*
W nieruchomym punkcie wirującego świata...
W nieruchomym punkcie odbywa się taniec
W nieruchomym punkcie odbywa się taniec
T.S.
Eliot
Ciało jest światynią ducha... od tych słów
rozpoczęłam opowieść o mojej codziennej praktyce 'jogowania' i zamyśliłam się
na ponad rok czasu.
Kobra, pies z głową w dół albo w górę, gwiazda,
dziecko, trójkąt, drzewo, wojownik, góra, .... oto asany, w rytm których
wyginam ciało, żeby się na dobre obudziło do nowego dnia, do śniadania, do
pracy, do działania w ogóle... To czas, kiedy wsłuchuję się w ciało, w oddech,
ogarniam swoje emocje, dyscyplinuję nieustanny strumień myśli.
Można zasłuchać się w ciszę swojego ciała w
swoim towarzystwie albo w grupie, tak jak realizowany jest projekt „joga na
trawie” w różnych miejscach w Polsce, a w Zielonej Górze na polance obok
amfiteatru w każdy sobotni bezdeszczowy poranek, albo w szkole jogi - w moim
mieście to ulubiona przeze mnie Szkoła Jogi: Powitanie Słońca.
ps.
anegdota, z której zaczerpnęłam tytuł
wpisu:
otóż
23 kwietnia 2008 podczas wykonywania asan na porannej grupowej sesji jogi,
którą prowadziła Joasia Szczepaniak, jedna z ćwiczących pań o imieniu Bronia,
mająca niezwykłe poczucie humoru, tak skomentowała strzykanie w swoich
kolanach: kości mi strzykają jak u nieboszczyka. Wybuchł śmiech i z
zabawy słownej w przeróżnych kontekstach ustaliliśmy, że to niebo strzyka w
naszych kolanach
____________________________
foto Gairanger
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję