*
Jeżeli wiatr wieje w twarz, nie staraj się go przezwyciężyć, zwolnij. - M.Tomalik
13 listopada
Jeżeli wiatr wieje w twarz, nie staraj się go przezwyciężyć, zwolnij. - M.Tomalik
13 listopada
Intro
Budzę się w buszu, przecieram zaspane oczy,
Wytrzepuję piasek z włosów,
Gdy jasne promienie słońca palą bez litości,
Czas ruszać w drogę, czas poszukać deszczu,
Uciec z klatki jarzącej się oślepiającym światłem żarówek,
Łapię okazję, jadę na kolejną równinę,
Omijam, doskonalę, przetrwam to, co zostawiłem za sobą.
W buszu trzeba być sobą, trzeba być rozsądnym, nie należy się spieszyć i trzeba się poddać naturze. Australijczycy mówią: go as you flow!,
czyli płyń z falą. Jeżeli wiatr wieje w twarz, nie staraj się go
przezwyciężyć, zwolnij. Jeśli masz wiatr w plecy, wykorzystaj go i
pokonaj większy dystans.
post scriptum
cytuje wpis sprzed 3 lat Moments, kiedy sięgnęłam po dwóch tygodniach przerwy do pisania, a było wówczas tak bardzo niełatwo, jak to bywa w okresie żałoby (jeno wtedy tego nie wiedziałam). Proces ówczesny stał się moim permanentnym doświadczeniem, i stwierdzam z pełną świadomością, że (wreszcie?!) zaczynam rozumieć jego jakość, dystansować się i nie utożsamiać z emocjonalnym zgiełkiem, nie czekać aż minie, tylko oddychać przyjmując postawę obserwatora, który widzi i czuje to, co czuje i potrafi się uśmiechnąć do słońca na horyzoncie i do swojego smutku też (akceptacja instynktu???).
Przetrwałam to, co zostawiłam za sobą, przeżyłam każde cierpienie, i mam wrażenie, że wypaliły mnie one od środka zostawiając przestrzeń pustą - całe nic, którego nie mam już ambicji wypełniać czymkolwiek - wzniosłym, zwykłym czy jakimkolwiek, pod czym podpisałabym się. Wyczerpała mnie do szpiku rola kontrolowania, planowania zarządzania swoim życiem. Wszystkie inne role zostały 'zrobione'.
Jeżeli wiatr wieje w twarz, nie staraj się go przezwyciężyć, zwolnij.
Zwalniałam tyle razy i dopiero w ostatnich tygodniach czuję, że zwolniłam właściwie. Momentami czuje ciarki na plecach z niepewności, czy wybieram właściwie, szczególnie kiedy słyszę "weź się w garść" (odpowiedzialność i konsekwencje szczerzą kły, bla, bla, bla). Równolegle, gdzieś w głębi tego, czym jestem, czuję wszechogarniający spokój, delikatne ciepło, jakbym siebie delikatnie głaskała szepcąc - wszystko jest w porządku.
I bardzo bardzo się cieszę, cicho, zwyczajnie czuję dreszcze, o których nawet nie potrafię pisać na myśl, że za rok od pół roku będę w drodze, że wybrałam szabasowy rok dla siebie, już teraz w nim jestem.
.doriroundaround.
Uwielbiam każdą komórkę istnienia w sobie za każdą szabasową sekundę i bez powodu też.
post scriptum
cytuje wpis sprzed 3 lat Moments, kiedy sięgnęłam po dwóch tygodniach przerwy do pisania, a było wówczas tak bardzo niełatwo, jak to bywa w okresie żałoby (jeno wtedy tego nie wiedziałam). Proces ówczesny stał się moim permanentnym doświadczeniem, i stwierdzam z pełną świadomością, że (wreszcie?!) zaczynam rozumieć jego jakość, dystansować się i nie utożsamiać z emocjonalnym zgiełkiem, nie czekać aż minie, tylko oddychać przyjmując postawę obserwatora, który widzi i czuje to, co czuje i potrafi się uśmiechnąć do słońca na horyzoncie i do swojego smutku też (akceptacja instynktu???).
Przetrwałam to, co zostawiłam za sobą, przeżyłam każde cierpienie, i mam wrażenie, że wypaliły mnie one od środka zostawiając przestrzeń pustą - całe nic, którego nie mam już ambicji wypełniać czymkolwiek - wzniosłym, zwykłym czy jakimkolwiek, pod czym podpisałabym się. Wyczerpała mnie do szpiku rola kontrolowania, planowania zarządzania swoim życiem. Wszystkie inne role zostały 'zrobione'.
Jeżeli wiatr wieje w twarz, nie staraj się go przezwyciężyć, zwolnij.
Zwalniałam tyle razy i dopiero w ostatnich tygodniach czuję, że zwolniłam właściwie. Momentami czuje ciarki na plecach z niepewności, czy wybieram właściwie, szczególnie kiedy słyszę "weź się w garść" (odpowiedzialność i konsekwencje szczerzą kły, bla, bla, bla). Równolegle, gdzieś w głębi tego, czym jestem, czuję wszechogarniający spokój, delikatne ciepło, jakbym siebie delikatnie głaskała szepcąc - wszystko jest w porządku.
I bardzo bardzo się cieszę, cicho, zwyczajnie czuję dreszcze, o których nawet nie potrafię pisać na myśl, że za rok od pół roku będę w drodze, że wybrałam szabasowy rok dla siebie, już teraz w nim jestem.
.doriroundaround.
Uwielbiam każdą komórkę istnienia w sobie za każdą szabasową sekundę i bez powodu też.
Australia_gdzie kwiaty rodzą się z ognia
Marek Tomalik
foto Google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję