28 stycznia 2011

dziękować

*













Dziękować to znaczy:
przyjmować to, co jest mi dane w prezencie,
trzymać to z uważnością w swoich dłoniach,
przyjmować do mojego serca,
aż wewnętrznie poczuję,
że teraz stało się to częścią mnie samego.

Dziękować to też oznacza:
przeistoczyć w działanie to,
co przyszło do mnie w darze,
a co teraz stało się fragmentem mnie samego,
aby i inni mogli ubogacać się tym,
co ja zyskałem.

Dopiero wtedy ,
to, co mi zostało podarowane,
dotrze do swojej pełni.


Bert Hellinger

**

Uczestniczę i doświadczam spotkań, które wypełniają mnie i radością i wdzięcznością.

Oto kolejne warsztaty dla rodziców oczekujących maleństwa, których celem jest uświadomienie sobie znaczenia pielęgnacji związku w czasie, kiedy już 'jest nas troje', wzbogaciły nas wszystkich o wzruszające chwile, kiedy serce i duszę porusza najprostsze słowo: dziękuję.
Wdzięczność "że jesteś" ukochanym towarzystwem w codzienności, jest niezastąpionym wsparciem. W swoim rozwoju czerpiemy moc nie tylko z siebie, ale i z uważności, zaangażowania partnera, i jest to proces zjawiskowy, 'żywy'. Nie ma wczoraj, nie ma jutra, jest Teraz - dar Nowego Dnia, który pragnie widzieć i czuć, w słowie, w spojrzeniu, w geście Twoją miłość.


***

27 stycznia 2011

wewnętrzny uśmiech

*









Zawsze gdy siedzisz i nie masz nic do roboty, po prostu odpręż dolną szczękę i otwórz nieco usta. Zacznij oddychać ustami, ale nie za głęboko. Niech tylko ciało oddycha, aby był to płytki oddech. A kiedy poczujesz, że oddychanie stało się bardzo płytkie i usta są otwarte i szczęka rozluźniona, całe ciało będzie bardzo odprężone.

W tej chwili zacznij odczuwać uśmiech - nie na twarzy, a w całym swoim wewnętrznym istnieniu... i zdołasz to uczynić. Nie jest to uśmiech, który pojawia się na ustach - jest to uśmiech egzystencjalny, który rozprzestrzenia się w samym wnętrzu.

Spróbuj, a przekonasz się, czym on jest, bo nie można tego objaśnić. Nie potrzeba uśmiechać się ustami, twarzą, będzie to tak, jakbyś uśmiechał się z brzucha, oto brzuch się uśmiecha. I jest uśmiech - nie uśmiech, jest więc bardzo, bardzo łagodny, delikatny, wrażliwy - przypomina mały kwiat róży, który rozwija się w twoim wnętrzu, a jego aromat rozprzestrzenia się w całym ciele.

Gdy poznasz ten uśmiech, możesz pozostać szczęśliwy przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. A zawsze, gdy czujesz, że brak ci szczęścia, tylko zamknij oczy i pochwyć ten uśmiech, a szczęście się pojawi. W ciągu dnia jest wiele okazji do schwytania go. On zawsze jest.

Dalajlama

23 stycznia 2011

o Bliskości


*










**

Człowiek pragnie Bliskości i jednocześnie obawia się jej, bez względu na to, czy jest tego świadomy, czy nie. Bliskość oznacza odkrycie się przed Innym. Jesteśmy sobie obcy: nikt nie zna nikogo. Jesteśmy obcy nawet sobie samym, kiedy tak naprawdę nie wiemy kim jesteśmy.

Bliskość, zbliżenie się do drugiego człowieka, oznacza odrzucenie wszystkich mechanizmów obronnych; tylko wtedy owa bliskość jest możliwa. Ale powstaje lęk: gdy przestaniesz się "bronić", gdy zrzucisz wszystkie maski, jakie nosisz, kto wie, co zrobi z tobą ta druga osoba?

Wszyscy ukrywamy tysiące rzeczy, nie tylko przed innymi, ale nawet przed samymi sobą, gdyż byliśmy wychowani w społeczeństwie, które narzuciło nam tysiące zahamowań, tysiące zakazów, nakazów, tabu. Stąd lęk przed drugim człowiekiem, i poczucie obcości, bez względu na to, czy żyjesz z tą osobą dziesięć, dwadzieścia, czy trzydzieści lat, owa obcość nigdy nie znika. I czujesz się lepiej, gdy zachowujesz trochę dystansu i masz w zanadrzu swoje mechanizmy obronne, gdyż ktoś może wykorzystać twoją słabość, twoją podatność na zranienie. Tak, każdy, dosłownie każdy obawia się bliskości.

Sytuacja jest niełatwa, gdyż każdy PRAGNIE bliskości. Bez niej jest samotny we wszechświecie, żyje bez przyjaciela, bez ukochanej, bez kogokolwiek komu mógłby ufać, bez kogokolwiek przed kim mógłby odkryć swoje rany. Warto pamiętać, że rany nie zabliźnią się, jeśli nie są odsłonięte. Gdy je zasłonisz, wypełnią się jedynie jeszcze większą ropą.

Bliskość jest podstawową potrzebą człowieka, więc każdy jej pragnie, ty też... ale jednocześnie pragniesz też, aby to ta DRUGA osoba się zbliżyła, aby się odsłoniła, odrzuciła swoje mechanizmy obronne, odkryła swoje rany, zerwała maski, które nosi, odkryła swoją autentyczną osobowość, stanęła zupełnie "nago" przed tobą. A jednocześnie pragnąc bliskości, sam obawiasz się odsłonić siebie.

Jest to jeden z zasadniczych konfliktów pomiędzy przyjaciółmi, ukochanymi: nikt nie chce się odsłonić, stanąć w "nagości", zupełnie szczerze przed tym drugim. A oboje pragną bliskości...

Stąd, jeśli nie uświadomisz sobie zahamowań i stłumień, które 'podarowali' Tobie rodzice, twoje wychowanie, twoje społeczeństwo, twoja kultura i twoja religia, wtedy nigdy tak naprawdę nie zbliżysz się do nikogo. Przejmij inicjatywę i, zamiast obwiniać, weź odpowiedzialność za swoje Życie oraz spełnienie swoich najgłębszych potrzeb; nie przerzucaj tego na tę drugą osobę.

Często, nawet gdy ktoś inny jest gotowy, by obdarzyć cię swoją miłością wycofujesz się. Pojawia się obawa: "tak, to piękne, ale jak długo będzie to trwać? Wcześniej, czy później będę musiał się odkryć". A miłość oznacza bliskość, miłość to dwie osoby zbliżające się do siebie, miłość to dwa ciała w jednej duszy. I pojawia się lęk, lęk o swoją duszę, swoje wnętrze... "przecież nie jestem doskonały, lepiej się ukryć, lepiej się nie odkrywać, niż narazić na odrzucenie"... I w ten sposób lęk przed odrzuceniem nie pozwala ci przyjąć miłości, nie pozwala ci zbliżyć się do innej osoby.

Co zatem robić? Pierwszy, podstawowy krok to akceptacja siebie samego, takiego jakim jesteś. Spójrz do wewnątrz i odrzuć wszystko, co zostało ci narzucone; wszystko co powoduje twój wstyd. Zaakceptuj swoją naturę, taką jaka jest, a nie taką jaka powinna być. Wszystkie powinienem vs nie powinienem to przyczyna choroby ludzkiego umysłu. Odrzuć wszystkie powinności bycia kimś ważnym, pobożnym, respektowanym. Nie ma nic piękniejszego od bycia prostym i zwyczajnym, od bycia po prostu sobą. Możesz wyrażać siebie autentycznie i szczerze: stajesz się otwarty i ta otwartość pomoże innej osobie otworzyć się przed tobą. Twoja bezpretensjonalna, autentyczna prostota to zachęta dla bliskości, zaufania i otwartości ze strony drugiej osoby. Gdy znikają wszystkie powinienem vs nie powinienem, gdy nie musisz się już ukrywać i bać, wtedy pojawia się bliskość.

Kiedy pojawia się miłość, kiedy chcesz w nią głębiej wejść, powstaje następne wyzwanie. Wchodząc głębiej w miłość, tracisz swoje fałszywe "ja". I zaczynasz się bać, unikać głębi miłości, gdyż ta głębia jest jak śmierć. Zaczynasz tworzyć bariery między sobą a twoją ukochaną, gdyż kobieta wydaje się jak przepaść, przepaść przez którą możesz zostać wchłonięty. Powstałeś z kobiety, ona jest łonem, przepaścią. Jeśli może dać ci życie, może dać ci też śmierć. Kobieta jest niebezpieczna, tajemnicza. Nie potrafisz żyć bez niej i jednocześnie nie potrafisz żyć z nią. Nie możesz się od niej oddalić, gdyż bez niej życie jest puste; nie możesz się do niej zupełnie zbliżyć, gdyż wtedy tracisz swoje "ja".

Ten konflikt jest typowy w każdej miłości. Zatem czynisz kompromisy: nie oddalasz się zbyt daleko, ale też nie zbliżasz się totalnie. Stoisz gdzieś w środku, balansując sobą, ale wtedy miłość nie może się pogłębić. Głębia miłości jest osiągalna tylko wtedy, gdy odrzucisz lęk i skoczysz z zamkniętymi oczami głową w przód.

Jest to niebezpieczne - miłość może zabić twoje ego, twoje "ja". Miłość to trucizna dla twojego fałszywego "ja". Miłość to życie dla ciebie prawdziwego, miłość to śmierć dla twojego ego. Musisz skoczyć. Musisz się zbliżyć i dosłownie rozpłynąć w kobiecie, ta bliskość to drzwi do boskości, do wieczności.

Kobieta ma podobne wyzwanie przed sobą. Im bardziej zaczyna zbliżać się do mężczyzny, ten tym bardziej stara się od niej uciec i znajduje tysiące wymówek, by się oddalić. Zatem kobieta musi czekać, a czekanie oznacza, że kobieta nie przejmuje inicjatywy, która wygląda na obojętność, a obojętność może zabić miłość. Nic nie jest bardziej zabójcze dla miłości niż obojętność. Nawet nienawiść jest lepsza, gdyż jest przynajmniej pewnym rodzajem relacji miedzy dwojgiem osób. Miłość może przetrwać nienawiść, ale nie znosi obojętności. I stąd kobieta ma trudności; jeśli przejmuje inicjatywę, mężczyzna ucieka, gdyż większość mężczyzn nie znosi kobiet, które podejmują inicjatywę. Mężczyzna czuje, że zbliża się przepaść, więc lepiej uciec, zanim będzie za późno. Tak właśnie powstają donżuani. Krążą od jednej kobiety do drugiej, wypełnieni lękiem, że przepaść może ich wchłonąć. Donżuani nie są prawdziwymi kochankami, choć na nich wyglądają: każdego dnia nowa kobieta. Donżuani to przestraszeni ludzie, obawiający się bliskości.

Zatem kobieta również stoi pośrodku; tak jak mężczyzna między lękiem przed przepaścią a pragnieniem bliskości, tak kobieta między przejęciem inicjatywy a obojętnością. Obie sytuacje są złe, to zwykłe kompromisy. A kompromisy nie pozwalają rozkwitnąć miłości. Kompromisy nie pozwalają niczemu rozkwitnąć. Kompromisy to kalkulacja, spryt, potrzebne w biznesie, ale nie mające nic wspólnego z miłością. Więc zaryzykuj, przekrocz granice swojego ego i skocz - skocz w prawdziwą bliskość, skocz w prawdziwą miłość.

Na początku miłość ma barwę seksu. Jeśli jest płytka, pozostanie do tego seksu zredukowana; tak naprawdę to nie będzie żadna miłość. Seks może być piękny, gdy towarzyszy mu fascynacja z miłości.

Bliskość w stosunku do jednej kobiety lub mężczyzny jest dużo lepsza, niż mnogość relacji partnerskich. Może ta mnogość jest zabawna, ale powierzchowna, nigdy nie zdołasz rozwinąć się wewnętrznie. Miłość to nie sezonowy kwiatek, potrzeba jej wiele czasu by rozkwitła. Każdy mężczyzna ma w sobie pierwiastek kobiecości, każda kobieta ma w sobie pierwiastek męskości. Jedyny sposób, aby się o tej jedności przekonać, to bycie w głębokiej bliskości. Pozwalaj rozkwitać zaufaniu, odsuwaj wszystkie bariery dzielące cię od drugiej osoby.

Uduchowienie oznacza ciepło, miłość i bliskość. Źródłem ciepła jest kobieta. Jej miłość i oddanie, połączone z intelektem mężczyzny; jej serce połączone z głową mężczyzny, mogą uczynić cud.

Kobieta i Mężczyzna. Dzielą się swoją miłością, swoimi sercami. Rozwijają w głębokiej harmonii i poczuciu nieograniczonej bliskości. W ten sposób zmieniają świat.

Osho

16 stycznia 2011

klucz i zamek

*



To begin a great relationship, know what you want. Know what the needs of your body are, what the needs of your mind are, and what fits well with you. There are millions of men and women, and some will make a good match for you and others won't. The two of you only need to be like a key in the lock a match that works.

The Miguel Ruiz Academy of Awareness


Przeczytałem Twój wpis o KLUCZU. Wcześniej już wiele razy myślałem o tym do Ciebie napisać.


Chciałem pisać o tym, że ludzie różnią się od siebie. Z perspektywy mojego JA słyszałem i czytałem o tym od liceum, odkąd zacząłem szukać swojego przyjaciela na życie. Wtedy jednak wydawało mi się, że jeżeli coś nie pasuje, coś nie wychodzi, to w dużej mierze zależy to od woli i zrozumienia, aby się dostosować, zmienić się. To oczywiście jest prawda, ale ten mechanizm dostosowawczy ma ograniczony zakres tolerancji, i jest on znacznie mniejszy niż siła miłości - fascynacji, która na początku jest zdolna przenosić góry, ale jednak z czasem słabnie i zaczyna funkcjonować w oparciu o prawdziwe potrzeby i prawdziwe możliwości.

Młodzi ludzie tego nie wiedzą, i trzeba im życzyć prawdziwego szczęścia, aby trafili na partnera, który naprawdę do nich pasuje. Druga opcja, to, aby tego uczyć, ale tak żeby naprawdę ta nauka działała. Ogromna rola w tym po stronie rodziny, ale jak to robić?

Ja to zrozumiałem i odczułem dopiero jakieś dwa lata temu i sam jeszcze swojego życia nie umiem uporządkować.


……….


Rzeczywiście, faktem jest, że ludzie różnią się każdy od każdego.
Każdy z nas jest jak odrębny świat, z natury mający do swej odrębności prawo, co się wiąże z uznaniem tej odrębności, na każdym poziomie i przez każdego.
Dąb z brzozą nie spierają się o to, kim są, tylko są przez całe swoje życie sobą, i nie przeszkadzają nawzajem sobie być sobą, i rosną obok siebie na swoich zasadach współistnienia, współegzystują ze sobą i dzielą to samo słońce, tę samą ziemię i korzystają z tego samego ujęcia wody.
i dąb nie domaga się, by brzoza stała się dębem tylko dlatego, że dąb jest większy.
A ludzie to robią w stosunku do innych ludzi, bo zaspokajają potrzebę kontroli, władzy, i posiadania, co wynika z decyzji, najczęściej nieuświadomionych.

Jak się ma do tego miłość?
Miłość Jest
Manifestujemy jej obecność w nas tak, lub inaczej.
Miłość jest jak słońce.
Albo dostrzegamy słońce i cieszymy się nim i dzielimy radością, albo nie dostrzegamy słońca i marudzimy, że przeszkadza nam chmurka albo dwie, i mnóstwo powodów przeszkadzających znajdujemy, by pomarudzić i ponarzekać. A ono nadal sobie świeci, niezależnie od naszych humorów.
To samo z miłością.
Czasem próbujemy pod przykrywką miłości uskutecznić pragnienie posiadania i zarządzania drugą osobą, która, jak już uznaliśmy na początku, jest odrębnym światem, to jest to tylko pragnienie posiadania, które z miłością ma tyle wspólnego, że używa się nazwy 'miłość’, która z miłością nawet się nie minęła.

Tak jak nie można słońca posiadać, tak miłości posiąść się nie daje, a tym samym miłości drugiego człowieka nie można mieć na żądanie. Owszem, jeśli człek się uprze i zrezygnuje z miłości na rzecz posiadania i sprawowania kontroli, to może zarządzać drugim człowiekiem, o ile oboje chcą tego samego, świadomie, bądź nieświadomie.

W miłości nie istnieje jakakolwiek strategia zarządzania sobą czy drugą osobą, w której stosuje się chwyty typu 'dostosowanie' czy tolerancja. Relacja opierająca się na miłości nie funkcjonuje w oparciu ani o prawdziwe ani nie-prawdziwe potrzeby. Relacja opiera się na byciu dwojga ludzi razem, bo im ze sobą dobrze pod każdym względem.
Miłość jest jak słońce i może manifestować się podczas zaspokajania potrzeb, ale ich nie zaspokaja.

Co do partnera i do klucza? Ów klucz to bardzo ogólna zasada, która mówi o harmonii, otwarciu, szacunku, życzliwości, zrozumieniu inności i zgody na inność, zgody na bycie sobą. Ów klucz jest przenośnią dla sposobu nastawienia się do siebie i do drugiego człowieka. Ów klucz i zamek są symbolem dla sytuacji, w której oboje czują, że chcą razem być, bo ufają sobie, a na tym zaufaniu pragną oprzeć codzienność, która przynosi różne wyzwania, a które oboje są gotowi podejmować, razem się wspierając.

Trafić na ‘tego’ drugiego człowieka to i owszem, kwestia szczęścia, ale kiedy człowiek jest gotowy, by dzielić się swoją miłością z drugim człowiekiem, to on po prostu pojawia się. Kwestia sprowadza się do wewnętrznej gotowości i motywacji bycia z partnerem.
Motywacją jest to, by dzielić się z nim swoją miłością, zaufaniem, swoimi darami, zdolnościami, oraz swoimi podróżami w krainę cienia, które każdy człowiek ma wpisane w swój życiorys, bo to wynika z jakości kondycji ludzkiej.

Owo dopasowanie ‘klucza i zamka’ opiera się na świadomości intencji i świadomych decyzjach, znajomości siebie a szczególnie swej motywacji.
To rodzaj motywacji decyduje o tym, czy związek jest dopasowany i jest stworzony do tego, by się oboje w nim rozwijali, czy to tylko powierzchowna fascynacja. I jedno i drugie jest ludzkie i tak samo dobre. Kluczowe (sic!) jest to, by być tego świadomym i nie oczekiwać od innych tego, czego sami nie potrafimy podarować.


Nie jest absolutną prawdą twierdzenie, że dobre związki są, albo mają być na całe życie.
Związki są takie, jakie są, i jakie mogą być, jedne dłuższe, drugie krótsze. To kwestia świadomych, bądź nieświadomych wyborów, kwestia tego, czego pragniemy, i czy oboje pragniemy tego samego,
wszak może się zdarzyć, że przychodzi czas, iż pragniemy czegoś innego i osobno, i mamy do tego prawo, po prostu. Oczywiście wplatamy w to i dojrzałość i odpowiedzialność.

