Indianie mówią, że jeśli kogoś nienawidzisz lub nie wybaczasz, możesz zacząć kopać 2 groby: dla siebie i dla tej osoby
Wpis Marcina o wybaczaniu i powyższy anonimowy komentarz trafiający w sedno rzeczy, zainspirowały mnie do refleksji w niedzielny słoneczny poranek.
Wpis Marcina o wybaczaniu i powyższy anonimowy komentarz trafiający w sedno rzeczy, zainspirowały mnie do refleksji w niedzielny słoneczny poranek.
Sztuka wybaczania
Wybaczamy dla siebie, kiedy podejmujemy decyzję: zrozumieć zamiast ukarać.
Kiedy chcemy bardziej uwolnić się od zaprzeszłych zdarzeń, niż oglądać się ciągle za siebie.
Niełatwo zgodzić się na swoje uczucia złości, żalu, bezradności i nie oczekiwać rekompensaty. Trzeba uświadomić sobie swoje pragnienie zadośćuczynienia i podjąć decyzję, by go nie oczekiwać, zostawić przeszłość, taką jaka była, dla teraźniejszości takiej, jakiej chcemy.
Niełatwo jest oswoić jakościowo ciężkie emocje, szczególnie pragnienie zemsty, bo wygląda na to, że właśnie o to pragnienie chodzi, o fakt, że ono się pojawia i oceniamy siebie przed jego pryzmat.
Pragnienie zemsty w ocenie społecznej jest złe, i skoro je czujemy, to jesteśmy źli, więc je wycofujemy, dlatego powraca, jak bumerang, jak każde wycofane uczucie, i huśtamy się emocjonalnie pomiędzy mieszanymi, starymi i nowymi uczuciami. Lecz kiedy przychodzi i przeżywamy je w pełni, mamy w sobie na jego obecność zgodę, to za każdym jego powrotem jest łatwiej, lżej.
Skupienie się na swoich uczuciach, bez odnoszenia do pierwotnego źródła - sytuacji/aktywatora, bez nieustannego jej analizowania i grzebania, jest kluczem do jego 'rozpuszczenia' i odzyskiwania wewnętrznego spokoju oraz zrozumienia ludzkiego prawa do popełniania błędów.
Kiedy dbamy o siebie, o zdrowie fizyczne i psychiczne, to skoncentrujemy się na tym, co sami dla siebie możemy w tej sprawie zrobić,
w tej i w każdej innej.
Tak już jest, że tylko my sami mamy wpływ na to, co zrobimy dla siebie, i czy chcemy naprawiać innych, skazując się na nieustanne rozczarowania i wypalenie, czy też skoncentrujemy się na sobie.
Warto zwrócić się ku sobie, bo faktem jest, iż można zmienić tylko samego siebie, a świat wokół nas jest w dużej mierze odzwierciedleniem naszego wewnętrznego stanu.
Złość, żal, oczekiwanie, rozczarowanie, tworzą blokady w ciele, w umyśle, ograniczają możliwości, pochłaniają energię i niewiele nam zostaje na własną codzienną twórczość.
Jeśli dbamy o siebie, to wybaczamy i sobie i innym, a wiedząc, iż w każdym zdarzeniu, w każdej sytuacji, jest cząstka naszej odpowiedzialności za nią, możemy zamknąć oczy, popatrzeć drugiemu człowiekowi w oczy i powiedzieć: "część odpowiedzialności za to, co się wydarzyło, biorę ze sobą, a część pozostawiam Tobie" i zostawić, i odejść. Wziąć głęboki oddech, otworzyć oczy i robić swoje. To niełatwe, ale przynosi ulgę, poczucie wewnętrznej wolności.
Jeśli zdołamy tak uczynić, raz po raz, to znaczy, że odzyskaliśmy moc decydowania o swoim życiu, bo sztuka wybaczania jest elementem odpowiedzialności za siebie.
W tym miejscu warto jeszcze zatrzymać się nad słowami Eleonory Roosevelt: nikt nie może Cię zranić bez Twojej zgody.
Wybaczamy dla siebie, kiedy podejmujemy decyzję: zrozumieć zamiast ukarać.
Kiedy chcemy bardziej uwolnić się od zaprzeszłych zdarzeń, niż oglądać się ciągle za siebie.
Niełatwo zgodzić się na swoje uczucia złości, żalu, bezradności i nie oczekiwać rekompensaty. Trzeba uświadomić sobie swoje pragnienie zadośćuczynienia i podjąć decyzję, by go nie oczekiwać, zostawić przeszłość, taką jaka była, dla teraźniejszości takiej, jakiej chcemy.
Niełatwo jest oswoić jakościowo ciężkie emocje, szczególnie pragnienie zemsty, bo wygląda na to, że właśnie o to pragnienie chodzi, o fakt, że ono się pojawia i oceniamy siebie przed jego pryzmat.
Pragnienie zemsty w ocenie społecznej jest złe, i skoro je czujemy, to jesteśmy źli, więc je wycofujemy, dlatego powraca, jak bumerang, jak każde wycofane uczucie, i huśtamy się emocjonalnie pomiędzy mieszanymi, starymi i nowymi uczuciami. Lecz kiedy przychodzi i przeżywamy je w pełni, mamy w sobie na jego obecność zgodę, to za każdym jego powrotem jest łatwiej, lżej.
Skupienie się na swoich uczuciach, bez odnoszenia do pierwotnego źródła - sytuacji/aktywatora, bez nieustannego jej analizowania i grzebania, jest kluczem do jego 'rozpuszczenia' i odzyskiwania wewnętrznego spokoju oraz zrozumienia ludzkiego prawa do popełniania błędów.
Kiedy dbamy o siebie, o zdrowie fizyczne i psychiczne, to skoncentrujemy się na tym, co sami dla siebie możemy w tej sprawie zrobić,
w tej i w każdej innej.
Tak już jest, że tylko my sami mamy wpływ na to, co zrobimy dla siebie, i czy chcemy naprawiać innych, skazując się na nieustanne rozczarowania i wypalenie, czy też skoncentrujemy się na sobie.
Warto zwrócić się ku sobie, bo faktem jest, iż można zmienić tylko samego siebie, a świat wokół nas jest w dużej mierze odzwierciedleniem naszego wewnętrznego stanu.
Złość, żal, oczekiwanie, rozczarowanie, tworzą blokady w ciele, w umyśle, ograniczają możliwości, pochłaniają energię i niewiele nam zostaje na własną codzienną twórczość.
Jeśli dbamy o siebie, to wybaczamy i sobie i innym, a wiedząc, iż w każdym zdarzeniu, w każdej sytuacji, jest cząstka naszej odpowiedzialności za nią, możemy zamknąć oczy, popatrzeć drugiemu człowiekowi w oczy i powiedzieć: "część odpowiedzialności za to, co się wydarzyło, biorę ze sobą, a część pozostawiam Tobie" i zostawić, i odejść. Wziąć głęboki oddech, otworzyć oczy i robić swoje. To niełatwe, ale przynosi ulgę, poczucie wewnętrznej wolności.
Jeśli zdołamy tak uczynić, raz po raz, to znaczy, że odzyskaliśmy moc decydowania o swoim życiu, bo sztuka wybaczania jest elementem odpowiedzialności za siebie.
W tym miejscu warto jeszcze zatrzymać się nad słowami Eleonory Roosevelt: nikt nie może Cię zranić bez Twojej zgody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję