*




Życie i śmierć są dwiema stronami tej samej monety. Kiedy podnosimy monetę to zarówno jej wers i awers. Jest jak jest.





Spotkanie.

Co byś powiedziała osobie, która ma kolejny nawrót zaawansowanego raka? No wiesz... umiera. Znasz. Małe dzieci. A teraz jest niełatwo, bo jest ból.

Rozmowa. O chorobie, o świadomości bliskości śmierci, o strachu, o bezsilności - w gruncie rzeczy o życiu.

Kiedy pytasz: co powiedzieć, to pytanie sprowadza się do podstawowego: co robić?
A co byś chciała?
Wyobraź sobie, co ty byś chciała, gdybyś była na jej miejscu?
Zapytaj, co mogłabyś zrobić?

Przeszłość przywołana. Daleka i bliska. Ciocia Emilia, Andrzej, Joasia. Wypadek. Chcę się pochylić nad zagadnieniem i choroby i umierania.

Choroba pojawia się jako informacja, że coś bardzo głęboko w nas jest w ogromnej potrzebie Poprzez ciało dusza żąda zatrzymania się w pędzie zewnętrznym, skierowania się do wewnątrz i wysłuchania.
Co jest? Niedomaganie ciała, coś, co jest w nas i jest częścią nas. Choroba staje się naszym najważniejszym gościem. Co robimy z tym, co przychodzi do nas niezapowiedziane, nieproszone i niechciane?
No właśnie!

Ludzki świat nauczył się walczyć z chorobami. Cóż, walczymy sami ze sobą eliminując niechcianą część siebie samych. Normalka.
Na dodatek, prawo przyciągania działa tak, że mamy to, czego bardzo chcemy i bardzo nie chcemy, bo ono nie odróżnia NIE, nie chcę tego... od TAK, chcę to.... Chcę organizuje naszą codzienną rzeczywistość. Rozejrzyj się wokół siebie i powiedz, ile masz tego, co lubisz i akceptujesz, a ile masz tego, czego nie akceptujesz?
Ponadto, jeśli nie zaakceptujemy choroby, jako informacji na poziomie duchowym, lecząc ciało na poziomie fizycznym, to cały nasz wysiłek biegania po lekarzach, połykania tabletek, jest nieefektywny, albowiem w pewnej sferze dokonaliśmy negatywnej oceny i odrzucenia. Siebie samych i komunikatu duszy.

Przypomina mi to czasy nastolatkowe. Mama zawsze mi powtarzała, żeby nie dotykać żadnej krosty na twarzy, bo jeśli usunę jedną w byle jaki sposób, to na jej miejsce pojawi się kilka nowych.
Ciało przemawia dopóty, dopóki nie usłyszysz. Najczęściej dzieje się to wówczas, kiedy na siłę brniemy w ślepy zaułek podejmując niewłaściwe decyzje, takie, które nie są dobre dla naszego życia.

Zatrzymaj się, zrób krok do tyłu i popatrz, gdzie jesteś, czego tak naprawdę chcesz? Co możesz teraz dla siebie zrobić?

Pytasz co powiedzieć?
Nic specjalnego. Bądź po prostu zwyczajną sobą. Jak zwykle. Ona nosi w sobie chorobę. Ciało leczy się, bo pragnie żyć i żyje! Uszanuj chorobę, uszanuj i jej i swój lęk przed niewiadomym i zapytaj: co mogę zrobić dla ciebie, bo bardzo bym chciała?

Każdy z nas żyjąc umiera. Jedni szybciej inni wolniej. Nikt z nas nie wie na pewno, kiedy będzie ostatni dzień, ostatnie słowo. Czy z tego powodu przestajemy żyć, bo umieramy ze strachu przed śmiercią? Raczej żyjemy, mniej lub bardziej świadomie, ale żyjemy. Twoja kuzynka też żyje. Spójrz na nią: Ona nie jest umierająca! Ona nadal jest żyjąca!!!

Bądźmy uważni w tym, co dajemy drugiemu człowiekowi, jakiego rodzaju energię inwestujemy: myśli, uczucia, działanie. Zwróćmy uwagę na to, co jest dla niego ważne, i to podarujmy.

Post scriptum:

przeczytałam w książce Ewy Foley Zakochaj się w życiu prostą wskazówkę, która może stać się mądrym i skutecznym narzędziem w sytuacjach bezsilności. Często czujemy, że wspiera nasze działania ktoś, coś większego - opiekunowie duchowi, anioły. Każdy z nas ma swojego anioła. Jeśli sytuacja 'przerasta' nasze możliwości podjęcia właściwej decyzji w stosunku do świata zewnętrznego to wystarczy zwrócić się do swojego Anioła Stróża, żeby zaniósł nasze najlepsze intencje, miłość i radość oraz wspierającą moc do Aniołów tych ludzi, którym życzymy dobrze.


***

11 marca 2011

Gimastyka dla duszy - warsztaty

*



Wiosna coraz bliżej. Przebiśniegi zakwitły, cebulki krokusów i hiacyntów ogrzane promieniami słońca niebawem zachwycą oczy kolorami, pachnie ziemia, a ptaki koncertują od samiutkiego brzasku i spać nie pozwalają. Natura budzi się z zimowego snu.



Niniejszym propozycja uporządkowania wewnętrznego świata dla każdej kobiety. Warsztaty o codzienności, kobiecości, delikatności, mocy działania, chwilach zwątpienia, o emocjach, o zwyczajnych potrzebach i o marzeniach.


W cyklu: Kobieta jest Tajemnicą - warsztaty rozwoju osobistego

W godz. 17.45 - 19.30

***

Tematyka

25.03.2011r. O odpowiedzialności bycia sobą.

1.04.2011r. Akceptacja siebie: Jestem jaka jestem.

8.04.2011r. Dbam o siebie. Asertywność.

15.04.2011r. To, co dla mnie najważniejsze. Wartości.

6.05.2011r. Życie celowe. Działanie w strefie wpływu.

13.05.2011r. Rodzice i dzieci. Porządki miłości.

20.05.2011r . Co dajesz, to wraca. O wdzięczności.

27.05.2011r. Kobieta. Mężczyzna. O bliskości.

3.06.2011r. Nie ma zwykłych chwil. Sztuka uważnego życia.

17.06.2011r. Marzenia jak drogowskazy. O czym marzę?

************

Miejsce: Ul. Anny Jagiellonki 25, Ośrodek Zdrowia – parter


Szczegółowe informacje: koszt inwestycji, struktura warsztatu, zapisy,

Tel.: 602 423 066

email: d.leligdowicz@wp.eu


Zapraszam!!!

04 marca 2011

mój jest ten kawałek podłogi_śavasana

*













Kiedy ostatnio leżałaś na podłodze, ot tak, po prostu, bo miałaś na to ochotę? Kiedy leżałaś na trawie w parku, na łące, w ogrodzie, w lesie, i bawiłaś się przy tym jak dziecko?

Podczas ostatniego spotkania zapytałam dziewczyny, które praktykują jogę i uwielbiają pozycje leżące: jak często kładziesz się w domu na podłodze, w chwili, kiedy masz kaprys zrobić coś innego, inaczej niż zwykle? W odpowiedzi usłyszałam pytanie: na macie, czy na kocu?
No właśnie!
Zrobiło się bardzo poważnie. A przecież najprzyjemniej jest położyć się bez analizy filozoficznej, bez przygotowania i bez ważnego powodu, a dla kaprysu, ba, wiedząc jak dobroczynna i relaksująca jest pozycja leżąca, korzystać z niej tak często, jak to możliwe, dla siebie i ze sobą.

Leżenie na podłodze rodzi szczególne uczucie zatrzymania czasu, niezależnie od tego, czy chcesz praktykować medytację czy porozciągać ciało czy po prostu poleżeć, by poczuć swoje uczucie ekscytacji. Samo leżenie oczyszcza umysł. Wynika to z tego, że leżenie na podłodze (szczególnie bez maty i koca), jest dla nas czymś niecodziennym, gdyż przełamuje nasze nawykowe neurologiczne uwarunkowanie i, nagle otwiera drzwi ciała i, zaprasza w chwilę tu i teraz. Po prostu, kiedy robimy coś nietypowego, umysł jest zdziwiony, a zdziwiony umysł zawiesza się. Wówczas odpoczywasz.

Jednym ze sposobów praktykowania medytacji w pozycji lezącej jest wewnętrzne kierowanie oddechu do i z różnych obszarów ciała, tak jakbyś chciała wdychać w palce stóp, kolano albo ucho i wydychać z tych miejsc. Podczas wdechu twoja uwaga jest skupiona w subtelnie otwarty sposób na wybranej części ciała, a podczas wydechu opuszczasz dany rejon i rozluźniasz go. Oddychasz nosem. Regularna praktyka odżywia każda komórkę, co w rezultacie rodzi uczucie odżywienia ciała i duszy.

Faktem jest, że znaczną część życia spędzamy na leżąco. W łóżku, na kanapie, na leżaku lub w hamaku. Warto wykorzystać tę pozycję, bo otwiera inny wymiar świadomości prowadzący do wyciszenia w medytacji. Przed snem, po przebudzeniu, lub w trakcie wylegiwania się, okazja do praktyki uważności jest jak czekoladka podana na tacy (mniam... mój apetyt na czekoladkę wzrósł 2 krotnie!)

Chwila za chwilą, łącząc oddech i ciało, wypełniając ciało świadomością i akceptacją, wdech i wydech, słuchanie i słyszenie, rośnięcie i puszczanie... jesteśmy w sobie.

Medytacja w pozycji leżącej jest dobrym sposobem nawiązania kontaktu z ciałem emocjonalnym. Kiedy swoją uwagę skupiamy na rejonie serca, możemy 'zobaczyć' uczucia ciężkości, napięcia, skurczu w klatce piersiowej i uświadomić sobie uczucia żalu, smutku, samotności, rozpaczy, gniewu, braku poczucia znaczenia, które leżą tuż pod powierzchnią fizycznych doznań. Powiada się, że serce może być złamane, twarde, ciężkie, otwarte, miękkie, delikatne, czyli jest również nośnikiem miłości, radości, spontaniczności, współodczuwania.

Każdy obszar naszego ciała fizycznego ma w ciele emocjonalnym swój odpowiednik, który posiada dla nas głębsze znaczenie, często nieuświadomione. Każda fizyczna dolegliwość, począwszy od krosty na nosie a skończywszy na złamaniu łokcia, jest komunikatem płynącym z ciała emocjonalnego, komunikatem duszy, w naszym własnym języku. Dlatego, kiedy uważnie i regularnie wsłuchujemy się w swoje ciało, odkrywamy pokłady emocji opowiadające o naszej wrażliwości, lękach, potrzebach, a także o wewnętrznej mocy - o tym, co w nas siedzi. Słuchać ciała, uczyć się od niego to proces poznawania siebie od drugiej strony. Swojej strony.










Leżenie na plecach w szkole jogi jest asaną zwaną Śavasana. Oto jak pisze o niej Adam Bielewicz z Centrum Jogi:

Pozycje jogi oczyszczają, rozluźniają ciało i wyciszają umysł. Kto raz doświadczy stanu głębokiego relaksu, będzie umiał w kilka sekund osiągnąć go w każdej chwili swojego życia.

* Usiądź na podłodze ze zgiętymi nogami i udami przyciągniętymi do tułowia. Odchyl się w tył, oprzyj na łokciach i powoli, kręg po kręgu połóż się na podłodze.

* Wyprostuj po kolei obie nogi. Wyciągnij tył szyi, twarz skieruj w stronę tułowia, zamknij delikatnie oczy i rozluźnij gardło. Ręce ułóż wewnętrzną stroną do góry po bokach ciała, rozluźnij dłonie i palce rąk.

* 'Puść' napięcie pośladków i ud, tak aby nogi swobodnie opadły na boki. Sprawdź, czy leżysz symetrycznie i wygodnie. Jeżeli trzeba, popraw pozycję i od tej chwili nie wykonuj już żadnych ruchów.

* Rozluźnij po kolei każdą część ciała, począwszy od nóg, poprzez brzuch, tułów, ręce aż do głowy, następnie czoło, policzki, wargi i szczęki. Rozluźnij oczy, język i uszy, skieruj całą ich uwagę do wnętrza ciała, jak najdokładniej je poczuj. Skup się na wrażeniach dopływających z ciała, zachowaj równomierny oddech.

* Bądź w pełni świadoma, nie zasypiaj, nie podążaj za myślami, jedynie zauważaj ich pojawianie się i przemijanie. Pozostań rozluźniona, pasywna i jednocześnie przytomna. Doświadcz przestrzeni wewnętrznego spokoju i ciszy. Zaznaj prostego stanu bycia, istnienia, poczucia 'ja'. Choć jest to naturalny i wszech-przenikający stan, na co dzień najczęściej go nie doświadczamy, bo podążamy za intensywnymi zewnętrznymi wrażeniami. W jodze określa się ten stan jako Sat, Cit, Ananda czyli Byt, Świadomość, Szczęśliwość lub duchowa powłoka szczęśliwości.

* Pozostań w pozycji 10-15 minut. Aby nauczyć się relaksu znajdź takie miejsce, w którym nikt i nic nie będzie ci przeszkadzało. Ucz się zachowywać ten stan w codziennym życiu. Połącz zewnętrzną aktywność ze stałym poczuciem wewnętrznej równowagi.

inspiracje:
Jon Kabar Zinn 'Właśnie jesteś_Przewodnik uważnego życia'

02 marca 2011

kobieta jest tajemnicą

*

8 marzec 2011












Każdy aspekt istnienia jest tajemnicą do odkrywania. Najpiękniejszym doświadczeniem dla człowieka jest poznawanie samego siebie, kim jest i jak czuje bycie sobą - w każdej ekspresji swoją autentyczność wyjątkowość pełnię. Zamiast ograniczeń piękno we wszystkim - również w swoich ograniczaniach i w ich przekraczaniu. Bo kontrasty, przeciwieństwa są poruszające najgłębiej, wybudzające ze zwyczajności, ekscytujące. W kontrastach buzuje żywioł - esencja życia, nierozprzestrzeniająca się Miłość. 
Nadto wiadomo, że Miłość jest kobietą ;)

_________________________________________________________
ilustracja google
tytuł posta nawiązuje do cyklu warsztatów w Szkole Rodzenia Oaza

linkWithin

Related Posts with Thumbnails