Rodzice i dzieci.
Właściwym sposobem tzw. nauki dojrzewania do związku jest pokazać dziecku, w jaki sposób zbudować świadomy: i mocny i pełen zaufania i miłości związek z samym sobą.
Wiara w swoje możliwości, wyjątkowość, jedyność istnienia, prawo do popełniania błędów, jako forma wewnętrznego rozwoju, i zaufanie, to elementy, którymi obdarowujemy dzieci codziennie rano, od nowa, szczególnie zaufanie typu carte blanche. To jedyny sposób, jaki znam by dzieci zbudowały w sobie źródło własnej mocy, z którego czerpią moc do indywidualnego odkrywania sposobów okazywania miłości, w tym na stworzenie trwałego związku z własnym terytorium i umiejętnością poszanowania własnego świata i innych światów.
Jest to możliwe przy zaufaniu, które jest jedną z form manifestacji bezwarunkowej miłości, bo na niej się opiera i z niej wynika.
Trzeba żyć swoim życiem tak, jak najlepiej potrafimy, i to jest jedyne, co mamy do zrobienia. Dbajmy o swoje terytorium, zamiast mówić innym, jak mają dbać o własne. To nie słowa a działanie ma wymierny wpływ na świat zewnętrzny, szczególnie na nasze dzieci, które są z nami związane jak naczynia połączone, wiec tzw. ‘przykład’ płynie do nich ścieżkami widzialnymi (oczy, słowa, uszy) i niewidzialnymi.
Równoległą, bardzo istotną kwestią w relacji rodzice i dzieci jest moc płynąca z samego związku, czyli jaką więź tworzą ze sobą rodzice. W rodzinie związek rodziców zawsze ma pierwszeństwo przed dziećmi, i to szczęście rodziców ma podstawowy wpływ na szczęście i poczucie bezpieczeństwa u dzieci, a tym samym na fundament ich życia.

I wiesz, po kilku latach praktykowania porządkowania zauważyłam, że porządkowanie życia sprowadza się do zgody na to, co jest, w tym akceptacji siebie z całym 'wyposażeniem', oraz ustalenia tego, co jest dla nas najważniejsze, bo ta wiedza staje się bazą dla kolejnej decyzji i kolejnego kroku w odpowiedzi na każde wyzwanie, po prostu.



***

13 stycznia 2011

lustro

*











Dużo myśli nagromadziło się ostatnio [dobrych myśli]. Zadowolenie po warsztatach, a słowa: JA,TU I TERAZ, AKCEPTACJA, MIŁOŚĆ,MARZENIA, KREATYWNOŚĆ są jak zasiane ziarna w urodzajną glebę. Nawet lustro ''potrafi'' posłać komplement.

Mój mąż powiedział do mnie:
teraz wiesz, że nic nie wiesz
,

a ja odpowiedziałam :
nie Kochanie, teraz wiem, że jestem, i mam potrzeby
.

ze skrzynki mailowej

***

12 stycznia 2011

skąd wiesz?

*











Nancy i Helen piły kawę. Nancy spytała:
- Skąd wiesz, że Twój mąż Cię kocha?
- Każdego dnia wynosi śmieci - odpowiedziała Helen.
- To nie jest miłość tylko wykonywanie obowiązków domowych.
- Daje mi tyle pieniędzy, ile potrzebuję.
- To nie jest miłość. To hojność.
- Nigdy nie patrzy na inne kobiety.
- To nie jest miłość. To ograniczanie pola widzenia.
- Zawsze otwiera mi drzwi.
- To nie jest miłość tylko dobre maniery.
- Całuje mnie nawet wtedy, gdy jadła czosnek i mam lokówki we włosach.
- O, to właśnie jest miłość!
fragment
Osho, The book of Women


***

linkWithin

Related Posts with Thumbnails