*
27 lipca 2010
przebudzenie
*
20 lipca 2010
życie jest Górą
*
Są góry zewnętrzne i góry wewnętrzne. Sama ich obecność nęci, wzywa do wspinaczki. Być może pełna nauka Góry zawiera się w tym, że całą Górę niesiesz w sobie, tę zewnętrzną i tę wewnętrzną. Czasami szukasz Góry długo i bezskutecznie, aż nadchodzi pora, kiedy masz właściwą motywację i jesteś gotowy, by odkryć drogę, najpierw do podnóża, a potem na szczyt. Górska wspinaczka jest sugestywną metaforą ludzkiego dążenia, duchowej podróży, ścieżki rozwoju, przekształcenia i zrozumienia. Napotykane trudności ucieleśniają właśnie te wyzwania, których potrzebujemy, by się rozwinąć i w ten sposób poszerzyć swoje granice. W końcu samo życie jest Górą, nauczycielem stwarzającym doskonałe okazje do wewnętrznej pracy rośnięcia w moc i mądrość. Kiedy zdecydujemy się na tę podróż, czekają nas długie lata nauki i rozwoju. Zagrożenia są poważne, ofiary przerażające, rezultat zawsze niepewny. Ostatecznie to sama wspinaczka jest przygodą, (…) i wreszcie, u kresu jednej z dróg, na szczycie, stojąc już tam, wysoko, zyskujesz nową perspektywę, co może na zawsze zmienić twoje widzenie świata.
…
i tak rozwija się ta przygoda – twoje życie.
Wszyscy razem odbywamy metaforyczną wspinaczkę na Górę. I potrzebujemy wzajemnej pomocy.
17 lipca 2010
oddech trzmiela
Człowiek jest istotą duchową, która doświadcza swej fizyczności.
*
W fazie pierwszej biorę głęboki wdech nosem i czuję, jak brzuch przykleja się do kręgosłupa, przepona podnosi się aż pod mostek, a klatka piersiowa wypełnia się jak balon. W drugiej fazie następuje wydech, powoli, ale tak, że wypuszczam powoli powietrze przez usta, która są nadal zamknięte i rozluźnione, i tylko powietrze 'na wargach gra', czego efektem jest dźwięk buczącego trzmiela. Powietrze wydycham dopóki, dopóki przepona nie opadnie na dno brzucha. Pomiędzy wdechem i wydechem następuje 3,4 sekundowy bezdech.
Praktyka pranajamy przejawia się na różne sposoby. Niezależnie od sposobu pozwala ona na skupienie na sobie i na chwili teraźniejszej. To krok ku świadomości siebie - samoświadomości.
15 lipca 2010
mami
*
Tytułem wstępu. Środa. Oskar zawiózł dokumenty na SGH. Wrócił późnym wieczorem i oznajmił: wyjadę wcześniej, niż planowałem, w piątek rano. Zatrzymam się na kilka dni u tatusia i z Wrocka pojedziemy do Blackwater (do wakacyjnej pracy w ogrodnictwie).
Czwartek to dziś. Wyjątkowy czas, nieco nostalgiczny, ciepły, wysubtelniony. Wiem, że to ostatnie chwile w dotychczasowej formie. Od dziś w pełni żyje na swoje konto, swoim życiem i będzie gościem w mej codzienności. Naturalne następstwo zdarzeń w rozwoju życia.
Uśmiecham się. To już!
Rozstania mają swój klimat radosno-smutny i jemu się poddaję. Czasem łapię się na tym, że mam łzy w oczach, co znaczy tyle, iż jakaś cząstka we mnie jest przywiązana do roli bycia mamą dla syna. Z tego utożsamienia bierze się opór, który na planie fizycznym manifestuje się specyficznym bólem, lękiem; ta cząstka, moje kochane ego, nie zgadza się, nie akceptuje zmiany, walczy z faktami, chce je nagiąć do bezpiecznej stabilności, bo tylko niezmienność jest dla umysłu gwarancją bezpieczeństwa.
Ludzkie złudzenie, po prostu, jedno z wielu.
A ponieważ ta cząstka mnie należy do mnie, czuję co czuję: falowanie.
Poniedziałek. Dzień 19 urodzin. Rozmowa telefoniczna. Po męsku: rzeczowa i krótka. Oskar wydaje się bardziej oddalony niż kiedykolwiek.
Zawsze oddawałam mu dużo miejsca dla siebie, dbałam o jego niezależność, chroniłam przed sobą samą, szczególnie wtedy, kiedy pojawiła się w domu nieobecność mężczyzny, podkreślając, iż, aż tylko synem jest. A dziś... być może ze względu na to ostateczne ciecie pępowiny, czuję jego niezależność mocniej, jakby mi nic po nim nie zostało. Uważnie śledzę swoje myśli i widzę, na co mają ochotę, że mogłabym łatwo dać się im zapędzić w kozi róg zagubienia, gdyby nie to, że jestem coraz lepszym detektywem, a poza tym, na swoim terytorium to ja rządzę!!!
Umysł aktywuje miliony myśli i emocje z nimi związane, w tym poczucie pustki. Wiadomo, że umysł to praktyczny program do zarządzania; doskonałe narzędzie, które nie poddaje się zmienności tego świata. Kiedy zachodzi zmiana i jakiś algorytm przestaje być użyteczny - to fiksuje, zawiesza się, ot! klasyczny przykład starego oprogramowania, który nie jest w stanie sprostać nowym zadaniom.
Ciekawe doświadczenie.
Przeżywam je na wielu poziomach, a ponieważ jestem kobietą, człowiekiem, to witam wśród swoich niespodziewanych gości różnorodne ludzkie emocje, albowiem wiem, że zauważone, docenione, odpłyną w siną dal, pozostawiając po sobie wielobarwną tęczę.
10 lipca 2010
zgoda na Los
*
Żałoba po najbliższych trwa rok. To jest czas na opłakiwanie, na żal, na rozpamiętywanie, tak, by kiedy minie ten czas pozwolić życiu na życie, a śmierci na śmierć być tym, czym jest. Żywi wracają do życia zostawiając dusze zmarłych w spokoju. Natura daje każdemu czas na wyzwolenie się od przywiązania, na odnowienie, na szanse na jeszcze raz od nowa. Dostosowując się do reguł życia i śmierci, do czasu i na radość i na żal, przeżywając je w pełni, bierzemy odpowiedzialność za dar życia takim, jakie ono jest, a jest ono nieustanną zmianą i przemianą.
Podobno Indianie Hopi mają zwyczaj gromadzenia się przy opłakującym przez jakiś czas. On ma prawo opowiedzieć swoją historię i swój ból dwukrotnie, tak, by opłakać i pożegnać się. Jeśli będzie chciał po raz trzeci opowiedzieć, będzie tkwił kurczowo przy swoim żalu, wówczas wszyscy w kręgu odwracają się od niego ze słowami: nie pozwolimy Twojemu bólowi pochłonąć Ciebie.
Jest czas życia i jest czas śmierci. Pozostaje jeno zgodzić się, że tak już jest - i już.
Nie ma większego bólu dla kobiety - matki, kiedy odchodzi dziecko. Jak opłakać do końca i zgodzić się na taki los?
Podziękować za dar bycia mamą, podziękować za wszystkie lata razem, po czym świadomie pożegnać się słowami - zgadzam się na twój los i daję ci już spokój. Można jeszcze złożyć obietnicę: dla twojej chwały i na twoją cześć zrobię ze swoim życiem coś dobrego, po czym odwrócić się w stronę światła, w stronę życia. W ten sposób uwalniamy duszę, która zaznaje spokoju widząc nas pogodzonych, i wszyscy żyjący w rodzinie odczuwają ulgę.
Prostota komunikacji wyrażająca zgodę na Los nadaje energii rytm przepływu zgodnie z tym, jak się rzeczy mają na poziomie duchowym, co transformuje rzeczywistość na poziomie fizycznym do harmonijnej równowagi.
08 lipca 2010
gwiazdka z wody
*
Elastyczne struktury cząsteczek wody rezonują z otoczeniem tak, że możemy przekonać się, w jaki sposób nasze słowa kształtują rzeczywistość, i że nasze myśli, intencje mają stwórczą moc.
Woda reaguje na wszelkie przejawy świadomości różnorodnością kształtów i zniekształceń kryształów w zależności od energii, jakie niosą intencje zawarte w słowach: "Dziękuję", "Kocham Cię", "Nie znoszę Cię"... - możemy je traktować jak wiadomości pisane sympatycznym atramentem.
Naukowe doświadczenia opisane w książce "Tajemnice wody" prowadzą do konkluzji na temat naszej ziemskiej rzeczywistości; jeśli nasze ciała składają się z ok.70-90% z wody i, jeśli woda rezonuje z nasza intencjonalnością zawartą w myślach, słowach, działaniu, to pojawia się zagadnienie: co nasze myśli, emocje robią z nami?
No właśnie! Co możemy zrobić z tym fenomenalnym odkryciem? Co możemy stworzyć dla siebie, dla innych, dobrego?
kryształy wody
w sąsiedztwie kwitnącej wiśni
07 lipca 2010
sedno rzeczy
03 lipca 2010
chabrowy kubeczek
*
Jeśli nie potrafię zmywać naczyń radośnie i usiłuję jak najprędzej odwalić zmywanie, aby zabrać się do deseru, to okażę się równie niezdolny do cieszenia się deserem. Z widelcem w dłoni będę rozmyślać o tym, co mam po obiedzie do zrobienia, pozbawiając się tym samym smaku, konsystencji, wyglądu, a nawet samej przyjemności jedzenia. Stale wchłaniany przez przyszłość, nie będę zdolny żyć teraźniejszością.
Święta jest każda myśl i każde działanie opromienione słońcem świadomości. W jej świetle nie ma podziału na święte i świeckie. Przyznaję, że naczynia zmywam dość powoli, ale w pełni przeżywam każda chwilę i czuję się szczęśliwy. Zmywanie naczyń jest jednocześnie środkiem i celem. innymi słowy zmywamy nie tylko po to, żeby mieć czyste talerze, ale również zmywamy po to, żeby zmywać...
Myjemy naczynia po to, żeby świadomie przeżywać każdy moment mycia naczyń.
02 lipca 2010
idealna aureola
*
Pewien człowiek wszedł do gabinetu lekarskiego i rzekł:
- Panie doktorze, cierpię na okropny ból głowy, który ani na chwilę nie ustaje. Czy mógłby pan cos na to poradzić?
- Owszem - odparł lekarz - ale najpierw chcę ustalić parę szczegółów. Prosze mi powiedzieć, dużo alkoholu pan pije?
- Alkohol? - zawołał oburzony mężczyzna - Nigdy nie tykam tego świństwa.
- A palenie?
- Uważam, że jest obrzydliwe. Nigdy w życiu nie tknąłem tytoniu.
- To trochę kłopotliwe pytanie, ale muszę wiedzieć, wie pan, sposób w jaki mężczyźni... czy nie spędza pan nocy poza domem w towarzystwie kobiet?
- Oczywiście, że nie. Za kogo mnie pan bierze? Jestem w łóżku codziennie najpóźniej o dziesiątej.
- Proszę mi jeszcze powiedzieć - rzekł lekarz - ten ból głowy, o którym pan mówi, czy jest ostry, przeszywający?
- Tak - odparł mężczyzna. - Właśnie tak. To ostry przeszywający ból.
- No tak, to proste, drogi panie. Ma pan kłopot, bo pańska aureola jest zbyt ciasna. Żeby panu pomóc, musimy ja trochę rozluźnić.
Kłopot z ideałami polega na tym, że jeśli wszystkie wprowadzisz w życie, życie z Tobą staje się niemożliwe.