27 lutego 2011

list do deszczowej pogody

*







wszystko mija nawet najdłuższa żmija




Wyobraź sobie, że pada deszcz albo nie pada, ale jakby padało, lało, kiepściło się za wszystkie czasy, że to właśnie ten dzień, w którym galimatias, zgiełk, plątanina, groch z kapustą, rozsypują się w drobny mak jak domek z kart. No i ... ?

Mglista dolina pełna cieni, gdzie nie ma czym oddychać, krew buzuje i przelewa się w emocjonalny kocioł. Chcesz wybuchnąć jak wulkan i nie możesz, bo cie ściska w dołku i w głowie, jakby żelazne dyby los przykręcał. Rzuciłabyś talerzem, ale zastawy szkoda, podłogi szkoda, no i posprzątać trzeba. Nawrzucałabyś każdemu po drodze, ale co przypadkowy Ktoś ma do tego, że dziś lezie jak po grudzie i pod górkę, a minuty płyną pod włos. A kiedy jeszcze do rewolucyjnej złości i bezradności dołączy smutków tłum to cóż pozostaje?

List na deszczowy dzień jest jest jak lampka wina, która nie usypia, daje tę samą przyjemność, bo ciepełko rozlewa się po całym ciele, jak promień słońca, jak łyk aromatycznej kawy lub herbaty, albo kęs ulubionego owocu, deseru lub czekolady.

Skąd go wziąć? Wystarczy napisać. Osobiście. Dziś. Teraz. Proponuję kwadrans dla siebie, ze sobą i z kartką listowego papieru. Jeśli nie posiadasz papeterii to przygotuj szablon z elementami, które zawsze wywołują Twój uśmiech, i wydrukuj.

Usiądź w ulubionym miejscu, gdzie czujesz się sobą i pisz, jak następuje.

1. Co mnie uspokaja? Co lubię ?

Prowadzenie samochodu, łazęgę boso po ciepłym piasku na plaży, wsłuchiwanie się w szum fal i wpatrywanie w horyzont, wschody i zachody słońca, jogę i leżenie na trawie, dotyk ukochanego mężczyzny, ogień w kominku, przebudzoną wewnętrzna moc i niezależność, zapach lawendy i róż, haftowaną pościel i bieliznę z naturalnego jedwabiu, wełniany szal i skórzane rękawiczki, zwiewną białą sukienkę i Blush Pink of Jill Sunder, owoce morza i czerwone delikatnie wytrawne wino, radosny śmiech dziecka i jego entuzjastyczną opowieść o swoim świecie, pierwsze krople letniego deszczu i mgłę nad jeziorem o brzasku, blask świecy i słuchających oczu, letni wieczór w ogrodzie z cykadami w tle i nieboskłon pełen gwiazd z pełnym księżycem, widok ze szczytu i pachnący chleb, uśmiech i taniec oraz każde nowe słówko wyłowione z dialogu w języku angielskim.

2. Do kogo mogę zadzwonić i porozmawiać?

Do przyjaciółki..., do przyjaciela..., do siostry...

3. Moje mocne strony to:

Uśmiech, uważność, cierpliwość, umiejętność doceniania drobnych rzeczy w codzienności, szarlotka...

4. Moje marzenia to:

Znakomicie prosperująca firma, gabinet na spotkania z klientami, własny dom z ogrodem, Nissan Xtrail, podróż dookoła Australii,...

5. I najcieplejsze słowa do siebie na zakończenie.

Mam w sobie uśmiech, który mimo wszystko do mnie się uśmiecha . Wiem, że nie wiem wszystkiego, i wiem, że jestem w każdym działaniu i za każdym razem najlepsza, jak tylko potrafię, doskonale niedoskonałym unikalnym egzemplarzem kobiety, która kocha i jest kochana. Mam zaufanie do siebie i do życia, które się o mnie troszczy.

No to co mała? Weź głęboki oddech, policz do 21 i uśmiechnij się! Cokolwiek potrafisz albo nie potrafisz to uśmiechnij się!

6. A na samiutkim końcu...

Podpis


*******************************************************

Lubisz swojego lapa i nie rozstajesz się z nim? To pójdzie łatwiej, bo wydrukujesz tyle egzemplarzy na ile będziesz mieć ochotę. Trzymaj list w kopercie lub w szufladzie, w kieszonce torebki albo w notatniku, a może znajdziesz miejsce w kosmetyczce... w miejscu 'pod ręką', dostępnym w każdej potrzebującej doładowania chwili. Twoje słowa będą przypominać Tobie to, co w Tobie fajnego siedzi, i co jest dla Ciebie najważniejsze.

No więc jeszcze raz:

co jest dla ciebie ważne?

a co jest ważniejsze?







Notabene

Pewnego lipcowego dnia 2005 roku przez ogród prześliznęło się długaśne zwierzątko. Zdążyłam zrobić fotografię, ale nie zdążyliśmy się sobie przedstawić. Zawsze będzie przypominać mi fakt, że wszystko mija, bo jakie znaczenie będzie TO miało za 5 lat ???

20 lutego 2011

góry i górki

*


Góry. Wejście w Nie, bycie wśród Nich, wzniesienie Tu swoich tęsknot, nadziei, marzeń. Każdy własnych. I każdy nieco inaczej, osobiście, „właśniej”. Oczekiwanie – od siebie, od drugich, od Gór – spełnienia, radości, życia…

Mirosław Falco Dąsal, każdemu jego Everest





- Dlaczego góry?
- A dlaczego nie?


Tak mogłabym rozpocząć swoją opowieść z górami w tle.












Kiedy byłem bardzo młody, przeczytałem książkę, teraz niestety jakoś zapomnianą. Była to opowieść o pewnym starym dziwaku, który żył na szczycie jakiejś bardzo wysokiej góry. Znał on odpowiedzi na wszystkie pytania; wystarczyło tylko wspiąć się na szczyt i zapytać go. Zawsze chciałem odnaleźć tego człowieka, zanim sam się zbytnio zestarzeję, i zadać mu swoje własne pytania. Wiele lat później śniłem o wysokiej, pokrytej śniegiem górze. Na jej szczycie czekał ten sam staruszek, którego pamiętałem z dzieciństwa. Wygląda na to, że czas wcale się go nie ima. Uśmiechał się i kiwał na mnie. Wydawał się bardzo oddalony, a droga do góry trudna, ale niezwłocznie i bez wahania rozpocząłem podejście. Gdy się obudziłem, wciąż jeszcze nie dotarłem na szczyt, ale mimo to byłem zadowolony. Wiedziałem, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym dokończę wspinaczkę.

Nevill Shulman, Zen w sztuce zdobywania szczytów












Są góry zewnętrzne i góry wewnętrzne. Sama ich obecność nęci, wzywa do wspinaczki. Być może pełna nauka Góry zawiera się w tym, że całą Górę niesiesz w sobie, tę zewnętrzną i tę wewnętrzną. Czasami szukasz Góry długo i bezskutecznie, aż nadchodzi pora, kiedy masz właściwą motywację i jesteś gotowy, by odkryć drogę, najpierw do podnóża, a potem na szczyt. Górska wspinaczka jest sugestywną metaforą ludzkiego dążenia, duchowej podróży, ścieżki rozwoju, przekształcenia i zrozumienia. Napotykane trudności ucieleśniają właśnie te wyzwania, których potrzebujemy, by się rozwinąć i w ten sposób poszerzyć swoje granice. W końcu samo życie jest Górą, nauczycielem stwarzającym doskonałe okazje do wewnętrznej pracy rośnięcia w moc i mądrość. Kiedy zdecydujemy się na tę podróż, czekają nas długie lata nauki i rozwoju. Zagrożenia są poważne, ofiary przerażające, rezultat zawsze niepewny. Ostatecznie to sama wspinaczka jest przygodą, (…) i wreszcie, u kresu jednej z dróg, na szczycie, stojąc już tam, wysoko, zyskujesz nową perspektywę, co może na zawsze zmienić twoje widzenie świata.

Jon Kabat-Zinn, właśnie jesteś

i tak rozwija się ta przygoda – twoje życie.

Wszyscy razem odbywamy metaforyczną wspinaczkę na Górę. I potrzebujemy wzajemnej pomocy.
____________________________________________________________

postscriptum












więcej na www.silamarzen.p

08 lutego 2011

w przystani mojego umysłu

*



Włosi powiadają: Voglio farmi ossa, czyli pragnę wzmocnić kości, co oznacza wzmocnić się wewnętrznie.
Jak to zrobić? O co chodzi?



Chcąc zachować wewnętrzną moc w codzienności, potrzebuję zachować czujność tak, żeby opanować zgiełk myślowy i wzburzone emocje wobec sytuacji, jakie przynosi życie. Faktem jest, iż ukształtowani kulturowo i społecznie jesteśmy tak, że ‘musimy’ kontrolować wszystko i wszystkich, albowiem jest to warunkiem sukcesu. Jakiego? Społeczeństwo, rodzice, nauczyciele, szef, ksiądz, i odbicie w lustrze wymienią całą listę ważnych spraw, ba, jakość życia uzależniają od stopnia panowania nad swoim życiem poprzez kontrolę, czyli asekurację, rozliczanie się z sobą samym i systematyczną samokrytykę, wdrażanie strategii trzech kroków do przodu, a w rezultacie podejmowanie decyzji za dzieci, pracowników, partnera. Z jakim skutkiem? O skutkach wdrażania kontroli w życie codzienne rodziny, firmy, społeczeństwa, kraju, świata można przeczytać w 89 % książek dostępnych na rynku, w 100% czasopism i gazet, posłuchać w radio i obejrzeć w telewizji.

Chciałoby się przy tej okazji zapytać: z czego wynika strategia kontroli wszystkiego wokół nas, jakoby gwarantowała dobre, udane życie? Czy rzeczywiście gwarantuje dobre, spełnione życie? Czy jest w tak pielęgnowanym systemie kontrolingu miejsce na prostą, niczym uwarunkowaną radość życia?

Strategia kontroli to próby zarządzania ludźmi, biegiem zdarzeń, swoimi emocjami. Nieustanne niezadowolenie i strofowanie. Jest o wiele łatwiej, ba, przyjemniej, kiedy ufamy: sobie, innym, życiu, że są dla nas, dla naszego dobra, że służą naszemu rozwojowi, że wiara, zaufanie dodają skrzydeł, tej mocy, która sprawia, że każda rzecz do zrobienia jest zrobiona z nie tylko aprobatą, ale z pasją, z przyjemnością. Życzliwość i zaufanie dla życia, dla innych jest możliwe wtedy, kiedy ufamy sobie, akceptujemy siebie w tym, co o sobie już wiemy, co zrobiliśmy, i co się z nas wyłania w konfrontacji z codziennością. Cały świat, nasze życie sprowadza się do tego, co w nas siedzi: to nasze myśli kształtują najpierw naszą wewnętrzną rzeczywistość, która bezpośrednio wpływa na świat zewnętrzny. Zatem co? No właśnie!

Jedyne, co możemy kontrolować to myśli, które aktywują emocje, a w rezultacie to, co robimy z tym, co do nas przychodzi. Jako że to jakość myśli decyduje o rodzaju emocji i jakości świata wokół nas, to zasadniczą kwestią pozostaje rozwinąć w sobie umiejętność sterowania swoimi myślami. Czy ktoś kiedykolwiek powiedział nam, że zarządzanie życiem sprowadza się do zarządzania myślami? Cóż, tę praktykę można w sobie rozwinąć na każdym etapie swojego życia.

Na pierwszy rzut oka wydaje się to zadaniem niemal niewykonalnym. Sterować własnymi myślami? A nie odwrotnie? Wyobraźmy sobie jednak, że to jest możliwe. Kwestia nie sprowadza się do udawania, że nie ma negatywnych myśli ani uczuć, lecz do przyznania przed sobą samym, że istnieją. Zrozumieć, że pojawiły się z ważnego powodu, jak komunikat, który płynie z głębi nieświadomości, i opowiada najgłębiej skrywane lęki, które pragną być zauważone. Następnie pozwolić im odejść, mimo iż, to rozstanie oznacza utratę starych przyzwyczajeń i przekonań, wygodnych i zaciekłych pretensji i znanych ‘prawd’ życiowych, w które święcie i zapamiętale wierzymy, i które kreują nasze życie w powtarzalny, przewidywalny sposób, w stylu wiedziałam, że tak będzie…. Pozwolić odejść znanym, mimo że niewygodnym emocjom, to wysiłek przekroczenia tego, co znajome, na rzecz nieznanego, nowego, na przykład na marzenia. To umiejętność, którą można opanować w trakcie systematycznej uważnej praktyki samoświadomości.




Mój umysł jest przystanią dla zdrowych myśli.




Elizabeth Gilbert tak oto opisuje swoją praktykę oswajania myśli.

Zaczęłam więc czujnie obserwować i kontrolować swoje myśli przez całe dnie. Jakieś siedemset razy dziennie powtarzam słowa: Mój umysł nie jest już przystanią dla niezdrowych myśli. Za każdym razem, kiedy jakaś niecna myśl pojawi się w mojej głowie, bez wahania powtarzam: Mój umysł nie jest już przystanią dla niezdrowych myśli. Słysząc, jak pierwszy raz wymawiałam te słowa, moje ucho wewnętrzne samo się nadstawiło i reaguje na słowo przystań. Przystań jest oczywiście miejscem schronienia, portem przybycia. Wyobraziłam sobie ten port swojego umysłu. Nękało go wiele sztormów i nie jest w najlepszym stanie, ale za to ma niezłe położenie i jest głęboki. Przystań mojego umysłu, położona nad otwartą zatoką, jest tym jedynym miejscem, z którego można się dostać na wyspę mojego Ja; wyspa jest młoda, wulkaniczna, żyzna i pełna niezmąconej wiary. Doświadczyła kilku wojen, ale teraz, dzięki nowemu świadomemu przywódcy (ja) jest nastawiona pokojowo i pragnie się rozwijać.

Nie mają tu wstępu zawzięte i napastliwe myśli przypływające na zadżumionych żaglowcach i wojennych okrętach – wszystkie zostają odesłane tam, skąd przybyły. To samo dotyczy statków przenoszących gniewnych banitów, malkontentów, buntowników, i podróżujących na gapę wywrotowców… wam też dziękujemy. Nawet misjonarzy starannie się odsieje, na podstawie kryterium szczerości. To spokojna przystań, wrota pięknej i dumnej wyspy, która dopiero teraz zaczyna kultywować swój spokój. Jeśli możecie przestrzegać tych praw, moje drogie myśli, jesteście w moim umyśle mile widziane, a gościnne pokoje na Was czekają. W przeciwnym razie zawrócę was wszystkie na morze, skąd przybyłyście.



Mój umysł jest przystanią dla dobrych, zdrowych, kolorowych myśli, które wspierają mnie w rozwoju.


Wiem, czego pragnę. Taka jest moja duchowa misja i ona będzie trwała bez końca.



**
Tekst opublikowany w Kopalni Wolnego Czasu, pt. W przystani mojego umysłu czyli sztuka odnajdywania

Zapraszam.

***

06 lutego 2011

o miłości

*







W obliczu sytuacji, w której niewiele wiadomo, a nawet NIC, odkrywam na nowo poczucie słabości i bezsilność w kontekście miłości.




Sprawa bycia silnym lub słabym wiedzie nas bezpośrednio do kwestii miłości. Nie możemy pozwolić sobie na słabość, o ile nie jesteśmy otoczeni miłością. Bez niej nie jest bezpiecznie być słabym. Dlatego pieczołowicie wznosimy zewnętrzne mury. Im mniej wiemy o miłości, tym skuteczniejszą fasadę potrzebujemy postawić.

Miłość sprzyja słabości, pozwalając nam ujawnić swoją bezsilność. Miłość ma tak wielki szacunek dla nas, że akceptuje nasze autentyczne ja, pozwalając nam być tym, kim rzeczywiście jesteśmy. Nie szokuje jej ani nie odstrasza słabość. Przeciwnie, czyni dla nie miejsce. W istocie - podobnie jak prawdziwa siła - miłość ma swe źródło w słabości. Wszyscy wiemy, jak trudno jest kochać kogoś, kto jest powierzchownie silny, zarozumiały. Właśnie dlatego dzieci wzbudzają w nas miłość. Słabość, którą w nich widzimy, jest naturalna - i rozpoznajemy w niej samych siebie.

Z powodu miłości nasze zmagania tracą swą moc - żaden wysiłek czy dokonanie nie zaskarbią nam dobrego życia. Możemy znaleźć dobre życie, tylko jeśli zatrzymamy się i przyznamy do swojej słabości i kruchości. Wzrost nie polega na stawaniu się lepszym, lecz na stawaniu się bardziej człowieczym, bardziej otwartym i chłonnym na miłość.

By znaleźć dobre życie, nie potrzebujemy stawać się religijni, moralistyczni czy bez zmazy albo w dowolny inny sposób postępować wbrew swej najgłębszej naturze. Wystarczająca jest otwartość na realność faktu, iż jesteśmy kochani.
Tommy Hellsten
Odwaga poddania się

03 lutego 2011

w stronę światła

*




Idź drogą, którą obrałeś. Wszystko się zmienia wokół Ciebie i nieustannie zmierza ku obiektywnemu zakończeniu. Twój kolejny ruch jest przemyślany i zaowocuje dobrymi skutkami. Miej jednocześnie świadomość, że spotkasz wyzwania, którym stawisz czoła.




from mailbox

linkWithin

Related Posts with Thumbnails