*
Odwróć twarz w stronę słońca, a cień zostanie za tobą – mawiają Nowozelandczycy
Masz ubrań wiele.
Wszystkie na sobie.
Jak, doświadczenia.
Maski.
Systemy myśli.
Budujące niby Ciebie.
Zakodowane głęboko,
W mózgu, ciele i przestrzeni..
Gromadzone latami.
Pokoleniami.
Służą dobrze.
I służą źle.
Żadne nie jest Tobą.
Zdejmujesz je.
Konstatując.
To nie moje, to nie moje, to nie moje.
To nie moje.
Nagi.
Wchodzisz pod prysznic.
Zmywasz, nie Twoje.
Czujesz, ciepło i
Masz dla kogo żyć.
Tym Kimś jesteś Ty.
Stajesz się.
Sobą.
Magnesem.
Nowych sytuacji.
Nowych ludzi.
Kreujesz.
Bez kreowania.
Potrzebne pojawia się samo!
Akceptacja tego, co jest.
Śri Bhagavan tłumaczy,
że kiedy rzeczywiście widzimy naszą ciemną stronę i akceptujemy to, co
tam jest, wiedząc, że jest to prawda, wraz z tym przychodzi radość. Z tą
radością odkryjemy wkrótce całkowitą nieobecność konfliktu.
To jest pierwszy krok w duchowości. Potem wszystko jest automatyczne. Gdy jest kompletna akceptacja, jest to medytacja.
Wszystko,
co możesz zrobić, to zobaczyć co jest w twoim wnętrzu. Przede wszystkim
nie wiesz co tam jest, ponieważ długie lata od tego uciekałeś. Widzisz,
codziennie znajdujesz tylko ja. Tak więc dowiesz się.
To
jest pośrednia droga do poznania, ale naprawdę spojrzeć na to jest
bolesne. Patrzeć na twoje pełne zazdrości, zawiści, pełne lęku, pełne
niepokoju myśli, nie jest zbyt miłym doświadczeniem.
Cały
czas uciekasz od tego. To jest jedyny problem, który ma człowiek. Tak
więc, kiedy mówimy ci „ spójrz, odwróć się, skonfrontuj, spójrz na to”
może powiesz „dobrze, spróbuję”. Początkowo może być to trudne, lecz
wkrótce zdasz sobie sprawę, że jest to bardzo kuszące i bardzo miłe, by
naprawdę widzieć.
Kiedy zobaczysz swoją ciemniejszą
stronę, swoją negatywną stronę, nagle przestaniesz potępiać swoje myśli i
uczucia, ponieważ zrozumiesz, że to prawda. Następnie pojawi się radość
i z tą radością ujrzysz niebawem, że skończył się twój wewnętrzny
konflikt.
To nie oznacza, że twoja negatywna strona
zniknęła. Nie że przestałeś być zazdrosny, przestałeś być wściekły,
przestałeś być pełen lęku. Nie, nie, nie, nic z tych rzeczy. Jesteś w
stanie, po raz pierwszy w życiu, powiedzieć: „Tak, jestem tym. Nie
wstydzę się tego. To jest jedyna prawda. Jestem szczery”.
To
wtedy uczyniłeś pierwszy krok w duchowości. Jest to jednocześnie
ostatni krok. Potem wszystko jest automatyczne. Nie potrzebujesz guru,
ani nauk. Wszystko się dzieje automatycznie.
Myślisz, że
możesz coś zrobić, by tam dotrzeć. Nie ma nic, co możesz zrobić, by tam
dotrzeć. Jeśli jesteś zazdrosną osobą, nie przestaniesz taki być. Jeśli
jesteś pełen obaw, nie staniesz się odważny jak lew. Jeśli natomiast
masz tendencję do depresji, nie oznacza że nagle będziesz pełen euforii.
Nie
możesz się zmienić. Możesz próbować jak chcesz, lecz nie możesz się
zmienić. Jaka jest więc z tego nauka? Nauka mówi, że nie możesz się
zmienić i nie ma potrzeby, by się zmienić, ponieważ tak zostałeś
zaprojektowany i jesteś tym. To wszystko, to jest jedyna nauka.
Dlatego
akceptujesz. Aha, nie mogę się zmienić. To co mam robić? Po prostu nic.
I nie ma w tym nic złego, ponieważ tak Cię zaprojektowano. Nie
zaprojektowałeś się sam. Bóg tak cię zaprojektował. Projektując cię miał
jakiś cel.
Tak więc, jest kompletna akceptacja. Jeśli
zaakceptujesz to, co jest, to jest medytacja, to jest sadhana, to jest
wszystko. Jest to bardzo proste. Proszę zrób to.
post scriptum
Droga nie wybrana
Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w krzakach i gęstych konarach;
Potem ruszyłem drugą z nich, nie mniej ciekawą,
Może wartą wyboru z tej jednej przyczyny,
Że rzadziej używana, zarastała trawą;
A jednak mogłem skręcić tak w lewo, jak w prawo:
Tu i tam takie same były koleiny,
Pełne liści, na których w tej porannej porze
Nie znaczyły się jeszcze śladów czarne smugi.
Och, wiedziałem:
choć pierwszą na później odłożę,
Drogi nas w inne drogi poprowadzą - i może
Nie zjawię się w tym samym miejscu po raz drugi.
Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to w westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną -
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.
______________________________________________________________________________
http://www.worldonenesscommunity.com/video/accepting-what-is-there)
Droga nie wybrana - Robert Lee Frost,Tłum. Stanisław Barańczak
fotografia własna - nad Motławą 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję